Co dalej z Coroplastem?

Po niedawnym zamieszaniu z prudnickim Coroplastem wydawało się, że sytuacja została na razie opanowana. Tymczasem do naszej redakcji napłynęły wiadomości od pracowników, którzy twierdzą, że rozpoczął się proces likwidacji prudnickiej filii, a niektórym z nich zaproponowano możliwość pracy w krapkowickim Coroplaście. Nastroje tonuje burmistrz Prudnika Franciszek Fejdych, który rozmawiał z dyrektorem firmy Janem Śliwińskim. Według szefa gminy na razie zakład będzie nadal funkcjonował.
Na razie – to jest przynajmniej przez najbliższe dwa miesiące, ale z widokami na kolejne pół roku.
– Dyrektor Coroplastu poinformował mnie, że na najbliższe dwa miesiące ma zamówienia na produkty wytwarzane w prudnickich halach – przekazał naszej redakcji burmistrz Franciszek Fejdych. Jak zapewnił sternik gminy, umowa dotycząca wynajmu hali zakłada półroczny okres wypowiedzenia.
– Do dnia dzisiejszego nie otrzymaliśmy takiego wniosku – tłumaczy burmistrz.
Faktem jest jednak, że produkcja w prudnickim Coroplaście będzie powoli wygaszana, co ma związek z restrukturyzacją zakładu i zmianą asortymentu. Rzeczywiście, jak dowiedzieliśmy się od jednego z pracowników firmy, część kadry – w liczbie około 60 osób – już wyraziła zgodę na pracę w Krapkowickim oddziale Coroplastu. Nie wszystkim jednak ten pomysł się podoba. Są osoby, które na dojazdy nie będą mogły sobie pozwolić.
– Zapewniono nas, że koszty opłaty przejazdów będą pokrywane do końca roku, pytanie tylko, co dalej? Przy naszych mizernych zarobkach, nie wyobrażam sobie, abym była w stanie utrzymać rodzinę płacąc po 300 zł za bilet miesięczny – żali się rozgoryczona pracownica Coroplastu.
Jak się dowiedzieliśmy, ustne zapewnienie dyrekcji w Dylakach nie usatysfakcjonowało pracowników. Wystosowali oni list, w którym domagali się pisemnego zapewnienia o sfinansowaniu przejazdów. Kierownictwo firmy nie zgodziło się jednak na takie rozwiązanie.
– To skandal, pewnie chcą nas zrobić na szaro – skomentował krótko nasz informator.
Problemem zajęła się także gmina Prudnik, która już pracuje nad możliwością pokrycia części kosztów dojazdów prudniczan do Krapkowic. Byłoby to możliwe od stycznia przyszłego roku.
Na tą chwilę nie wiadomo, co zostanie zaproponowane tym pracownikom Coroplastu, którzy na razie pozostaną w Prudniku. Najprawdopodobniej im również kierownictwo firmy zaoferuje możliwość pracy w Krapkowicach, bądź Strzelcach Opolskich, od przyszłego roku. Tego typu dywagacje to jednak wciąż „wróżenie z fusów”, m.in. dlatego, że dyrekcja Coropolastu konsekwentnie odmawia komentarza mediom.
Przypomnijmy – powolne wygaszanie zakładu w Prudniku związane jest z zamówieniami na wiązki elektryczne, od których będzie się powoli odchodzić na rzecz układów scalonych. Produkcja nowego wyrobu (ABS) z technicznego punktu widzenia nie jest możliwa w Prudniku, gdyż hala na terenie Froteksu nie spełnia podstawowych wymogów dotyczących nowoczesnych zakładów produkcyjnych, a jej remont jest nieopłacalny.