Historia na naszych oczach
Wydarzenia w Muzeum Ziemi Prudnickiej potrafią przyciągnąć odwiedzających, ale takiego tłumu gości nie spodziewali się nawet organizatorzy, a wszystko to za sprawą otwarcia nowej stałej ekspozycji Trzy źródła – jedno miasto. Wydarzenie i samą wystawę należy uznać za ogromny sukces.
Otwarcie ekspozycji było reklamowane od miesiąca i była to skuteczna reklama, gdyż znalazło się wielu chętnych, by 13 września zobaczyć premierę wystawy. Pojawili się przedstawiciele samorządu, instytucji publicznych, goście z Czech, a także wielu mieszkańców miasta, wśród nich spora liczba młodzieży. Każdy przy wejściu do muzeum otrzymywał przypinkę z logiem muzeum.
O randze wydarzenia wielokrotnie podczas otwierającej przemówienia wspomniał dyrektor Muzeum Ziemi Prudnickiej dr Wojciech Dominiak – otwarcie stałej ekspozycji to zdarzenie bez precedensu w historii naszego miasta. Nie tylko z powodu eksponatów tam wystawionych, ale przede wszystkim, że będzie to ekspozycja, która oprócz zmysłu wzroku i dotyku, zadziała także na słuch i węch. Trzy źródła – jedno miasto, to w zamyśle pokazanie kultur i narodów, które wpłynęły na obecny kształt Prudnika, a w ponad 750 letniej historii miasta były to wpływy czeskie, niemieckie i polskie – wyjaśniał dyrektor.
Oficjalna część zdominowana została przez podziękowania dla sponsorów i patronów wystawy. Warto dodać, że dr Dominiak w ciepłych słowach wypowiadał się o swoich pracownikach, twierdząc, że nie byłoby tej wystawy, gdyby nie ciężka praca każdego z nich.
Kiedy już nastąpiło przecięcie wstęgi można było rozpocząć zwiedzanie. Wycieczka po historii naszego miasta rozpoczęła się od wystawy z przedmiotów odnalezionych w kapsule czasu, która została odkryta podczas renowacji wieży ratuszowej w 2000 r. Na umieszczonym w pomieszczeniu wyświetlaczu można było obejrzeć film ukazujący odkrycie kapsuły.
Każda kolejna sala miała opiekuna merytorycznego, który przybliżał historię eksponatów. W pierwszym „średniowiecznym” pomieszczeniu zwiedzający znaleźli się pod „opieką” samego dyrektora muzeum dr Wojciech Dominika. W tym miejscu niespodziankę otrzymali najmłodsi zwiedzający, gdyż przygotowano dla nich miejsce, w którym z klocków mogą zbudować własny średniowieczny zamek.
Po dwóch kolejnych salkach oprowadzał już Marcin Husak, który tłumaczył przy okazji różnicę między godłem, a herbem oraz wspomniał o najważniejszych cechach rzemieślniczych w historii Prudnika. Spoiwem łączącym salę nr 4 i 5 był cech browarników. O prudnickich browarach opowiadał Marcin Domino, który wprowadził też gości do ostatniej sali. Według słów dr Dominiaka ostatnie pomieszczenie, to swoista klamra, która spina całą historię miasta i łączy przeszłość z teraźniejszością. To tu obok siebie znajdziemy archiwalne zdjęcia ukazujących zniszczenia spowodowane Drugą Wojną Światową oraz współczesne ujęcia tych samych miejsc. Przyglądając się fotografią może dostrzec obiekty, których już w Prudniku nie zobaczymy m.in. kościół ewangelicki, synagogę czy klasztor Kapucynów.
Przygotowywanie pomieszczeń do wystawy zajęło miesiąc i było to 30 dni pełne pracy. Malowanie, oprawianie i opisywanie eksponatów, trzeba powiedzieć, że z poprzedniego wystroju została tylko podłoga. W ostatniej sali znajdowały się obrazy Hanny Bakuły i zostaną one przeniesione do „Galerii pod Arsenałem”, gdzie wkrótce otworzymy galeria sztuki współczesnej. – wyjaśniła Ewa Giemza, druga obok Joanny Cebuli kustoszka wystawy.
Wystawę należy również pochwalić za nowoczesne rozwiązania, szczególnie umieszczenie koło eksponatów kodów umożliwiających ściągnięcie na smartfony dodatkowych informacji o danym przedmiocie. O pomyśle opowiedział Marcin Wiśniewski, pracownik muzeum: – W całym budynku jest dostęp do Wi-Fi, dlatego jeśli ktoś korzysta z takich technologii, nie będzie miał problemu by pobrać informacje na swój telefon. Jest to kierunek, w którym podąża większość muzeów, tak, aby nie zasypywać odwiedzających zbyt dużo ilością tekstu i informacji.
Spacerując po pomieszczeniach i przyglądając się eksponatom trzeba pogratulować wszystkim pracownikom Muzeum Ziemi Prudnickiej za przemyślany dobór tematyczny, estetykę, a także wykorzystanie nowoczesnych technik. Wydaje się, że ta instytucja kultury obrała dobry kierunek. Na koniec pozostaje zaprosić do obejrzenie wystawy i przekonania się na własne oczy, że pochwały nie są pisane na wyrost.