Liczymy na to, że w grudniu wygramy
Wynik ostatniego przetargu na wywóz śmieci okazał się niekorzystny dla bialskiej spółki Wodociągi i Kanalizacja. Wygrała wrocławska firma Komunalnik. Szansa powrotu na rynek pojawi się jednak już w grudniu. O tym, a także o kanalizowaniu gminy i nowej siedzibie ARiMR rozmawiamy z Krzysztofem Glombitzą, wiceprezesem zarządu spółki Wodociągi i Kanalizacja w Białej.
Na jakim etapie znajduje się obecnie kanalizowanie miasta Biała?
Mamy gotowy projekt na pozostałą część Rynku (ulice: Prudnicką, Kościuszki i Kilińskiego), na który otrzymaliśmy dofinansowanie z Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich. Czekamy na roztrzygnięcie przetargu (wtorek, dzień wydania tego numeru „Gazety Prudnik24” – przyp. red.) Termin realizacji jest bardzo krótki, bo musimy rozliczyć zadanie do końca maja przyszłego roku.
Część miasta została już skanalizowana.
Tak; to, co teraz robimy, jest dokończeniem. Część Rynku i fragment ulicy Kościuszki mają już kanalizację.
Kiedyś były plany skanalizowania całej gminy…
Nie dało się tego zrobić ze względu na ukształtowanie terenu. Jakie będzie ostateczne rozwiązanie – nie wiem. Wiem tylko, że docelowo do oczyszczalni mają być podłączone Ligota Bialska i Wasiłowice – naturalnym spływem możemy je podłączyć do naszej oczyszczalni – a jeśli chodzi o resztę miejscowości – czekamy, co zadecyduje gmina. Może pójdzie w stronę małych lub nawet przydomowych oczyszczalni. Tak jak mówiłem – teren naszej gminy jest ukształtowany tak, a nie inaczej…
Nie ma opcji, żeby ścieki płynęły np. do oczyszczalni w Prudniku?
Trzeba by było zbudować po drodze parę przepompowni. Mamy tu góry, doliny… Naturalnie by to nie spłynęło…. Podobnie w samej Białej – niby moglibyśmy mieć większą oczyszczalnię, ale ścieki także nie spłyną do niej w sposób naturalny. Po prostu się nie da.
W Białej są w tej chwili dwie oczyszczalnie?
Jedna należy do spółki WiK Biała, a druga – „NUTROGENICA Zuzanna Bożek”. Docelowo wszystkie ścieki mają być doprowadzane właśnie tam.
Pomówmy o przetargach związanych z wywozem śmieci. Od czasu zmiany przepisów odbyły się dwa. Pierwszy udało się wygrać, drugi już nie. Co się stało?
Faktycznie, drugiego nie wygraliśmy, ale wiadomo – w przetargach obowiązuje kryterium cenowe. Po przeliczeniach (popartych rocznym doświadczeniem, ile pieniędzy potrzeba, żeby wyjść na zero) ustaliliśmy cenę nieco wyższą niż poprzednio. Konkurent okazał się tańszy… Liczymy na to, że w grudniu wygramy z konkurencją. Już się przygotowujemy do działania.
Trzeba będzie jednak obniżyć cenę.
Tak, a przy tym poszukać innych możliwości zarabiania pieniędzy – mówię tu np. o sprzedaży szkła, tworzyw sztucznych. Przez cały czas pracujemy nad tym, szukamy odbiorców. Jeśli chodzi o szkło, przeprowadziliśmy już wstępne rozmowy z potencjalnym odbiorcą.
Chodzi o szkło, którego się ludzie pozbywają?
Tak; chodzi o szkło, które trafia do pojemników, tzw. dzwonków. Typowe szkło opakowaniowe – butelki, słoiki, opakowania szklane i inne.
Już myślałem, że przymierzacie się do otworzenia huty szkła.
(Śmiech) Nie, ale za to prowadzimy rozmowy z odbiorcą, który będzie przekazywał szkło do huty. W każdym bądź razie – nam się to opłaci. Choćbyśmy mieli sprzedać za niewielką cenę, kalkuluje się to bardziej niż dowóz i przekazanie za opłatą do punktu zbiórki odpadów.
Czy przegrany przetarg mocno osłabił firmę?
