Serce opolskiej koszykówki biło na prudnickim Rynku!

To było godne, sportowe preludium do tegorocznych Dni Prudnika. W sobotę przed ratuszem od rana młodsi i nieco starsi sympatycy koszykówki mieli okazję do sprawdzenia swoich umiejętności podczas turnieju pod hasłem „Zarażamy koszykówką na prudnickim rynku”, zorganizowanego przez portal Nasz-Basket.pl
Organizatorzy i uczestnicy najbardziej chyba drżeli o pogodę, tego dnia bardzo zmienną, ale ostatecznie obyło się bez deszczu i turniej odbywał się bez zakłóceń. Najwcześniej rywalizację rozpoczęli najmłodsi, wśród których były drużyny i dziewcząt i chłopców. Jako ostatnie rozegrano mecze w kategorii OPEN, w której udział wzięli starsi zawodnicy, wśród których nie zabrakło także graczy znanych z występów w zespole Pogoni Prudnik.
W międzyczasie rozgrywano rozmaite konkursy, w tym „Rzut przez rynek”, a także współzawodnictwo w rzutach „za trzy”. Ponad trzydzieści osób próbowało trafić do kosza z dużej odległości. Zawodnicy zaprezentowali różne techniki rzutu, z mniejszym lub większym skutkiem, ale trafić do kosza udało się tylko Radosławowi Lisowi z Otmuchowa.
W konkursach rzutów „za trzy” rywalizacja była bardziej wyrównana, szczególnie wśród mężczyzn, gdzie zwycięzcę wyłoniła dopiero dogrywka. Najcelniej z dystansu rzucali: Emilia Bartczak z Ostrowa Wielkopolskiego i prudniczanin Miłosz Wójcik.
Jak powiedział nam organizator turnieju, Mateusz Birecki, redaktor naczelny portalu Nasz-Basket.pl, impreza cieszyła się dużym zainteresowaniem nie tylko uczestników, ale również publiczności. Niemal każdy z uczestników miał okazję otrzymać jakąś nagrodę. Zgadzamy się z nim, że Prudnik jeszcze czegoś takiego nie widział. Na pytanie, czy będą kolejne edycje tej udanej imprezy, odpowiada:
– Widać, że jest dla kogo robić taki turniej. Ale bez wsparcia sponsorów i lokalnych instytucji nie da się go zorganizować. Wielkie słowa uznania dla Jarka Szwadowskiego, którego nie było dzisiaj z nami (był w Łodzi na finale Orlik-Basketmanii), ale gdyby nie jego zaangażowanie w rozmowach z instytucjami i sponsorami, tej imprezy prawdopodobnie nie byłoby – powiedział nam Mateusz Birecki chwilę po zakończeniu turnieju.
Podkreślał, że cieszy też frekwencja uczestników, a same rozgrywki mogły się podobać i stały na wysokim poziomie.
– Były ciekawe zespoły – nie tylko z Prudnika czy Opolszczyzny, ale również ze Śląska, z Raciborza, czy Ziębic na Dolnym Śląsku. Część tych zawodników ma związki z Prudnikiem, bo przykładowo klub RKS Racibórz założył prudniczanin Marcin Nykiel. Artur Barycza i Szymon Zieliński z Ziębic także grali w Pogoni, czy Smyka Prudnik – dodał Mateusz Birecki.
Cieszy to, że w Prudniku nie brakuje pasjonatów, którzy z powodzeniem potrafią wymyślić i doprowadzić do szczęśliwego finału takie przedsięwzięcia. Jeśli nasze miasto ma być koszykarską stolicą Opolszczyzny, ten turniej powinien na stałe wpisać się w kalendarz sportowych imprez.