Prudnik24

Wydatki Prudnika ponownie pod lupą Sapere Aude

Wydatki Prudnika ponownie pod lupą Sapere Aude
01 kwietnia
12:11 2014
mapa_wydatkow2013

(kliknij aby otworzyć)

Zorganizowana w Prudnickim Ośrodku Kultury konferencja była w pewnym sensie kontynuacją poprzedniego spotkania, kiedy to pod koniec stycznia br. przedstawiono „Mapę wydatków 2012”. Przypomnijmy, że w roku 2012 całość wydatków gminnych wyniosła ponad 81 mln 236 tys. zł, natomiast rok później było to 73 mln 468 tys. zł. Prowadzący spotkanie Paweł Licznar – koordynator Sapere Aude w Prudniku – zastrzegł, że analizowane były wydatki zaplanowane na rok 2013, a nie rzeczywiste, gdyż nie wszystkie aktualne dane były dostępne w BIP-ie.

Prelegenci – Krzysztof Marciniak oraz Paweł Licznar – skupili się na przedstawieniu dwóch obszarów, w których wydatki gminne były najwyższe – oświaty (27 mln 871 tys. zł w roku 2013 i 26,7 mln zł w roku 2012) oraz pomocy społecznej (16 mln 980 tys. zł, wobec 16,8 mln zł rok wcześniej).

Krzysztof Marciniak zauważył, że na wzrost wydatków oświatowych o 1 mln 171 tys. zł w największym stopniu miały wpływ wyższe nakłady na: szkoły podstawowe (o ponad 370 tys. zł), przedszkola (ponad 250 tys. zł), gimnazja (ponad 250 tys. zł), stołówki szkolne i przedszkolne (o 200 tys. zł), a także „pozostałą działalność” (o 90 tys. zł). Na podobnym poziomie kształtowały się natomiast wydatki na obsługę administracyjną, dowożenie uczniów do szkół, oraz dokształcanie nauczycieli. Przedstawił również przykład publicznej szkoły w Gdańsku, prowadzonej przez prywatny podmiot i finansowanej dzięki wdrożeniu koncepcji bonu oświatowego, co podobno dało roczne oszczędności na poziomie 1,6 mln zł.

Według Pawła Licznara gmina Prudnik powinna iść za tym przykładem, co być może pozwoliłoby na znaczne oszczędności w obszarze wydatków na oświatę, być może nawet kilkumilionowe.

Krzysztof Marciniak przeanalizował też problemy systemu oświaty – choć trzeba przyznać, że dotyczą one skali makro, a nie poziomu samorządów – i wskazał trzy stojące przed szkolnictwem wyzwania: potrzebę stworzenia szkołom autonomii do wprowadzania innowacji w obszarze kształcenia i zatrudniania najlepszych dydaktyków, stworzenie rynku edukacji opartego na jakości kształcenia, a także unowocześnienie anachronicznego modelu edukacji.

Według Alicji Jani – emerytowanej nauczycielki ze Stowarzyszenia Przyjaciół Liceum Ogólnokształcącego im. Adama Mickiewicza – wystąpienie było interesujące, choć zastrzegła, że nie w pełni zgadza się ze wszystkimi tezami. Dodała, że jej zdaniem szkoły nie wykorzystują wszystkich możliwości pozyskiwania środków z rozmaitych programów, również unijnych.

Wystąpieniom przysłuchiwali się także m.in.: burmistrz i wiceburmistrz – Franciszek Fejdych i Stanisław Hawron, a także radny powiatowy Lucjusz Standera. Ten ostatni zapytał o wydatki na turystykę, przypominając, że jego zdaniem próbuje się mówić o Prudniku, jako o gminie turystycznej, co jest „propagowaniem kompletnej bzdury, pod którą jest zresztą ułożona strategia gminy”. Za przykład gminy turystycznej podał Karpacz, który tygodniowo odwiedza 29 tys. osób. Z kolei Paweł Licznar wyraził przekonanie, że gmina nie ma na tyle mocnych narzędzi, by zajmować się samą turystyką, ale może wspierać inicjatywy lokalnych przedsiębiorców w tym zakresie.

W odpowiedzi na uwagi Lucjusza Standery burmistrz Franciszek Fejdych dowodził, że Prudnik nie próbuje być gminą turystyczną, a w strategii województwa jest gminą rolniczo-turystyczną. Wskazywał, że pewne działania, finansowane z funduszy gminnych, „miały stworzyć bardziej atrakcyjną gminę, aby ludzie zaczęli tutaj przyjeżdżać”. Zastrzegł, że „reszta jest w rękach prywatnych przedsiębiorców, i to oni stoją za tym, co się dzieje w Jarnołtówku czy Pokrzywnej”.

Paweł Licznar analizował także wydatki na pomoc społeczną, które w porównaniu do roku 2012 wzrosły o 100 tys. zł. Wskazał, że na ten cel wydaje się prawie 17 mln zł, z czego 8 mln pochodzi z subwencji od państwa.

– Nadal mamy dość wysoki koszt funkcjonowania pomocy społecznej. Do społeczeństwa wraca tylko ponad 12 mln zł, bo ponad 4 mln to koszta administracyjne – dowodził.

