Prudnicki etap życia Edwarda Wojaczka
Niewielu prudniczan wie, że w latach 1947-49 dyrektorem obecnego I Liceum Ogólnokształcącego był ojciec najsłynniejszego buntownika w historii polskiej literatury – poety Rafała Wojaczka (1945-1971). Dziś postanowiliśmy przybliżyć Wam, drodzy Czytelnicy, właśnie tą sprawę.
Edward Wojaczek, bo o nim mowa, był dyrektorem obecnego liceum w latach 1947-1949, co znacząco utrudnia zdobycie informacji dotyczących przebiegu jego zatrudnienia. Swego czasu, na moją prośbę, pracownicy szkoły przejrzeli nawet archiwa, ale nie znaleźli nic, co byłoby pomocne w przybliżeniu tej tematyki, czemu w zasadzie nie można się dziwić – minęło już przecież ponad sześćdziesiąt lat. Jedyny ślad obecności Wojaczka, jaki odnaleźć można na chwilę obecną w budynku liceum, to jego zdjęcie, umieszczone na pamiątkowej tablicy gromadzącej sylwetki wszystkich dyrektorów placówki od początku jej powstania aż do chwili obecnej. Przyjrzyjmy się zatem bliżej tej interesującej postaci.
Z pewnością Edward Wojaczek przybył do Prudnika w trudnych czasach, gdy w Polsce przywracano do życia funkcjonowanie państwa, w okresie, gdy nasilała się również fala stalinowskiego terroru. W Prudniku także trwały prace mające na celu unormowanie egzystencji jego mieszkańców. Na gruncie oświaty najwięcej do zrobienia miał bezsprzecznie pierwszy dyrektor placówki – dr Jerzy Królikowski, dzięki którego zabiegom we wrześniu 1945 r., w gmachu byłej niemieckiej Szkoły Realnej, zaczęło działać prudnickie Gimnazjum i Liceum Męskie. Jak jednak wiadomo, Królikowski nie zagrzał długo miejsca w naszym mieście. Po jego wyjeździe – 7 września na stanowisko dyrektora powołany został mgr Józef Baraniuk, który doprowadził szkołę do normalnego funkcjonowania w powojennych czasach. To właśnie po nim dyrektorską pałeczkę, w 1947 roku, przejął Edward Wojaczek.
Wiedza o osobie naszego bohatera każe nam przypuszczać, że jego dyrektorowanie było solidne i na wysokim poziome. Podążając tym tropem, należy zadać sobie pytanie, kim właściwie był ojciec kontestatora i skandalisty Rafała Wojaczka – twórcy, który odmienił polską poezję i stał się dla wielu postacią kultową?
Edward Wojaczek urodził się w 1909 roku w Jejkowicach, w czasach panowania cesarza Wilhelma II, jako piąty syn Jana Wojaczka i Konstantyny Zawisz (nie był ostatnim dzieckiem, po nim na świat przyszedł jeszcze szósty brat i siostra). Na świadectwie dojrzałości wystawionym 16 czerwca 1924 roku przez Gimnazjum Państwowe w Rybniku, jego „zachowanie się i pilność” zostały ocenione jako dobre. Ilość języków, które ten młody wówczas chłopak musiał opanować, jest imponująca: oprócz polskiego była to łacina, grecki, francuski, niemiecki i hebrajski, i choć oceny z tych przedmiotów nie są najwyższe (czwórki i trójki), to ta statystyka i tak robi wrażenie. W nauce religii Wojaczek był „dostateczny”, podobnie w przypadku matematyki, fizyki, chemii. Lepiej rzecz się miała w przypadku historii, geografii i śpiewu – z tych przedmiotów otrzymał ocenę dobrą. Co ciekawe, bardzo dobry był jedynie w gimnastyce. Tak wyposażony rozpoczął studia na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Jagiellońskiego. Wiele przesłanek wskazuje jednak, iż taki wybór młodego Wojaczka wiązał się nie tyle z prawdziwym powołaniem, co raczej z przyjaźni, łączącej go z kolegą z ławki szkolnej, Bolesławem Kominkiem, późniejszym metropolitą wrocławskim i współautorem głośnego listu biskupów polskich do biskupów niemieckich, w których znalazły się pamiętne słowa „przebaczamy i prosimy o przebaczenie”. Najprawdopodobniej więc to właśnie brak powołania spowodował, że w następnym roku Wojaczek studiował już na Wydziale Filozoficznym. Studia te ukończył w listopadzie 1929 roku z ocenami (tym razem) niemal wyłącznie bardzo dobrymi. Uzyskał w ten sposób stopień magistra filozofii w zakresie filologii niemieckiej. Na tym jednak nie koniec. Wojaczek postanowił studiować dalej, tym razem wybierając Wydział Prawniczy, na którym kształcił się przez trzy trymestry (1929/1930). To właśnie wtedy poznał piękną studentkę Uniwersytetu Jagiellońskiego, Elżbietę Sobecką, jak miało się okazać – przyszłą matkę jednego z najoryginalniejszych poetów polskich XX wieku. Zapowiedź ich ślubu została zamówiona 8 czerwca 1932 roku. Nieco wcześniej miała swój początek kariera nauczycielska Edwarda. Stało się tak dzięki nominacji z 1 września 1929 roku, kiedy to wojewoda śląski mianował Wojaczka nauczycielem Państwowego Gimnazjum w Lublińcu. Od 1 września 1930 roku nasz bohater pełnił już natomiast obowiązki nauczycielskie w Gimnazjum Państwowym w Mikołowie, gdzie mieszkał przy ulicy Gimnazjalnej 23. Jakim był wówczas człowiekiem?
