Prudnik24

Wielki sukces Dawida Tkacza w ultramaratonie!

Wielki sukces Dawida Tkacza w ultramaratonie!
01 czerwca
13:01 2014

Dawid Tkacz, prudniczanin, który od paru lat zajmuje się bieganiem długodystansowym i ma swoim koncie już kilka znaczących osiągnięć, znów zaimponował formą. Tym razem uzyskał drugi wynik na morderczym (dla zwykłego śmiertelnika) dystansie Jesenickiej Stóvki (zwyciężył Václav Králz czasem 11 h i 36 m., a trzeci był Jiří Helleší). Dystans 100 km Dawid pokonał w czasie 11 godzin i 59 minut. Trasa biegła przez główny grzbiet Jeseników: Šumperk – Rejchartice – Horní Bohdíkov – Pekařov – Nové Losiny – Františkov – Branná – Ramzová – Obří skály – Šerák – Keprník – Vozka – Vřesová studánka – Červenohorské sedlo i czerwonym szlakiem do Jelení studánka – Ztracené skály – Skřítek – Hvězda – Hraběšice – Prostřední skála – Vikýřovice – Nové Domky – Šumperk. Impreza, która odbyła się w dniach 9-11 maja, a w zasadzie świetny wynik osiągnięty przez 25-letniego prudniczanina, skłoniły nas do bliższego przyjrzenia się jego osobie. Dawid, zakochany w bieganiu (o którym mówi, że jest dla niego czynnością tak oczywistą, jak choćby wstawanie z łóżka), postanowił opowiedzieć nam o swoim jakże udanym występie, przybliżył też szczegóły związane z technicznymi aspektami podejścia do tej dyscypliny sportu. Nie da się ukryć – podziwiamy samozaparcie tego chłopaka!

[block]

Jak przebiegały Twoje przygotowania do zawodów?

Nie przygotowywałem się jakoś specjalnie pod tą imprezę ani fizycznie, ani psychicznie. Jak zwykle biegałem sobie w tygodniu po okolicznych pagórkach, myślami będąc skupionym na tym, że w weekend standardowo czeka mnie wybieganie (dla mnie słowo to oznacza bieg po górzystym terenie na dystansie powyżej 35 km). Starałem się spać dłużej niż 6 godzin i jeść posiłki „z prawdziwego zdarzenia”. Bieganie jest dla mnie czynnością tak oczywistą, jak wstawanie z łóżka, mycie się, jedzenie, „mierzenie się” z codziennymi sytuacjami życiowymi. Jednak w odróżnieniu od ww. nieustannie mnie ono ekscytuje, bawi, przynosi wiele radości, szczęścia. Jest dla mnie czasem, kiedy ciągle doświadczam czegoś nowego, uczę się, odpoczywam, nabieram w płuca świeżego Luftu, karmię zmysły tym, co mnie otacza, odchamiam się, „przepracowuję” różne kwestie, momentem, kiedy wzmacniam się fizycznie i psychicznie. Twoje pytanie mógłbym ugryźć jeszcze inaczej i odpowiedzieć tak: przygotowania do zawodów trwały u mnie od około drugiego roku życia… To wtedy jakoś intensywniej moi rodzice zaczęli zabierać mnie (a z biegiem lat i kolejnych potomków) na łono przyrody. Mając zaledwie dwa latka, samodzielnie wszedłem pierwszy raz na szczyt Biskupiej Kopy wejściem dla „niedzielnych turystów” od strony Ziemowita!

Czy ten wynik uważasz za swoje najlepsze osiągnięcie w dotychczasowych zmaganiach na polu biegania?

Na tym dystansie jest to dla mnie jak na razie najlepszy wynik. Wiem jednak, że stać mnie na lepsze rezultaty. Tak długie rajdy/biegi rozpoczyna się z reguły późnym wieczorem. Jesenicka Stóvka zaczynała się o 23:00. Było więc ciemno. Nie znałem trasy od początku do końca. W okolicach Brannej zmieniono przebieg szlaku, a tego nie uwzględniają jak na razie mapy, także te w wersji elektronicznej. Miałem więc pewne dodatkowe atrakcje. Od startu trzymałem się czoła biegu, które od około 3-ciego kilometra przez wiele godzin napierania tworzyłem razem z Václavem i Jiřim. Towarzystwo bardziej orientowało się w terenie (choćby dlatego, że zaliczyli bieg rok wcześniej), jednak też nie było w stu procentach pewne kolejnych kroków na niektórych odcinkach… Daliśmy jednak radę. Ufam, że za rok poprawię czas, jeśli tylko dane mi będzie wziąć udział w biegu.