Myślę, że nie. Po pierwsze, to tylko pół roku. Później znów składamy naszą ofertę. A po drugie – spółka nie jest nastawiona wyłącznie na wywóz śmieci. Zajmujemy się także obsługą techniczną budynków komunalnych, utrzymaniem czystości w Białej, dbaniem o zieleń miejską. Zakres naszych usług jest szeroki.
Zajmujecie się też – z tego, co wiem – cmentarzem.
Tak. Nasza spółka zarządza cmentarzem na zlecenie gminy. Dbamy o czystość i porządek w tym miejscu.
Ale cmentarz żydowski już się w to nie wlicza?
Nie, cmentarz żydowski podlega gminie żydowskiej. Oczywiście, gdybyśmy dostali od nich zlecenie, to czemu nie. Wyliczając dalej – zajmujemy się też wywozem nieczystości płynnych. Oprócz tego – choć nie zbieramy już śmieci od osób prywatnych – nadal obsługujemy w tym zakresie podmioty gospodarcze naszej gminy – a jest ich ponad 120. A więc jesteśmy cały czas na rynku i nie narzekamy na brak pracy.
Jaka jest pańska opinia na temat nowych przepisów „śmieciowych”? Z jednej strony mamy prawo dotyczące samorządności, z drugiej to związane z zamówieniami publicznymi…
Jestem za tym, żeby małe gminy były obsługiwane przez swoje, lokalne zakłady (działające w postaci spółek czy jednostek budżetowych). Przede wszystkim dlatego, że dzięki temu na tak małym rynku ludzie znajdują pracę. Wprawdzie w niewielkiej skali, ale jednak. Nie muszą szukać zatrudnienia gdzie indziej, nie potrzebują być klientami urzędu pracy czy opieki społecznej. Poza tym taka firma wywożaca śmieci funkcjonuje lokalnie i w związku z tym zna specyfikę potrzeb mieszkańców i zakładów pracy na danym terenie.
Jednak – póki co – duże firmy koszą małe.
Tak, ale trzeba powiedzieć sobie jasno: na dzień dzisiejszy stać taką firmę, żeby zejść z ceny. Ostatecznie jednak jest ona nastawiona na zysk i będzie chciała prędzej czy później go wypracować. Jeśli duże przedsiębiorstwa zepchną z rynku małe, to w niedalekiej przyszłości będą dyktować ceny. Może się wtedy okazać, że wójt, burmistrz czy prezydent (zobowiązany przecież do zabezpieczenia wywozu śmieci) będzie musiał się dostosować, nawet do bardzo wysokich cen.
I na koniec kwestia Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa przeniesionej nie tak dawno do Białej. Budynek stoi, instytucja działa. Teraz sukcesywnie będzie spłacany kredyt?
Tak, gmina zaciągnęła kredyt, przekazała pieniądze spółce, a my wybudowaliśmy za nie agencję. I teraz z czynszu, który otrzymamy, będziemy spłacać pożyczkę.
Jak to jest, że bardziej opłacało się zbudować od podstaw obiekt w Białej niż skorzystać z któregoś z już istniejących w Prudniku?
Ogłoszono przetarg na budynek, który byłby siedzibą ARiMR. Złożyliśmy wtedy naszą ofertę. A że mieliśmy miejsce, gdzie stare budynki miały zostać wyburzone i zastąpione nowymi (początkowo w planach było tworzenie mieszkań), wiedzieliśmy z jaką propozycją wyjść. Teraz jesteśmy bardzo zadowoleni, rolnicy zresztą też. Myślę, że warunki dla nich są tutaj o wiele lepsze niż w Prudniku. Tam agencja mieściła się bodajże na trzecim piętrze…
Administracja była na trzecim. Obsługa klientów na dole.
W Białej administracja jest na pierwszym piętrze. To, że budynek tworzony był od podstaw bardzo odpowiadało agencji. Od początku mogła zaprojektować go zgodnie z własnymi potrzebami – biura, archiwum, sala konferencyjna… Sama Biała jest gminą typowo rolniczą, więc interesantów (choćby tylko tych z naszego terenu) nie będzie brakować. Mamy przecież obecnie 30 sołectw.
Czekamy więc na następny krok – przeniesienie starostwa do Białej…
To pan tak powiedział (śmiech). A mówiąc już poważnie – starostwo może zostawmy w Prudniku. Ale ARiMR – dobrze, że jest w Białej.