Mówiąc o pozostałych wydatkach gminnych, wspomniał że w roku 2012 było zdecydowanie więcej środków na rozbudowę dróg (spadek z 7,1 mln do 1,1 mln zł w roku 2013), o 500 tys. zł zmniejszyły się nakłady na kulturę. Porównywalne były natomiast wydatki na administrację publiczną. Zwrócił też uwagę, że w roku 2013 znacznie wzrosły wydatki związane z gospodarką odpadami komunalnymi, co przypuszczalnie ma związek z wprowadzeniem tzw. ustawy śmieciowej. Zauważył jednak, że równocześnie 300 tys. zaoszczędzono na  oświetleniu ulic i dróg.

Burmistrz Franciszek Fejdych odniósł się do postulatów poszukiwania oszczędności w oświacie i pomocy społecznej. Jego zdaniem trudno szukać oszczędności w tych dziedzinach.

– W oświacie można „reorganizować”, czyli tak naprawdę likwidować szkoły i przedszkola. Ale pierwszy, kto zacznie to robić, będzie politycznie przegrany – stwierdził.

Mówiąc o koncepcji bonu oświatowego wskazał, że szkoła tego typu zatrudnia nauczycieli poza Kartą Nauczyciela. Według burmistrza przykład przedszkola stowarzyszeniowego w Łące Prudnickiej, gdzie nie było łatwo znaleźć nauczycieli chętnych do pracy bez wielu przywilejów zawodowych, świadczy, że upowszechnienie w gminie systemu opartego o bony oświatowe może napotkać spore trudności.

– Za 10-15 lat my – ludzie młodzi – będziemy musieli utrzymywać państwo, a jest nas też coraz mniej. Dlatego nawołujemy do szukania oszczędności. Jeżeli udało się wprowadzić bon edukacyjny w Gdańsku, może warto spróbować także u nas. Musimy szukać dobrych rozwiązań – przekonywał z kolei Paweł Licznar.

Zarówno poprzednią „Mapę wydatków 2012”, jak też zaprezentowaną teraz mapę za rok 2013, opracowali: Karolina Dziekan, Anna Zaremba (projekt graficzny), Patryk Odziomek, Krzysztof Marciniak i Paweł Licznar. Jak zapowiedział koordynator Sapere Aude w Prudniku, teraz zespół ten pracuje nad kolejną mapą – tym razem dotyczącą gminnych wpływów do budżetu.

[tabs title1=”Lucjusz Standera, radny powiatu, PiS” text1=” Skupiamy się zawsze na dysponowaniu pewnej kupki pieniędzy, a mało kiedy na drugiej stronie budżetu – a więc przychodach budżetowych. Są to np. przychody z podatków, a w tym także z podatków od firm. Gdyby władze gminy naprawdę dbały o rozwój przedsiębiorczości, tych pieniędzy z roku na rok byłoby więcej, a gminę byłoby stać na wszystko. Ponieważ jest to zorganizowane tak a nie inaczej, to mówimy o tzw. „krótkiej kołdrze”. Z tym samym problemem mamy do czynienia w komisji budżetowej rady powiatu. Jest tylko pewien określony wolumen pieniędzy z różnego typu subwencji, ale w tym obszarze niewiele można zrobić. Mój apel do magistratu i powiatu to słowa kanclerza Adenauera: „Po pierwsze gospodarka…”. Tymczasem jakie bonusy mają lokalni przedsiębiorcy? Żadnych, są traktowani jak natręci. Moje pytanie do władz – dlaczego nie korzysta się z argumentu promocyjnego gminy w postaci uczestnictwa w programie ogłoszonym przez Krajową Izbę Gospodarczą pt. „Certyfikowana lokalizacja inwestycji”? Gdybyśmy uzyskali taki tytuł – jednak postaranie się o to wymaga pewnych jasnych procedur – wówczas o wiele lepiej wyglądałby rynek inwestorów. Niestety, na przykładzie choćby podejścia naszych radnych do tematu biogazowni, którzy zdecydowanie zaprotestowali przeciwko planom tej inwestycji, widać że musi zmienić się sposób, w jaki u nas traktuje się przedsiębiorców.” title2=”Franciszek Fejdych o podatkach” text2=”Gmina rozwija się dzięki podatkom, bo subwencje jakie dostajemy są podzielone na konkretne zadania. Nie da się na nich zaoszczędzić, a do oświatowej dokładamy nawet około 8-9 mln rocznie. Poza tym dopiero od tego roku pojawiły się pierwsze subwencje na przedszkola, które wcześniej były finansowane przez samorządy. Rok temu mówiono, że podatki są bardzo wysokie, a tak naprawdę stawki na rok 2013 wzrosły minimalnie. Prawdziwy wzrost nastąpił, ale w roku 2012. Możemy nie podnosić podatków, jak to zrobiliśmy wręcz obniżając stawki od środków transportu na ten rok. Pamiętajmy jednak, że są określone maksymalne stawki podatków jakie mogą obowiązywać w Polsce, i to od nich jest liczona subwencja ogólna dla gmin. Jeżeli gmina obniża podatek, to traci: na niższej subwencji, oraz na podatkach, których nie pobiera. Przed 2012 rokiem gmina traciła około 2 mln zł z tytułu niskich podatków. Założyliśmy, że nie podniesiemy stawek na rok 2014, spodziewając się wyższych dochodów z tytułu ożywienia gospodarczego. Jeżeli to ożywienie będzie trwałe, to również w 2015 r. będzie można pozwolić sobie na utrzymanie stawek podatkowych na tym samym poziomie. Jeżeli jednak dochody z tego tytułu zaczną spadać, to gmina może zapomnieć o inwestycjach.” ]

Gazeta Prudnik24 – numer 299

Reklamy

Reklamy



















Facebook