W jaki sposób wspomagasz się energetycznie na trasie – co jesz, pijesz?

Na trasie żywię się bananami, słodkimi bułkami z folii zakupionymi w Biedronce, cukierkami Opolanki, batonami: Mars, Lion, Kit Kat, zbożowymi z bakaliami itp. (te najtańsze z Kauflanda), jadam sticksy kabanosowe. Z odżywek stosuję produkty firmy Nutrend zakupione w sklepie rowerowym Freestyle Sport w Prudniku: żele energetyczne,  Shleha i Gutar, tabletki energetyczne. Wszystko to popijam wodą. Na trasie piję też izotonik Oshee rozrzedzony z wodą, lub tabletki izotoniczne Isostar (z Decathlonu) rozpuszczone w wodzie w „skąpej ilości”. Rozrzedzam izotoniki i stosuję małe dawki ww. tabletek, bo napój nie może być dla mnie nazbyt słodki, gdyż fiksuje mi potem żołądek, a dalej utrudnia bieg. W trasie lubię sobie wypić gdzieś po drodze 0,5 l Coca Coli lub Kofoli. Około 15 kilometra jem bardzo małymi kęsami Marsa, potem koło 25 km banana. Dalej, gdzieś koło 35 kilometra, pierwszy żelek. A potem do woli…

Oprócz żywienia się na trasie ważne jest odpowiednie dobieranie posiłków przed. 
W moim przypadku wygląda to tak, że staram się na dwa, trzy dni przed wybieganiem (dużo kilometrów biegu) jeść gotowany makaron z kiełbasą, cebulą i tłuszczem lub 
z serem i cukrem, dbam bardziej o „normalne” posiłki, tj. coś innego niż kuksu, chipsy… Słodkiego nigdy sobie nie skąpię. Zajadam, ile tylko chcę. Poza tym na dzień przed piję dużo wody, a wieczorem wypijam piwko. W dniu biegu na dwie godziny przed jem sobie bułki lub chleb z kremem czekoladowym i z dżemem brzoskwiniowym (tylko taki lubię). Popijam to wodą. Na godzinę przed truchtaniem nic już nie spożywam. Takie są moje nawyki żywieniowe przed i w trakcie biegu. Każdy ma inne, sprawdzone na sobie i jemu odpowiadające. Mnie wyżej przedstawione pasują. Dostarczają mi energii, zaspokajają moje widzimisię. Nie wydaję fortuny na jedzenie. Korzystam z okazji, kupuję najtaniej jak tylko się da…

[/block][block]

Czy miewasz na trasie momenty zwątpienia, kiedy czujesz, że nie dasz rady? Jeśli tak, to w jaki sposób radzisz sobie z takimi myślami?

Mam kryzysy. Często jest tak, że przez pierwsze 10-15 km nie mam w ogóle ochoty biec: mam chęć zawrócić do domu, napić się piwa, obejrzeć film, coś poczytać, pójść spać, odnoszę wrażenie, że mnie wszystko boli, że jestem bardzo zmęczony… Potem to jednak mija. Zdarzają mi się biegi, podczas których około 30-tego kilometra czuję się jak człowiek, z którego Dementor (postać z książek Harry Potter) wyssał całą energię. Przełączam wtedy utwory w mp4 w poszukiwaniu czegoś, co da mi kopa, zażywam żel, batonika. Kiedy mam trudne momenty, to w głowie mówię sobie, że biegnę na wysokość tamtego drzewa, krzaka, kamienia, a potem pomaszeruję… Dobiegam do wyznaczonego sobie celu i szukam kolejnego. Kiedy jest mi naprawdę ciężko, to mimo prostej drogi bieg zamieniam na marsz i odpoczywam, idąc, by po chwili znów truchtać. Podczas wybiegań słucham muzyki. Niekiedy non stop przez cały bieg, innym razem dopiero od jakiegoś momentu. Mam swoje ulubione kawałki. Są one szybkie, „żywe”. Różne gatunki muzyczne. W miarę wolnego czasu dobieram sobie nowe utwory.

Jakie jeszcze zawody czekają Cię w tym roku? Na jakie wyniki się nastawiasz?

