Prudnik24

Zarażamy koszykówką, nie agresją

Zarażamy koszykówką, nie agresją
08 października
11:43 2014

Otrzymaliśmy niepokojący list od redaktora portalu nasz-basket.pl – Mateusza Bireckiego, w którym twierdzi on, że w obecności świadków, przy pełnej hali „Obuwnika”, został uderzony w twarz przez jednego z pracowników znanej prudnickiej gazety. List publikujemy w całości, abyście mogli Państwo wyrobić sobie opinie na ten temat.

Turniej 60-lecia koszykarskiej Pogoni Prudnik miał być niezapomnianym wydarzeniem dla lokalnych fanów, bowiem po dwudziestu latach prudniczanie wracają na zaplecze ekstraklasy. Niestety, nie każdy będzie miło wspominał te zawody. I nie chodzi wcale o wynik sportowy, bo ten był znakomity. Powód jest zupełnie inny. A jest nim niespodziewane zajście, w którym mimowolnie wziąłem udział. Zajście, którego świadkami było kilkuset kibiców oglądających sportowe rozgrywki.

Nic nie zapowiadało tego, co poza boiskiem wydarzyło się w trzeciej kwarcie spotkania Pogoni z jeleniogórskimi Sudetami. Nigdy nie spodziewałbym się takiego ataku agresji skierowanej w moją osobę, a w dodatku przy obecności tak wielu świadków.

Wszystko rozpoczęło się od obelg i wulgaryzmów, które zupełnie zignorowałem, nie podejmując choćby wzrokowego kontaktu z moim przyszłym napastnikiem. Ten jednak, widząc, że swoim nagannym zachowaniem nie wzbudza we mnie żadnej reakcji, postanowił zrobić krok dalej. Dwukrotnie dopuścił się naruszenia mojej nietykalności osobistej. I tym razem nie pozwoliłem sobą manipulować, ignorując taką postawę wobec mojej osoby. Naiwnie wierzyłem w jego rozsądek, że uspokoi się i pozwoli innym w spokoju oglądnąć mecz. Wszak chyba każdy po to przybył na halę.

Jak okazuje się, nie każdy miał ten cel… Nie spodziewałem się jednak, że gdy odwrócę się w kierunku boiska, aby pasjonować się spotkaniem, jednocześnie je fotografując, zostanę zaatakowany z zaskoczenia – bez szans na jakąkolwiek reakcję i możliwość obrony. Zamknięta pięść napastnika zatrzymała się na mojej twarzy, w okolicy oka, powodując znaczny uraz.

Czytając to, ktoś mógłby pomyśleć – to pewnie był kibic przeciwnej drużyny, taki typowy „kibol”, dlatego tak agresywnie się zachowywał. Nic bardziej mylnego. To była osoba, która kibicuje naszej Pogoni od wielu lat, zupełnie tak jak ja. Więc dlaczego tak postąpił? Tego nie wiem, inni świadkowie owego zdarzenia również. Niestety, do chwili obecnej nie znam motywów i powodów działania tej osoby. Po całym tym zajściu agresor nie potrafił racjonalnie wytłumaczyć swojego zachowania (choć w stanie, w jakim się znajdował rzeczywiście mogło to napotkać na niemałe trudności).

Nie był to pierwszy przypadek niestosownego zachowania tego człowieka wobec mnie. Niestety, po całym tym zajściu dowiedziałem się także, że nie jestem jego jedyną ofiarą. Dochodzę w ten sposób do wniosku, że osoba ta próbuje wyeliminować wszystkich, którzy robią coś nie po jej myśli, czy też tych, którzy robią to lepiej niż on.

Czy można tę sprawę zostawić bez żadnej reakcji? Czy można pozwolić, aby wobec innych napastowanych osób miał zachować się tak samo niegodziwie? Udawać, że nie ma żadnego problemu? Zaczyna się od zaczepek, wyzwisk, pobicia. A co dalej?

Nie tak dawno głośna była sprawa ataku na dziennikarza lokalnej gazety, mającego miejsce w jednym z tutejszych supermarketów. Zgadza się, że było to naganne zachowanie. Czy ofiara tamtego zajścia różni się ode mnie? Mam nadzieję, że nie w oczach pracodawcy mego napastnika. I bez znaczenia powinien być fakt, czy człowiek, która mnie zaatakował, był na meczu prywatnie, czy też pełnił obowiązki zawodowe. Choć nawiasem mówiąc, niejednokrotnie efekty jego uczestnictwa w meczach koszykówki były upubliczniane w znanym, lokalnym tytule prasowym, którego wydawcą jest właśnie jego chlebodawca. I z pewnością nie miały one postaci zasinionej i stłuczonej twarzy innej osoby. Ze względu na wykonywaną pracę, jest on osobą powszechnie znaną i szczególnie karygodne było jego postępowanie.

Z tego miejsca chciałbym także przeprosić wszystkich, którzy byli świadkami tych dantejskich scen. W szczególności kobiety i dzieci, które podczas koszykarskiego spotkania musiały oglądać taki wybuch niepohamowanej agresji. Jest mi osobiście bardzo przykro, ponieważ na turnieju reprezentowałem portal Nasz Basket, który postawił sobie za cel „Zarażać koszykówką” – przede wszystkim najmłodszych, promując takie wartości jak życzliwość, wzajemny szacunek i grę fair-play. Niestety, w tą pamiętną sobotę mogliście oglądać coś zupełnie skrajnego, nad czym bardzo ubolewam.

Mam również nadzieję, że ta osoba zachowa swój honor i przyzna się do winy, a przede wszystkim poniesie konsekwencje swojego zachowania.

Mateusz Birecki, portal nasz-basket.pl

Gazeta Prudnik24 – numer 299

Reklamy

Reklamy



















Facebook