Łucznictwem zaraził mnie brat
To jest jej najlepszy sezon w dotychczasowe karierze. Sukcesy w Pucharze Polski i na Ogólnopolskiej Olimpiadzie Młodzieży, otworzyły jej wrota do reprezentacji. W ubiegłym tygodniu trenowała w Prudniku razem z łuczniczą kadrą juniorów, wtedy udało nam się z nią porozmawiać. O kim mowa? O najlepiej zapowiadającej się, młodej zawodniczce Obuwnika Prudnik – Karolinie Farasiewicz.
Jak zaczęła się Twoja przygoda z łucznictwem?
Łucznictwem zaraził mnie brat, który również trenował łucznictwo. Któregoś dnia zabrał mnie na trening, abym przyjrzała się, na czym polega ten sport. Wtedy stwierdziłam, że muszę spróbować.
Masz za sobą bardzo udany sezon: sukcesy w Pucharze Polski, medale na Olimpiadzie Młodzieży, rekordy życiowe. Trwają przygotowania do najważniejszego startu w sezonie – Mistrzostw Świata. Opowiedz o nich.
Tak rzeczywiście, to był dobry sezon. Sukcesy rozpoczęły się od Pucharu Polski, później była Olimpia Młodzieży, a pod koniec sezonu udało się przekroczyć magiczną granicę 1300 punktów. Aktualnie znajduję się na zgrupowaniu kadry, gdzie przygotowujemy sie do Mistrzostw Świata w Chinach. Jest ciężko, warunki pogodowe trudne, ale dajemy radę. Mam nadzieję, że będą efekty na zawodach.
To nie będą pierwsze zawody międzynarodowe, w których będziesz uczestniczyć, prawda?
Będzie to mój drugi start w zawodach międzynarodowych – jeśli mówimy o tych ważniejszych zawodach. W zeszłym roku byłam w Danii na Mistrzostwach Europy, teraz Mistrzostwa Świata, a wcześniej był start w Lwów i Słowacja. Były to mniej ważne zawody, ale zaliczam je do udanych.
Jaki jest Twój cel minimum na Mistrzostwa świata?
Moim celem jest strzelenie dobrej FITY (70, 60, 50, 30 metrów – przyp. red.). Mówię tutaj o tym magicznym wyniku 1300 pkt. Chciałabym się zaprezentować jak najlepiej i potwierdzić, że przypadkowo tam nie pojechałam.
Sukcesy sportowe wymagają sporej liczby wyrzeczeń. Jak taka młoda dziewczyna daje sobie z tym radę?
Powiem szczerze, że ciężko. Trudno jest pogodzić szkołę i naukę ze sportem. Tym bardziej, że praktycznie w każdy weekend wyjeżdżam na zawody. W tygodniu codziennie trenuję po parę godzin, dodatkowo co jakiś czas odbywają się zgrupowania. Mam mało czasu, a do domu przyjeżdżam około godziny 19, wtedy mam trochę czasu na naukę. Zawsze powtarzam sobie, że coś za coś. Skoro inni mogą to pogodzić, to ja też muszę. Gdybym nie poświęcała tyle czasu na sport, nie byłoby wyników.
Na koniec zapytam o olimpiadę w Rio. Jest szansa, że Prudnik będzie miał tam swoją reprezentantkę?
(śmiech) Nie ukrywam, że bardzo chciałabym tam pojechać, ale myślę, że to nie tylko moje marzenie. Wydaję mi się, że jestem jeszcze za młoda na tak poważny start. Mam jeszcze dużo czasu i miejmy nadzieję, że się uda się za kolejne 4 lata.
Trzymamy więc kciuki za naszą reprezentantkę w Tokio. Dziękuję za rozmowę.