W swojej głośnej książce „Rafał Wojaczek – prawdziwe życie bohatera”, Bogusław Kierc, poeta i opiekun literackiej spuścizny genialnego liryka, określa jego ojca jako młodzieńca, który nie dawał się poskromić wszelkiej dyscyplinie. „Był typem człowieka, o którym się mówi: miłośnik życia” – pisze. Wojaczek jawi mu się jako przystojny mężczyzna, na którego portretach z tamtego czasu, można dostrzec zawadiackie spojrzenie. Pisarz nie omieszkał także oddać hołd pięknu jego wybranki: „Panna o łagodnie ujmującej urodzie, miła i przejmująca delikatnością” (patrząc na te zdjęcia, trudno się nie zgodzić). Ślub młodej pary odbył się w 1932 roku. Aby zrozumieć, kim w tamtych czasach był nauczyciel, a co za tym idzie, jaki był status społeczny młodego Edwarda, warto przytoczyć kilka zdań z książki „Wojaczek wielokrotny”, będącej zbiorem wspomnieć po Rafale Wojaczku, w której to Grzegorz Bębnik, wspominając o ojcu poety, pisze m.in. „Nauczyciel szkoły średniej w realiach przedwojennego Mikołowa był w całym tego słowa znaczeniu osobistością. I to nie tylko z racji uposażenia; prestiż zawodu sprawiał, że Wojaczek automatycznie stał się członkiem miejscowej elity. W pełni zasłużenie: nauczycielem był znakomitym – wymagającym i od siebie i od swoich uczniów. Wciąż też się dokształcał, co przyczyniło się do nadaniu mu w 1935 roku tytułu profesora gimnazjalnego”. Dodajmy w tym miejscu, że Wojaczek miał także znaczący udział w organizowaniu Towarzystwa Czytelni Ludowych w Mikołowie, którego w latach 1935-39 był prezesem). W świetle tych faktów zasadnym wydaje się stwierdzenie, że młode małżeństwo Wojaczków miało się w tamtych czasach bardzo dobrze. [/block][block]
Pierwsze symptomy zmiany tego stanu rzeczy pojawiły się już dwa lata później, wraz z nadejściem hitlerowskiej „Nocy długich noży”, w czerwcu 1934 roku. Pięć lat później, w 1939 roku, w momencie napaści Hitlera na Polskę, spokój młodego małżeństwa został definitywnie przerwany. Pomimo usilnych próśb do ówczesnych, niemieckich władz o zatrudnienie w charakterze nauczyciela, Wojaczkowi wyciągnięto „brudy” z przeszłości, a więc jego udział w III powstaniu śląskim (Edward walczył w nim po stronie polskiej prawdopodobnie w szeregach rybnickiego pułku Janusza Wężyka; powstanie to zresztą podzieliło rodzinę Wojaczków). W związku z tym prośby te zostały odrzucone, co więcej – w piśmie mikołowskiej komórki „JdP”, Wojaczek został określony jako polski nacjonalista. Aresztowano go i wywieziono do obozu koncentracyjnego w Dachau. Ratowania nieszczęśnika podjął się jego brat – mieszkający w Breslau (dzisiejszy Wrocław), Wilhelm (członek NSDAP i Sturmfuhrer w Narodowosocjalistycznym Korpusie Kierowców; wcześniej, jako współpracownik rybnickiego starosty Hansa Lukaschka zaangażował się w kampanię plebiscytową na rzecz Niemiec). Wysiłki brata okazały się na tyle skuteczne, że Edwardowi zamieniono obóz na przymusowe roboty, z których udało mu się zbiec. Co działo się dalej?
