Podtrzymać tradycję – warsztaty kroszonkarskie w prudnickim muzeum

W środę 2 kwietnia Muzeum Ziemi Prudnickiej zorganizowało warsztaty kroszonkarskie dla dorosłych. Ta sztuka zdobienia wielkanocnych jaj, to ludowa tradycja, rozpowszechniona na Górnym Śląsku i Opolszczyźnie.
W zajęciach w Centrum Tradycji Tkackich przy ul. Królowej Jadwigi 23 w Prudniku, uczestniczyło kilkanaście osób, które poznały tajniki zdobienia malowanych wcześniej jaj poprzez wydrapywanie na nich ludowych motywów. Warsztaty poprowadziła Ewa Giemza z Muzeum Ziemi Prudnickiej, rozpoczynając je od krótkiego instruktażu na temat przygotowania jaj do wykonania kroszonek.
– Farbowanie jajek to pierwszy krok. Ja robię to tuszami kreślarskimi, wcieranymi w jajko na gorąco. Ale też do dzisiaj zdarza się, że twórcy ludowi używają tradycyjnych metod barwienia, jak np. gotowanie w łupach z cebuli – mówi prowadząca.
Według pani Ewy odpowiednie przygotowanie jajek jest dość pracochłonne – dzień wcześniej trzeba je umyć, potem gotuje się je w odpowiedniej ilości soli i octu. Do wyskrobania na pomalowanych już jajkach rozmaitych motywów, można użyć różnych narzędzi. Pani Ewa polecała uczestnikom zajęć nożyki do tapet, z których również korzysta. Zajęcia spodobały się – komplementowano sam pomysł, oraz prowadzącą: – Dzięki pani Ewie zajęcia są świetnie zorganizowane – chodziłabym na nie co tydzień. Chociaż od tylu lat maluję jajka, tego sposobu ich zdobienia próbuję pierwszy raz. Jest to bardzo przyjemne zajęcie, o ile tylko lubi się robić różne rękodzieła – mówiła jedna z uczestniczek, pani Jola.
– Zaczęliśmy od warsztatów dla dorosłych, w planach są również grupowe zajęcia dla dzieci z prudnickich szkół. Staramy się podtrzymać tradycje wielkanocne, pobudzić zainteresowanie prudniczan tym tematem. Być może kogoś to zainspiruje? – zastanawia się Ewa Giemza.
Jak mówi, kroszonkarstwo nie jest popularne w Prudniku. Wspomina swoje pierwsze próby, jeszcze z czasów dzieciństwa, ale przyznaje, że intensywnie zajęła się tą techniką 2 lata temu. Od tej pory doszła do wprawy – o ile kiedyś wykonanie jednego jajka zajmowało około 3 godzin, teraz jest to 1,5-2 godziny. Uczestniczy również w konkursach kroszonkarskich. Najbardziej znany i największy na Opolszczyźnie odbywa się rokrocznie w Bierkowicach, zwykle kilka tygodni przed Wielkanocą, a jego wyniki są ogłaszane w Niedzielę Palmową.
– Na Opolszczyźnie jest wielu twórców ludowych, to właśnie stąd nasze kroszonki idą w świat, m.in. do Niemiec i innych krajów. Najwięcej twórców jest w okolicach Gogolina, na śląskich wioskach za Krapkowicami. Stamtąd pochodził także pan Jerzy Lipka, który opracował specjalne noże kroszonkarskie. Sam startował w 36 konkursach i za każdym razem był najlepszy – wyjaśnia pani Ewa.
Jak się zatem okazuje, sukcesy w tej dziedzinie odnoszą również mężczyźni. Mówiąc o tradycji kroszonkarskiej Ewa Giemza wyjaśniła, że w przeszłości duże znaczenie miała kolorystyka jajek.
– Czarne darowano osobom na wysokich stanowiskach, księżom, czy nauczycielom. Żółte komuś, kogo się nie chciało i najczęściej to żółte jajko było surowe. Przykładowo dziewczyna wkładała je chłopakowi do kieszeni i zgniatała – na znak, że go nie chce. Czerwone były dla osób, które się kocha, czy lubi. Niebieskie jajka dostawali kawalerowie, a zielone młodzi chłopcy – mówi Ewa Giemza.