Chciałbym wystartować w przynajmniej dwóch biegach–zawodach, za których ukończenie otrzymałbym punkty, umożliwiające mi start w przyszłorocznym Biegu Ultra Granią Tatr: 20-21.06. Sudecka Setka (liczę na max. 11 godzin), 20–21.09. II Bieg Dokoła Kotliny Jeleniogórskiej (ok. 140 km trasa, 5100 m przewyższeń, spodziewam się ok. 19 godzin). Mój udział w imprezach biegowych jest w dużej mierze zależny od sytuacji finansowej. Zawody kosztują. Nie chodzi tu tylko o wpisowe, ale i o koszty dojazdu i powrotu, noclegu, wydatki na wyposażenie. Przydałby się sponsor. Chęci są, w grę wchodzą pieniążki. Kolejne imprezy, w których chciałbym wziąć udział to: 7.06. – bieg Jesenicka 60 (poniżej 6–ciu godzin), 14.06. – rajd pieszy Rychlebska 40 (poniżej 4–rech godzin), 09.08. – Hostýnská osma (64 km biegu, 3000 m przewyższeń, w 8 godzin) lub IV Rajd Prudnik–Pradziad (ok. 7 godzin), 23.08. – YES!enicky Maraton, 42 km biegu przez główne szczyty Jeseników (poniżej 3 godzin 45 min.)
Tak mniej więcej przedstawia się harmonogram imprez biegowych lub rajdów pieszych, które chciałbym zaliczyć biegiem. Na chwilę obecną nie mam sprecyzowanych planów na  cztery ostatnie miesiące roku poza Kotliną, bo nie wiem, jak będzie się przedstawiać moja sytuacja osobista. Na pewno nadal będę śmigał na krótkich i długich dystansach, ale nie wiem, czy uda mi się być na jakiejś zorganizowanej imprezie.

Wiem, że pytanie może trochę „odjechane” (śmiech), ale czy mógłbyś określić, ile maksymalnie mógłbyś, ze swoim obecnym poziomem wytrenowania, przebiec bez przystanku kilometrów?

Pytanie jest naprawdę odjechane… Nie wiem… Wiele razy się nad tym zastanawiałem… Myślę, że 100 mil (168 km) po górach dałbym radę zaliczyć bez odpoczynku. Jeszcze nie padałem na twarz ze zmęczenia, mając przy tym zawroty głowy, etc. Nie znam swojej górnej granicy… Chciałbym w przyszłości spróbować swoich sił w biegu 24. godzinnym i na 100 mil. Jednak musi do tego zaistnieć czas i sposobność.

Masz teraz okazję, żeby zachęcić prudniczan, naszych czytelników, do biegania – jakich argumentów byś użył?

Nigdy tego nie rób. Nie biegaj. Nie zajmuj sobie swojego cennego czasu taką czynnością. Po co ci bieganie? Przecież przebieranie nogami męczy, dostaniesz zadyszki, wylejesz hektolitry potu, ubrudzisz się błotem, zetrzesz podeszwy w butach, nieraz będziesz miał zakwasy, ciało cię będzie bolało do tego stopnia, że ciężko będzie zasnąć w nocy. Niekiedy zmokniesz, zmarzniesz, będziesz przebijał pęcherze na stopach, zejdzie ci paznokieć, zaliczysz glebę i będziesz miał otarcia, wiatr cię przewieje, w nocy przestraszy cię stadko dzików, przebiegająca drogę sarna. Przerazi cię czasem szum spadającego liścia. Na co ci bieganie w upalny dzień, gdy wszyscy inni siedzą gdzieś w domu, na basenie, w knajpie, na ogródku i chłodzą się browarkami, lodami? Jeszcze udaru dostaniesz, przegrzejesz organizm… Po co ci śmiganie po kilkadziesiąt nieraz kaemów po górach przez wiele godzin, walka z kolejnym podbiegiem? A do tego wszystkiego będziesz się czuł tak bardzo szczęśliwy, radosny… Oczy będą ci świecić, z twoich ust nie będzie schodził uśmiech. I będzie ci się chciało żyć, nabierzesz energii do stawiania czoła wyzwaniom codzienności! (śmiech)

Myślę, że to właściwa zachęta (śmiech) Dzięki za rozmowę! [/block]

Gazeta Prudnik24 – numer 313

Reklamy

Prudnik24 TV

Reklamy

















Facebook