Trzeba przy tym nadmienić, że sala przy ul. Mickiewicza była tego wieczoru wypełniona praktycznie do ostatniego miejsca (włącznie z balkonem), a bilety wyprzedano na tydzień przed występem. Prudniczanie najwyraźniej spodziewali się dobrego widowiska i oczekiwania te zostały spełnione. „Paranienormalni” pokazali prawie dwugodzinne kabaretowe show, podczas którego publiczność wielokrotnie wybuchała gromkim śmiechem i nagradzała artystów oklaskami.
A ci natrząsali się z amerykańskiego przemysłu filmowego, polskich mediów, a także mi.in.: policjantów, krewkich staruszków, fenomenu przetartych skarpetek, Roberta Makłowicza, niektórych bokserów, czy manii prześladowczych związanych z jeździectwem. Popisywali się też świetnym kontaktem z publicznością (momentami bardzo bliskim ;), oraz pokazali, że nie straszne im również śpiewanie. Zamierzony efekt przyniosły też elementy lokalnego „prudnickiego folkloru”, które zostały wplecione przez artystów w prezentowane na scenie skecze. Na zakończenie występu pokazali coś, czego chyba nie mogło zabraknąć, czyli kultowy już numer tego kabaretu – „Mariolkę”. To kolejny kabaretowy fenomen, bo choć skecz jest świetnie znany i „ograny”, to ciągle śmieszy widzów, w Prudniku także.
Podczas piątkowego występu „Paranienormalni” potwierdzili, że należą do ścisłej czołówki polskich kabaretów, a rozbawione miny publiczności opuszczającej salę po występie mówiły jasno, że próżno szukać w tym gronie kogoś, kto nie byłby zadowolony z występu.
Portalowi Prudnik24.pl udało się też namówić artystów na krótki wywiad, który opublikujemy już niebawem.
[nggallery id=97]
Tekst: Bogusław Zator
(fot. Emilia Twardowska/Bogusław Zator)