VIII Jazz Festiwal już za nami!

2 sierpnia po raz kolejny na prudnickim Rynku mogliśmy wsłuchać się w przenikliwe jazzowe brzmienia. Oprócz polskich muzyków na scenie wystąpił także Mike Russel Band z USA, a wraz z Fortuna Electric Band zaśpiewała Unique, wokalistka z Wielkiej Brytanii.
Już osiem lat minęło od pierwszego Międzynarodowego Jazz Festiwalu. Wtedy na prudnickimi Rynku wystąpiło m.in. Ekstra Mocne Combo. Nie było zadaszenia i miejsc siedzących, ale „coś nowego” zgromadziło sporo widzów. Przez ten czas festiwal dalej się rozwijał, a na jego scenie zdążyli wystąpić nieżyjący już Jarosław Śmietana, czy Karen Edwards i Noel McKoy – nazwiska, które fanom jazzu kojarzą się z najwyższym światowym poziomem.
W tym roku gwiazd również miało nie zabraknąć, a dodatkowo Ryszard Czeczel – dyrektor artystyczny festiwalu, zadbał, by słuchacze otrzymali przekrój wszelkich gatunków jazzu, jego różnych form i odcieni. Podobnie jak rok temu upalna pogoda sprawiła, że początkowo widzów na prudnickim Rynku było niewielu.
Z lekkim opóźnieniem na scenie pojawił się pierwszy artysta – Krzysztof Puma Piasecki wraz z zespołem. Muzyk, który nazywany jest jednym z najwszechstronniejszych gitarzystów polskiej sceny muzycznej, pokazał kilka gitarowych improwizacji i często zamiast czystego jazzu słyszeliśmy kawałki bluesowe, swingowe, a nawet rockowe.
Guitar Workshop Leszka Cichońskiego również pozostało w klimatach gitarowych, a sam frontman zespołu starał się utrzymywać kontakt z publicznością, opowiadając różne anegdoty i historie związane z granymi utworami. Przekrój repertuaru zaserwowanego przez Guitar Workshop był naprawdę spory, o czym świadczyła końcówka występu, gdzie po coverze Jimiego Hendrix’a nastąpiła kilkuminutowa improwizacja jazzowa.
Po dwóch gitarowych bandach na scenie królował lekki i spokojny jazz przyprawiony delikatnym głosem Karoliny Śleziak. Wokalistka urodzona w Rybniku wydała rok temu debiutancką płytę, która przez wielu krytyków była jednym z najlepszych debiutów muzycznych 2013 r. Subtelne kompozycje idealnie pasowały do zbliżającego się zmierzchu, który przy okazji sprawił, że coraz więcej osób pojawiało się pod festiwalową sceną.
Chwilę przed godziną 21 przed prudnicką publicznością zjawił się Fortuna Electric Quartet, którego założyciel jest jednym z najlepszych polskich muzyków grających na trąbce. Maciej Fortuna uczestniczy w wielu projektach, ale zawitał do Prudnika ze składem, którego uzupełnieniem jest pochodząca z Wielkiej Brytanii wokalistka Unique. Mocny wokal i skatowanie wpłynęły na bardzo pozytywny odbiór zespołu.
Na sam koniec wystąpiła grupa, której zabrakło rok temu – Mike Russel Band. Podczas VII edycji festiwalu przez chorobę wokalisty zespół w ostatniej chwili wypadł z programu. W tym roku podobnych niespodzianek nie było i muzycy zza oceanu pojawili się na prudnickiej scenie, grając jazz z soulowo-funkowym brzmieniem. Koncert był długi, pełen kilkuminutowych popisów instrumentalnych, ale mimo tego muzycy dali się namówić na bis i występ potrwał prawie do północy.
Po raz kolejny otrzymaliśmy solidną dawkę jazzu i jego różnych odmian, uzupełnioną soulem, bluesem, a nawet muzyką rockową. Tego typu imprezy stanową świetną odskocznię od muzyki popularnej, którą na co dzień słyszymy w radio czy oglądamy w stacjach muzycznych. Przez osiem lat obserwowaliśmy spory przekrój, jeśli chodzi o występujących artystów. Pomimo pojawiającej się od czasu do czasu krytyki, Międzynarodowy Festiwal Jazzowy przyjął się, jako jedna z letnich imprez i kolejne edycje powinny się odbyć bez żadnych problemów.
Tegoroczną edycją na gorąco, jeszcze w trakcie koncertu Mike Russel Band, ocenił dyrektor artystyczny VIII Międzynarodowego Festiwalu Jazzowego Ryszard Czeczel.
– Od początku festiwalowi towarzyszyła idea wprowadzania różnych stylów muzyki. To, że jest to festiwal jazzowy nie znaczy, że musi być grany tylko i wyłącznie jazz. Szczególnie, że gramy w plenerze, a nie w zamkniętymi klubie. Na innych tego typu imprezach również stosuje się mieszankę gatunków i ma to pozytywny odbiór. W tym roku postawiłem na gitarzystów i to grających w różnych stylach. Mieliśmy bluesowego Cichońskiego, bardziej klasycznego Strączka i grającego po swojemu Krzysztofa Piaseckiego. Ważną rzeczą w koncertach plenerowych dla szerszej publiczności jest wokal, który znacznie ułatwia odbiór muzyki, czego nauczyłem się na wcześniejszych edycjach, kiedy zespoły czysto jazzowe były przez publiczność traktowane obojętnie.
Dzisiaj brylowały wokalistki, zarówno Karolina Śleziak, jak i Unique. Głosy całkowicie różne, ale technicznie na najwyższym poziomie. Na przykładzie wokalistki z Wielkiej Brytanii było widać, że czarnoskórzy mają inny tembr głosu oraz specyficzny feeling, którego trudno się wyuczyć.
Myślę, że tegoroczna edycja była jak najbardziej udana i festiwal wrósł na stałe w kalendarz prudnickich imprez plenerowych. Słyszałem już kilka razy, jak nasze miasto nazywane jest „jazzową stolicą pogranicza”. Impreza zdobyła już duży prestiż i szkoda, jakby miała nagle zniknąć, ale miejmy nadzieję nic takiego nie nastąpi.