W urzędowym piśmie naczelnika gminy Jejkowice (z 3 października 1945 roku) odnajdujemy wzmiankę, iż Edward Wojaczek od 10 maja 1940 roku do lutego 1945 roku „był zatrudniony w gospodarstwie rolnym swego brata Franciszka”. Wiadomo także, iż przed powrotem do Mikołowa mieszkali u życzliwego kolejarza, co pozwoliło im przetrwać sowieckie oblężenie. Małżeństwo żyło w piwnicy, a bombardowania nie wyrządziły im krzywdy, dzięki solidnemu stropowi, który był umocniony szynami kolejowymi.
Do organizowania polskiego szkolnictwa ojciec słynnego poety powrócił jeszcze zanim wojna oficjalnie się zakończyła – od 15 lutego 1945 r. pełnił znów obowiązki nauczyciela w Państwowym Gimnazjum i Liceum Koedukacyjnym w Mikołowie.
To właśnie w tym miejscu dochodzimy do prudnickiego etapu życia Edwarda Wojaczka, oto bowiem przed upływem dwóch lat, 16 sierpnia 1947 roku zawitał do naszego miasta, by pełnić funkcję dyrektora w Gimnazjum i Liceum Męskim. O powodach porzucenia przez Wojaczka tej funkcji w 1949 roku, wspomina książka autorstwa Piotra Skarbka, zatytułowana „Liceum Ogólnokształcące im. Adama Mickiewicza w Prudniku 1945-1970.” Czytamy w niej m.in.: „(…) po dwudziestu miesiącach pracy poprosił o przeniesienie do Mikołowa – bliżej domu, ewentualnie o zatrudnienie w Katowicach”. Tak więc przyczyny owej rezygnacji ze stanowiska w Prudniku wydają się jasne – Edward z pewnością chciał być bliżej rodziny. W tamtym bowiem czasie miał już pod opieką dwóch małych synów (starszego, urodzonego w 1945 roku, Rafała, późniejszego poetę i przybyłego na świat w dwa lata po nim Andrzeja, przyszłego aktora, m.in. Teatru Polskiego we Wrocławiu). Nie były to wszystkie dzieci Edwarda – w 1933 roku urodził się najstarszy syn – Piotr, natomiast dwa lata później córka Katarzyna, która jednak zmarła bardzo wcześnie.
Po powrocie do Mikołowa Edward Wojaczek zatrudnił się w kędzierzyńskim liceum, gdzie piastował, m.in. funkcję wychowawcy i nauczyciela języka polskiego. Tym samym podjął decyzję, że z tym miastem zwiąże swoją przyszłość. Wiadomo także, iż w późniejszym okresie, gdy przebywał już na emeryturze, był jeszcze tłumaczem przysięgłym z języka niemieckiego. W tamtych czasach jego, a także małżonkę (również emerytowaną nauczycielkę), odwiedzało sporo biografów Rafała Wojaczka. Rozmowy o swoim tragicznie zmarłym synu (słynny poeta zmarł w 1971 roku we Wrocławiu, najprawdopodobniej śmiercią samobójczą), dla seniora Wojaczka z pewnością nie były łatwe, podobnie jak łączące ich relacje. Trzeba bowiem podkreślić, że Edward Wojaczek nigdy do końca nie pogodził się z takim a nie innym wyborem syna (pijackie i nieodpowiedzialne życie we Wrocławiu; ojciec do samego końca utrzymywał poetę). Jednocześnie – co również warte odnotowania – bardzo szanował jego dorobek literacki. Niewątpliwie bohater tego artykułu starał się być dobrym ojcem. W dzieciństwie dawał synom swobodę i robił wiele, by kreatywnie zagospodarować im czas (m.in. angażował ich w harcerstwo i żeglarstwo). Nie udało się jednak uniknąć problemów – jego wyjazd do pracy do Kędzierzyna był związany z kryzysem w małżeństwie i sprawił, że w zasadzie żyli z małżonką oddzielnie. Biografowie Rafała Wojaczka podają to zresztą jako jedną z przyczyn problemów egzystencjalnych poety. Cóż, jak wiadomo z jego listów do ojca i wypowiedzi samego Edwarda Wojaczka, artysta i ojciec zachowali jednak do siebie obopólny szacunek. Relacje małżonków najpewniej także uległy poprawie, skoro po przejściu na emeryturę znów zamieszkali razem. Edward Wojaczek zmarł w 1993 roku w wieku osiemdziesięciu czterech lat w Mikołowie.
[/block]