Uratują czyjeś życie?
W piątek 9 grudnia w prudnickim Zespole Szkół Medycznych odbyła się akcja rejestracji potencjalnych dawców do bazy Fundacji DKMS, która poszukuje dawców szpiku i komórek macierzystych dla pacjentów chorych na nowotwory.
Aby zostać potencjalnym dawcą trzeba było mieć od 18 do 55 lat i ważyć nie mniej, niż 50 kg i nie chorować przewlekle (w tym przypadku weryfikuje się chorobę w wykazie, czy nie ma przeciwwskazań). Podczas rejestracji wypełniano formularze dla Fundacji DKMS i pobierano wymaz z jamy ustnej. Osoby zarejestrowane w bazie pozostają w niej do 60 roku życia.
– Inicjatywa wyszła od naszej młodzieży działającej w szkolnej drużynie ratowniczej, która aktywnie działa w różnych przedsięwzięciach. Jesteśmy szkołą kształcącą w wielu kierunkach medycznych i promującą zdrowie, więc taka akcja wpisuje się w nasze działania – mówi Sabina Wencel, nauczyciel w prudnickim „Medyku”.
Informacje na temat rejestracji potencjalnych dawców dla DKMS otrzymała każda klasa. Akcja nie była jednak adresowana tylko do uczniów czy pracowników szkoły, ale poinformowano o niej też społeczność lokalną, oraz ok. dwudziestu instytucji z Prudnika i okolic.
– Widać, że ta świadomość początkowo była niewielka, ale coraz więcej osób się decyduje. Przychodzą do nas osoby z zewnątrz, które dowiedziały się o tej akcji. Jest z nami pani, która przyszła, bo przyznała, że ktoś z jej rodziny już trzykrotnie otrzymywał szpik kostny i dlatego uznała, że jest to takie ważne – mówiła nauczycielka ZSM.
Wyjaśniała, że z powodu niskiej świadomości społecznej wiele osób nie decyduje się na bycie potencjalnym dawcą komórek macierzystych i szpiku. Obawiają się one, że ratując komuś życie muszą pozbyć się części swojego organizmu. Tymczasem to, co nazywa się przeszczepem komórek macierzystych, jest tak naprawdę tylko oddaniem osobie chorej na nowotwór krwi. Niewielka część dawców (ok. 20%) czeka ewentualnie niewielki zabieg pobrania komórek macierzystych ze szpiku kostnego kości biodrowej.
Na wieść o akcji przyszła również pani Michalina, absolwentka szkoły, która w bazie DKMS jest od 9 lat, a w grudniu zostanie dawcą. Uświadamiała ona uczniów i innych zainteresowanych rejestracją o konsekwencjach tej decyzji.
– Przyszłam opowiedzieć młodzieży o tym, aby byli oni świadomi tego postanowienia, żeby nie wycofali się na końcu. Także przekazać im, jak wyglądają wszystkie procedury. Osobę, która jest już na końcu tej drogi mogą oni zapytać o wszystko – jak wyglądają badania, jak reaguje nasza psychika w sytuacji kryzysowej, bo szczegółowe badania to stres dla nas samych – wyjaśnia pani Michalina.
Opowiadając o swoich doświadczeniach przyznawała, że ma za sobą niełatwe chwile – kiedy w napięciu czekała na wyniki badań, czy „czegoś u niej nie wynajdą”. Trudnym doświadczeniem było też spotkanie z osobami chorymi, podczas wypełniania procedur w klinice. Potwierdziła jednak, że od tych ludzi, pilnie potrzebujących pomocy, sama otrzymała ogromne wsparcie, a wręcz wszystkie te przeżycia zmieniły ją i uczyniły inną osobą. Przyznawała też, że bycie dawcą to jedna z niewielu okazji by dowiedzieć się prawie wszystkiego o swoim zdrowiu, przejść szereg szczegółowych badań, jakich standardowo się nie wykonuje.
Fundacja DKMS działa w Polsce od 2008 roku jako niezależna organizacja non-profit. W ciągu 8 lat w Polsce zarejestrowała ponad 970 tysięcy potencjalnych dawców.