Jak Bartosz Sadliński połączył pokolenia (poetów)
Czwartkowa promocja książki Bartosza „Ziemia Prudnicka wierszem” pokazała, że dialog miedzy młodością a dojrzałością na gruncie poezji jest możliwy. Przynajmniej w realiach prudnickich.
Promocja książki Bartosza Sadlińskiego „Ziemia Prudnicka wierszem. Motywy lokalne w twórczości Danieli Długosz-Pency, Edmunda Działoszyńskiego, Edwarda Sztonyka i Zofii Kulig” przyciągnęła osoby w różnym wieku. W sali kameralnej POK zasiedli zarówno członkowie działającego przy ośrodku Klubu Ludzi Piszących – rekrutującego przede wszystkim osoby w dojrzałym wieku – jak i młodzi wiekiem bywalcy poetyckich spotkań.
W pierwszej części spotkania Bartosz Sadliński przypomniał, że książka powstała na podstawie jego pracy licencjackiej. Zamiarem autora było napisanie swego rodzaju przewodnika po Prudniku, bardzo subiektywnego, widzianego oczami lokalnych poetów. Ich twórczość była czymś, co spajało i porządkowało tekst. Porównywał też wydaną książkę do tomiku wierszy, który opublikował (wspólnie z Maciejem Dobrzańskim) dwa lata temu. Przyznał, że do „Ziemi prudnickiej wierszem” podszedł bardziej na luzie i mniej egoistycznie; zależało mu nie tylko na osobistej ambicji, lecz także na zrobieniu czegoś dobrego dla regionu.
Następnie przyszedł czas na prezentacje autorskie twórców, których poezję Bartosz Sadliński opisuje w swojej książce. Każda z osób miała okazję przeczytać kilka wybranych tekstów, a także odbyć krótki dialog z prowadzącym spotkanie Maciejem Dobrzańskim. Były też dygresje, np. wtedy, gdy spytał on Edmunda Działoszyńskiego o jego stosunek do problemu zbrodni dokonywanych w latach 40. XX w. przez Ukraińców na Polakach.
Podczas ostatniej części spotkania Bartosz Sadliński przedstawił swoje literackie plany na najbliższą przyszłość. Ma nadzieję, że w okolicach połowy przyszłego roku uda się wydać nowy tom jego wierszy. Zbiór ten ma zawierać 24 lub 26 utworów i będzie to nowa jakość w poetyckiej twórczości młodego prudnickiego poety. Przede wszystkim zwrócił się on ku poezji rymowanej, poza tym – jak mówi – stara się „mniej eksperymentować na sobie”. Nie ukrywał też, że od czasu wydania ostatniego tomu swoich wierszy zmienił się jego światopogląd, w tym także relacje z Bogiem, co znajduje odbicie w jego poezji.
Jak podsumował spotkanie Bartosz Sadliński, frekwencja mogła być nieco lepsza, ale i tak nie była zła.
– Cieszę się, że wyjaśniłem odbiorcom wszelkie niejasności związane z tą książką. Przykładowo: niektórzy zastanawiali się skąd taki a nie inny wybór osób, o których pisałem, czy też dlaczego było ich akurat tyle. Dobrze też, że osoby o których pisałem, miały okazję by się zaprezentować.
Z kolei Maciej Dobrzański stwierdził:
– Udane spotkanie to takie, kiedy jest komunikacja między prowadzącym a tym, którego odpytuje, i do tego także z publicznością, kiedy jest ona zainteresowana spotkaniem – i tak właśnie było dzisiaj. Poruszyliśmy wiele wątków, a ja osobiście cieszę się, że powiedziałem na temat zbrodni UPA (Organizacja ukraińskich nacjonalistów, założona w 1942 r. Działała głównie na Wołyniu i na terenie południowo-wschodniej Polski, wsławiając się prześladowaniami ludności polskiej – red.). Dobrze też, że Bartek mógł poczytać nowe teksty w domu kultury. Wreszcie cieszę się, że była obecna pani dyrektor Urszula Rzepiela z Muzeum Ziemi Prudnickiej, ale szkoda, że zabrakło władz miasta czy szefa POK-u.
Jak podkreślił: to spotkanie udowodniło, że środowisko starszych twórców poezji w Prudniku może nawiązać nić porozumienia z młodszymi kolegami. Jego zdaniem także sama książka jest chyba pierwszą tego typu publikacją, gdzie ludzie prezentujący środowisko poetów młodych wyciągnęli rękę do starszych. Udowodnili tym samym, że dialog jest możliwy.
Bogusław Zator
(zdjęcie grupowe – od lewej: Edward Sztonyk, Bartosz Sadliński, Edmund Działoszyński, Zofia Kulig, Daniela Długosz-Penca (siedzi), Maciej Dobrzański)