Prudnik24

Ocalenie poprzez edukację

Spotkanie pt. „Hachschara w Ligocie Ścinawskiej – działalność edukacyjna rodziny Fränkel i Pinkus” odbyło się 5 sierpnia w Centrum Tradycji Tkackich. Był to kolejny odczyt Roberta Horninga – Wistuby, historyka ze Stanów Zjednoczonych, zajmującego się dziejami rodzin Franklów i Pinkusów.

W zeszłym roku prudniczanie mieli okazję uczestniczenia w odczytach skupiających się na osobach związanych z ostatnim właścicielem prudnickich zakładów tekstylnych – Hansem Hubertem Pinkusem. Pierwszy wykład dotyczył Heleny Bürgel Bauer, która była asystentką fabrykanta, natomiast kolejny przedstawił losy Johna Petersa, ostatniego urodzonego w Prudniku członka rodziny Pinkusów. Tym razem spotkanie było luźniej związane z dziejami grodu Woka, bo przybliżało tematykę instytucji Hachschary, czyli szkół, które miały przygotowywać ludność pochodzenia żydowskiego do emigracji i ucieczki przed prześladowaniami w nazistowskich Niemczech. 

Hachschary stanowiły jedną z nielicznych furtek, którymi Żydzi mogli uciec z III Rzeszy i trzeba zaznaczyć, że jedną z tolerowanych i niejako usankcjonowanych prawnie. Specjalne szkoły istniały w kilku niemieckich miastach w latach dwudziestych i trzydziestych XX wieku. Większość z nich przestała istnieć po Nocy Kryształowej w roku 1937. 

Robert Horning – Wistuba badając materiały związane z rodziną Franklów trafił na wzmiankę dotyczącą istnienia Hachschary w Ligocie Ścinawskiej, która znajdowała się na terenie majątku Kurta Frankla. Szkoła w Ligocie Ścinawskiej działała na przełomie 1937/1938 r. i szkoliła w zawodach rolniczych, produkcyjnych i rzemieślniczych. Prowadzona była przez gminę żydowską, która dzierżawiła teren od rodziny prudnickich fabrykantów. Nie zachowały się konkretne dane odnośnie liczby wyszkolonych uczniów i tych, którym udało się z Niemiec wyemigrować, ale według ostrożnych szacunku mogło to być około 50 osób.

W pierwszej części odczytu przedstawiona została instytucja Hachschary, później Robert Horning – Wistuba skupił się na działaniu ośrodka w Ligocie Ścinawskiej, a klamrą zamykającą wykład było pokazanie, jak obecnie wygląda były majątek Franklów we wsi niedaleko Korfantowa.

Zdjęcia, które wyświetlono pokazały, że sama willa ma dwóch właścicieli, którzy utrzymują budynek w przyzwoitym stanie. Gorzej jest z byłą zabudową gospodarczą – stajnie, spichlerze, warsztaty i miejsca, gdzie mieszkali uczniowie i kadra nauczycielska, popadają w ruinę. 

Po zakończonym wykładzie prelegentowi zadano kilka pytań, głównie dotyczyły one tematu wykładu, ale sporo osób pytało o losy rodzin Pinkus i Frankel, a także żyjących członków tych fabrykanckich familii. Na koniec Robertowi Horning – Wistubie zadano pytanie odnośnie jego książki, której wydanie zapowiedział już dwa lata temu. Publikacja miała opowiadać o losach Franklów i Pinkusów. Okazało się, że proces wydawniczy został wstrzymany.

Wszystko obraca się niestety wokół pieniędzy. Na razie nie znalazł się sponsor, który pokryłby koszty wydania książki. Żyjący potomkowie prudnickich fabrykantów nie są zainteresowani taką publikacją, dlatego nie można liczyć na ich wsparcie – tłumaczył Robert Horning – Wistuba.

Exit mobile version