Działania zbrojne w okolicach Głogówka w marcu 1945 r.
19 stycznia 1945 r. w ramach operacji wiślańsko-odrzańskiej, wojska 1 Frontu Ukraińskiego przekroczyły granice Śląska Opolskiego.
Weszły nad Odrę i na zachodnim brzegu utworzyły szereg przyczółków. Na całej linii frontu od Rużemborku w górach słowackich, aż do Raciborza nad Odrą, toczyły się do połowy lutego zacięte walki obronne.
W południowo – zachodniej części Śląska, sowieckie wojska z dużym impetem przełamywały pozycje niemieckie. 21 stycznia zdobyły Strzelce Opolskie, Ujazd, Leśnicę i Górę św. Anny, natomiast dwa dni później Gogolin. Wobec ogromnej przewagi w ilości wojska i sprzętu, morale niemieckiej armii nie było załamane. W dalszym ciągu cechowała ją dostateczna zdolność bojowa, a żołnierz niemiecki bił się nadal tak samo jak przedtem, wyróżniając się zwłaszcza w obronie wytrwałością, dochodzącą czasami do fanatyzmu. Herbert Patschek, wówczas kilkunastoletni mieszkaniec Głogówka wspomina, że żołnierze niemieccy, którzy w tym czasie znajdowali się w mieście, przedstawiali pełną wartość bojową. Poza wzorowym umundurowaniem, brakowało im tylko ciężkiego sprzętu (czołgi, artyleria i lotnictwo), który w większej części został stracony na wschodzie. Mieszkańcy miasta o klęskach swoich wojsk dowiadywali się od jeńców wojennych, lub – jak rodzina pana Patschka – od pracowników przymusowych (w tym przypadku Polaka, który nielegalnie słuchał radia po polsku). Na początku grudnia 1944 r., do miasta zaczęli przybywać pierwsi uchodźcy m.in. z Prus Wschodnich. Głogówek w styczniu 1945 r. znajdował się jeszcze daleko od linii frontu. Sklepy i zakłady pracy funkcjonowały normalnie, chociaż czuć było zbliżającą się katastrofę. Utworzono tu kilka lazaretów (szpitali wojskowych) do których codziennie przywożono dziesiątki rannych żołnierzy znad Odry. Mieściły się one w dzisiejszym Zespole Szkół, Domu Dziecka, na ulicy Batorego i w Gimnazjum. W szpitalu, na dzisiejszej ulicy Konopnickiej, leczeni byli wyżsi rangą oficerowie, m.in. Gen. Kossmala i pułkownik Bochmann. Niestety dla wielu rannych nasze miasto zostało ostatnim domem spoczynku. Blisko 200 młodych żołnierzy, z różnych formacji wojskowych, jest pochowanych na cmentarzu przy wylocie z miasta na Opole. Bliskość lotniska Rossweide w Nowych Kotkowicach pozwalała lżej rannych ewakuować w głąb Rzeszy. W lutym 1945 r. podobnie jak każde miasto stojące na drodze sowietów, miało stać się twierdzą. Miejscowy volksturm i przymusowych robotników skierowano do kopania okopów oraz budowy wałów i zapór przeciwpancernych. W mieście pozostało około 1500 osób, głównie śląskich gospodarzy. Zdarzały się przypadki dezercji wśród żołnierzy niemieckich, którzy widząc rozmiary klęski, przebierali się w cywilną odzież zdobytą w miejscowych domach. Znane są przypadki egzekucji wykonanych na dezerterach przez żandarmerię wojskową m.in. rozstrzelanie około 30 Niemców w okolicach dzisiejszej ulicy Zamkowej, czy na żwirowni w miejscowości Rzepce. 15 marca 1945 r. rozpoczęła się operacja górnośląska prowadzona przez 1 Front Ukraiński. Uderzenie nastąpiło z Polskiej Cerekwi, Głubczyc i Grodkowa. Celem Armii Czerwonej było okrążenie i rozbicie niemieckich wojsk, a następnie połączenie się w okolicach Prudnika. 