Ciepło o miłości
W dziedzinie poezji nie odkryjemy już Ameryki – szczerze wyznała Stanisława Młyńczak z Głuchołaz w trakcie swojego wieczoru autorskiego w Prudnickim Ośrodku Kultury. Spotkanie prowadził – w czwartek, 14 listopada, nasz redakcyjny kolega – Wojciech Ossoliński.
Stanisława Młyńczak (1961) już od trzynastu lat jest członkiem Klubu Ludzi Piszących w Głuchołazach, przynależy także do RSTK województwa opolskiego. W roku 2002 debiutowała na łamach „Naszego Życia Głuchołaz”. Od tego czasu prezentowała swoje wiersze w zbiorach głuchołaskiej grupy literackiej, almanachach RSTK oraz antologiach krakowskiej Konfraternii Poetów. Na ulotkach anonsujących spotkanie przedstawiano ją jako autorkę „bardzo kobiecej, lirycznej poezji”, natomiast plakat zapowiadał rozmowę o liryce erotycznej. Istotnie, ten temat w zasadzie przez cały wieczór przewijał się w rozmowach, których jednak nie było za dużo – znaczną cześć spotkania zajęły prezentacje tekstów i gitarowe przerywniki muzyczne w wykonaniu znanego już prudniczanom Tomasza Hencińskiego, który skomponował melodię do tekstów Pani Stanisławy.
Stanisława Młyńczak mówiła o początkach swojej przygody z pisaniem, kiedy to Wojciech Ossoliński (opiekun KLP w Głuchołazach) niemiłosiernie kreślił jej po tekstach, powodując kilkumiesięczne zniechęcenie autorki do uczestniczenia w warsztatach grupy. W końcu jednak, owo „handryczenie się o teksty” – jak nazwał to sam Wojtek – przyniosło efekty. Dość powiedzieć, że dziś Ossoliński określa swoją podopieczną jako „dojrzałą poetkę”, która „wie, jak operować słowem”.
Trzeba przyznać, że Młyńczak ma świetny słuch językowy – jej wiersze „płyną”, nie ma w nich zgrzytów w metrum, poetka stosuje też ciekawe rymy, jakże dalekie do wyświechtanych i kolących w uszy rymów gramatycznych. Ponadto eksperymentuje z różnymi formami (np. haiku), a poza wierszami pisanymi zupełnie na serio, uprawia też satyrę. Prowadzącego najbardziej jednak interesowało zagadnienie erotyków i podejścia Stanisławy Młyńczak do tego rodzaju pisania. Ossoliński przywołał m.in. słowa jednej z najlepszych polskich poetek współczesnych – Ewy Lipskiej, według której „liryka miłosna jako taka się zdeprecjonowała i teraz uprawia się już tylko poezję erotyczną”. Prowadzący dociekał także dlaczego młodzi twórcy nie kontynuują tradycji starszego pokolenia i nie potrafią dziś ciepło pisać o miłości. Czy w związku z tym tamto pokolenie było bogatsze o doświadczenia?
– Nie było bogatsze. Ani lepsze, ani gorsze, po prostu inne – powiedziała Stanisława Młyńczak – Dziś dorastanie jest inaczej uwarunkowane, do młodych dociera tylko ich sposób przekazywania, a nie wierszyki o miłości – argumentowała, wskazując, że komunikacja odbywa się obecnie na portalach społecznościowych i poprzez esemsy, w krótkiej, zwartej formie. A co autorka sądzi o „prawdziwości pisania”, czy literatura jest dla niej dawaniem świadectwa?
– W wierszach nie może być za dużo konfabulacji – stwierdziła zdecydowanie – teksty muszą pochodzić z trzewi – dodała.
Nie sposób odmówić racji temu stwierdzeniu, podobnie jak nie zauważyć, że w ostatnim czasie bardzo poprawia się frekwencja na spotkaniach poetyckich, organizowanych w POK-u. Tym razem publiczność także dopisała, co w kontekście zimnej aury panującej tego dnia, musi szczególnie cieszyć, a dla Wojtka Ossolińskiego będzie zapewne bodźcem do organizacji kolejnych wieczorów autorskich.