Prudnik24

Widmo prywatyzacji wciąż nad stadniną

Widmo prywatyzacji wciąż nad stadniną
18 marca
18:09 2015

Podczas niedawnej sesji Rady Powiatu po raz kolejny rozmawiano na temat możliwej prywatyzacji prudnickiej stadniny koni. Przyczynkiem do tego były pisma, które starostwo otrzymało z ministerstwa, wskazujące, że sprzedaż przedsiębiorstwa jest bardzo realna.

Rada Powiatu już dwukrotnie podejmowała uchwały sprzeciwiające się planom prywatyzacji, z czego ostatnia z nich była bardzo stanowcza w swojej wymowie. Na ostatniej sesji sprawę wyjaśniała też Janina Okrągły.

Prudnicka posłanka już raz, po rozmowie z Ministrem Rolnictwa, uspokajała, że plany prywatyzacji raczej nie zostaną wcielone w życie. Stało się tak po pierwszych niepokojących informacjach, jakie dotarły do Prudnika po 26 sierpnia 2014 r., kiedy to podczas posiedzenia Sejmowej Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi podano informację o wykreśleniu Stadniny Koni Prudnik z wykazu spółek hodowli roślin uprawnych oraz hodowli zwierząt gospodarskich o znaczeniu strategicznym dla państwa. Oznaczało to zakwalifikowanie stadniny do prywatyzacji i sprzedaży udziałów. W świetle tego, iż prudnicka stadnina osiąga znakomite wyniki finansowe oraz hodowlane, wiadomość wydawała się niedorzeczna. Jak się okazuje, plany prywatyzacji wciąż są realne.

Na ostatniej sesji, gdy po raz kolejny, już trzeci, zajęliśmy się tematem, nie było niestety prezesa stadniny, od przybyłego pracownika dowiedzieliśmy się sporo faktów o atutach przedsiębiorstwa, ale nie o samej prywatyzacji – mówi Gazecie Prudnik24 starosta prudnicki Radosław Roszkowski. – Z kolei pani poseł mówiła o stworzonym przy Ministerstwie Rolnictwa zespole, który ma zbadać temat prywatyzacji Prudnika i podobnych gospodarstw, z tym, że prace zespołu są zawieszone do czerwca.

Radosław Roszkowski zaznacza, że poczynił starania, mające na celu ochronę stadniny.

Próbowałem ostatnio zainteresować tematem władze województwa (wojewodę i marszałka) oraz innych parlamentarzystów i samorządowców regionu. Jak na razie z mizernym skutkiem. Chętny do wsparcia okazał się jak na razie jedynie młody poseł – Łukasz Tusk – wyjaśnia sternik powiatu.

W Prudniku panuje pełna zgoda wielu środowisk, że prywatyzacja nie byłaby dobrym rozwiązaniem. Również Rada Gminy w tamtym roku w stosownej uchwale stanowczo sprzeciwiła się planom ministerstwa. Powszechna jest obawa, że prywatyzacja wiązałaby się z utratą pracy dla większości spośród niemal stu pracowników przedsiębiorstwa.

Być może łakomym kąskiem jest dwa i pół tysiąca hektarów, którymi dysponuje ta spółka. Ziemia w powiecie prudnickim jest bardzo cenna, przekracza kwotę 100 tysięcy zł. za hektar i to może powodować, że ktoś jest bardzo mocno zainteresowany doprowadzeniem do sprzedaży tego gruntu – mówił niedawno na antenie Radia Nysa starosta Roszkowski.

Do tematu powrócimy.

Gazeta Prudnik24 – numer 298

Reklamy

Reklamy



















Facebook