Andrzej Ziemiański o pisaniu i rynku wydawniczym
Z kilkunastominutowym opóźnieniem rozpoczęło się sobotnie, trwające blisko półtora godziny spotkanie autorskie z pisarzem Andrzejem Ziemiańskim.
Spotkanie przebiegło w dość kameralnej atmosferze, audytorium liczyło bowiem mniej niż dwadzieścia osób. Ale umiarkowana frekwencja nie była przeszkodą, a raczej zaletą. Andrzej Ziemiański potrafi w naturalny sposób nawiązać dobry kontakt ze słuchaczami, nie tworzy też sztucznego dystansu pomiędzy autorem a publicznością, dążąc raczej do jego zniwelowania.
Andrzej Ziemiański podczas sobotniego spotkania z czytelnikami odpowiadał m.in. na pytania związane z przedmiotem, jaki wykłada na Uniwersytecie Wrocławskim – sztuką „kreatywnego pisania”, a także przedstawiał własne doświadczenia związane z uprawianą profesją. Nie zabrakło też refleksji na temat sposobu postrzegania autorów przez wydawnictwa oraz rynku wydawniczego jako takiego.
Jako „kreatywne pisanie” autor określił sztukę uzewnętrznienia swoich prawdziwych problemów, czy tego co nas frapuje, co „w nas siedzi”. Ważne jednak, aby przy tym wyzbyć się pewnych schematów, jakie narzucane są nam w procesie edukacji, czy ogólnie poprzez otaczającą nas i kształtującą kulturę. Tylko wówczas można opisać daną rzecz tak, jak naprawdę ją widzimy na swój własny sposób, a nie – jak każe się nam je postrzegać. To istotna różnica.
Był też czas na refleksję odnośnie zjawiska tzw. „kryzysu twórczego”. Zdaniem Ziemiańskiego taka przypadłość nie jest niczym szczególnym, dopada ona każdego pisarza, a właściwie każdego twórcę. Co zrobić, kiedy coś takiego przytrafi się? „Przeczekać i robić swoje” – radzi pisarz.
Czy istnieje recepta na stworzenie czegoś, co stanie się bestsellerem? Według Ziemiańskiego nie ma żadnego przepisu na stworzenie bestsellera – nie wiadomo, dlaczego ludzie jedne książki czytają chętnie, a inne nie. Często bywa to wynikiem mód, które nastają a w pewnym momencie przemijają. Autor zauważył też, że obecnie książka jest niczym innym jak produktem. Świadczy o tym nie tylko sposób, w jaki niektóre duże sieci podchodzą do tematu promocji pewnych tytułów (miejsce na liście bestsellerów wydawcy muszą sobie wykupić). Produktem, a raczej marką jest też nazwisko autora. Ziemiański przywołał przykład Stephena Kinga, który pod swoim nazwiskiem sprzedawał powieści w milionowych nakładach, ale jego inne książki, wydawane pod pseudonimem i prawdopodobnie nie gorsze, osiągały nakłady zaledwie kilkutysięczne.
Prowadzący spotkanie Marek Doskocz zadał również Andrzejowi Ziemiańskiemu pytanie o plany wydawnicze na przyszłość. Autor odpowiedział, że obecnie skończony jest już czwarty tom powieści „Achaja”. Równocześnie pracuje już nad tomem piątym i planuje także napisanie tomu nr 6. Wyjaśnił też, że początkowo nie zamierzał wydawać trzech oddzielnych tomów tej powieści – dla niego była ona jednolitą historią. Żaden z wydawców nie chciał jednak podjąć się wydania ok. 1500-stronicowego tomu, twierdząc, że już sama cena takiego wydawnictwa byłaby zbyt wysoka dla potencjalnego nabywcy.
Bogusław Zator