17 marca Rosjanie po ciężkich walkach przekroczyli rzekę Osobłogę i zdobyli Racławice Śląskie. Tego dnia miasto było wzięte w dwa ognie, od strony Szonowa i Koźla oraz od strony Krapkowic. Tego dnia dowództwo garnizonu miasta postanowiło skoncentrować wszystkie siły w okolicach Błażejowic, Mionowa i Zawady. 18 marca Głogówek został zbombardowany przez sowiecki samolot. Zniszczeniu uległy kamienice Rynku, ratusz, roszarnia i magazyny na ulicy Fabrycznej. W tym dniu oddziały rosyjskie nacierające od Nysy, połączyły się w Prudniku z tymi podążającymi od wschodu (z Racławic Śląskich) jednostkami pancernymi 59 Armii gen. Rybałki. Tym samym w okolicach Głogówka (patrz mapa) zostało okrążonych kilka niemieckich dywizji. Były to: 344 Dywizja Grenadierów pod dowództwem generała Jolasse (jego poprzednik gen. Kossmala zginął w Nowym Browieńcu), 18 dywizja Grenadierów Pancernych SS Horst Wessel pod dowództwem rannego pułkownika Georga Bochmanna, resztki 168 Dywizji Piechoty i 20 Estońskiej Dywizji Grenadierów SS gen. Majora Augsbergera, która wycofywała się spod okolic Niemodlina. Jako ciekawostkę chciałbym nadmienić, że 344 DG była odpowiedzialna za ewakuację i ochronę kosztowności (dokumenty, papiery wartościowe, złoto itp.) z Górnego Śląska. W jej skład wchodziła dosyć pokaźna ilość ciężarówek wojskowych (trudna do oszacowania). Ciężarówki te w pierwszej dekadzie marca 1945 r. przez kilka dni stacjonowały na dziedzińcu zamkowym i parku. Następnie podczas przebicia z kotła (18/19 marca) zostały porzucone. Co się stało z zawartością ładunku? Zapewne nigdy się tego nie dowiemy. W związku z zaistniałą sytuacją, postanowiono ewakuować z miasta, wieczorem 17 marca, pozostałych żołnierzy, rannych i uchodźców – w kierunku Błażejowic Dolnych. Kiedy pierwsi Rosjanie zbliżali się do wioski Wierzch, stało się jasne, że jedynym rozwiązaniem będzie próba przebicia w kierunku Racławice Śląskie – Osoblaha, w której znajdowały się wojska niemieckie. W komunikacie radiowym przesłanym do dowództwa 24 Korpusu, gen. Jolasse poinformował o rozpoczęciu wyłomu na Racławice Śląskie o godz.17:00. Warunkiem powodzenia akcji było utrzymanie miejscowości Wierzch i zabezpieczenie odwodów w okolicy Zawady i Leśnik. Podczas zaciętych walk o wieś, po obu stronach zginęło wielu żołnierzy, a także uchodźców i mieszkańców. Sukcesem niemieckich wojsk była dobrze rozlokowana artyleria, która skutecznie powstrzymała radzieckie natarcie. Zniszczono kilka rosyjskich czołgów. Sukces wojsk niemieckich był jednak bardzo kosztowny. Musiano pozostawić ciężki sprzęt, pojazdy, ciężarówki, armaty oraz ostatnie działa szturmowe, które zalegały na odcinku kilku kilometrów. Ostatnie walki miały miejsce w samych Racławicach Śląskich, gdzie Rosjanie niespodziewający się ataku, pozostawili niewielkie siły. Wojsko razem z uchodźcami (można przypuszczać że było ich kilka tysięcy) utworzyło falę, która przetoczyła się przez wąską lukę rosyjskiego frontu. Niestety nie wszystkim żołnierzom niemieckim udało się przebić przez tak zwany kocioł. Znane są przypadki, głownie chodzi o Estończyków z SS, którzy osłaniając tyły nie zdążyli się przebić i tworzyli odizolowane punkty oporu. Wieczorem z 19/20 marca cała gmina była w rękach sowieckich.
Dragomir Rudy