Prudnik24

Atrakcyjna Opolszczyzna

23 lutego
09:48 2012

Jak donosi internetowe wydanie Nowej Trybuny Opolskiej, nasze województwo znalazło się na czołowym miejscu w Europie Środkowo-Wschodniej wśród regionów najbardziej przyjaznych inwestorom. Czy w końcu duże inwestycje przyjdą także do nas?

Magazyn „FDI Inteligence”, należący do znanego brytyjskiego dziennika ekonomicznego „Financial Times”, opublikował raport „Europejskie Regiony Przyszłości 2012/2013”, w którym Opolskie zajęło drugie miejsce wśród regionów Europy Środkowo-Wschodniej, a w całej europejskiej stawce znalazło się na – również niezłej – 22. pozycji. Istotnym kryterium oceny były w tym przypadku strategie pozyskiwania inwestorów zagranicznych.
Autor artykułu w NTO postawił pytanie, które i nam nasunęło się automatycznie: dlaczego wobec tego Opolszczyzna nie narzeka na zalew ofert od dużych zagranicznych firm, a zamiast tego „w strefach ekonomicznych wciąż hula wiatr”, bo inwestorzy ci dotąd chętniej lokowali swój biznes w regionach ościennych?

Szukając inwestorów
Jak podaje serwis NTO.pl, ostatnie miesiące – po spadku poziomu inwestycji w latach 2009-2010 – były lepsze, jednak ciągle brakuje w regionie obecności dużych inwestorów. W efekcie Opolskie wciąż pozostaje w tyle za takimi regionami, jak Mazowsze, Wielkopolska czy Dolny Śląsk. Władze województwa nie pozostają jednak bierne i poszukują partnerów gospodarczych – w ostatnim czasie marszałek województwa Józef Sebesta gościł w ambasadzie Chin w Warszawie, gdzie prowadził rozmowy w sprawie nawiązania współpracy z jedną z chińskich prowincji. Azjatycki gigant jest obecnie na szóstym miejscu największych inwestorów zagranicznych w Polsce, jednak tamtejsi biznesmeni zainteresowani są zwiększeniem tego udziału, co deklarowali podczas grudniowej wizyty w Pekinie prezydenta Bronisława Komorowskiego.

Opolskie „plusy”…
Obecnie szans na ożywienie inwestycji w naszym regionie upatruje się także w tym, że w strefach ekonomicznych w okolicy Gliwic czy Wrocławia zaczyna brakować miejsc, zatem – według NTO.pl – duże inwestycje szykują się w strefach ekonomicznych w Nysie, Kędzierzynie-Koźlu, Ujeździe czy Opolu, gdzie rozmowy z inwestorami są zaawansowane.
Cytowany w publikacji dr Grzegorz Balawajder, politolog z Uniwersytetu Opolskiego, podkreśla też, że atutem Opolszczyzny jest zrównoważony rozwój, w odróżnieniu od choćby „bogatego” Mazowsza, gdzie poza Warszawą jest wiele miejsc bardzo słabo rozwiniętych gospodarczo.

…i „minusy”
Naukowiec z Uniwersytetu Opolskiego zauważa jednocześnie, że do tej pory najszybciej rozwijały się regiony posiadające duże aglomeracje (np. Wrocław, Poznań, a nawet Szczecin), podczas gdy w naszym województwie brakuje tego typu aglomeracji.
Przedsiębiorcy narzekają też na typowe dla naszego kraju bariery instytucjonalne, występujące we wszystkich regionach – załatwienie pozwolenia na inwestycję trwa wiele miesięcy, a w urzędach od przedsiębiorców wymaga się stosów zaświadczeń, które zwykle trzeba uzyskać w wielu innych urzędach. Machina urzędnicza spowalnia więc inicjatywy przedsiębiorców.

Trzecia droga?
Są też głosy, że – zamiast uganiać się za wielkimi inwestycjami – w naszym regionie należy przede wszystkim wspierać małe i średnie firmy (MiS). Ekonomista dr Witold Potwora, prorektor Wyższej Szkoły Zarządzania i Administracji w Opolu stwierdza, że to one – w liczbie prawie stu tysięcy – są siłą Opolszczyzny. Wiele z nich to prawdziwe biznesowe perły, będące w lepszej kondycji, niż ich odpowiedniki z innych regionów, które swoje interesy z powodzeniem prowadzą w całej Polsce i także za granicą. Według dr Potwory trzeba jednak zapewnić im większe ulgi podatkowe, a opolscy urzędnicy powinni nie rzucać kłód pod nogi rodzimego biznesu. Wtedy region będzie rozwijał się szybciej.

W Prudniku jak dotąd pusto
Jak na razie wśród stref ekonomicznych, które mają szansę przyciągnąć inwestorów nie wymienia się Prudnika, a przecież mamy swoją podstrefę Wałbrzyskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej „INVEST-PARK”.
Inwestorzy mogą tu liczyć na zwolnienie z podatków: dochodowego i od nieruchomości, a teren podstrefy – o powierzchni 11,3 ha – jest wyposażony w niezbędne media (energia elektryczna, gaz, woda i kanalizacja). A jednak do tej pory jedynym inwestorem jest wrocławska firma TSP, produkująca wyroby metalowe, która zobowiązała się zatrudnić do końca br. 10 osób na pełnych etatach. To kropla w morzu potrzeb prudnickiego rynku pracy.
Dlaczego brak innych chętnych? Na duże inwestycje podobno nie mamy co liczyć, bo tutejsza podstrefa ma małą powierzchnię – jest odpowiednia raczej dla mniejszych firm, które zatrudnią do 50 osób i zagospodarują powierzchnię do 1,5 ha. Ale wydaje się, że na ponad 11ha jedną większą inwestycję także da się ulokować.
Może problemem jest lokalizacja? Owszem, połączenie z autostradą A4 przez Krapkowice nie jest idealne. Lepsze było by przez podopolski Pruszków, ale kilka lat temu nie udało się wywalczyć utworzenia tam zjazdu w kierunku Prudnika. Mimo wszystko jednak komunikacja z autostradą istnieje. A nasze przygraniczne położenie może raczej być uznane za atut. Może więc po prostu dotychczasowe starania o pozyskanie inwestorów nie były wystarczające?

Jak wynika ze wspomnianego rankingu, nasz region ma potencjał inwestycyjny. Jak przyznał cytowany marszałek województwa opolskiego Józef Sebesta, dziennik „Financial Times” i jego dodatki czytają najpoważniejsi ludzie biznesu, zatem publikacja tego rankingu może przełożyć się na konkretne inwestycje. Przyznajemy rację, trzeba jednak zauważyć, że bardzo wiele zależy od decydentów – tych z województwa, ale i szczebla centralnego – a także od sterników lokalnych samorządów, w tym także Prudnika. Szkoda byłoby zmarnować tę szansę.

Bogusław Zator

(fot. Olgierd Rudak / by CC-SA 2.0)

Gazeta Prudnik24 – numer 303

Reklamy

Reklamy



















Facebook