Prudnik24

Wystawa w POK: Kolorysta-ekspresjonista z Prudnikiem w życiorysie

Wystawa w POK: Kolorysta-ekspresjonista z Prudnikiem w życiorysie
24 marca
18:00 2015

Do końca kwietnia w „Galerii na poddaszu” Prudnickiego Ośrodka Kultury można oglądać malarstwo Tadeusza Skurkiewicza – artysty, który miał silne związki z Prudnikiem, a przez kilka lat także mieszkał tu i pracował.

Wystawę prac nieżyjącego już malarza (zmarł w 2011 roku, w wieku 88 lat) otwarto w piątek 6 marca. Obrazy udostępniła córka, Bożena Wieczorek, która podczas wernisażu opowiadała o swoim ojcu i jego związkach z Prudnikiem.

– Była to jej inicjatywa, to ona nas znalazła, poinformowała, że jest taki artysta i ma związki z Prudnikiem. Chętnie przystaliśmy, by pokazać to wyjątkowe malarstwo – bardzo kolorowe i zarazem współczesne w swojej formie, chociaż stworzył je artysta urodzony jeszcze przed wojną. To przedstawiciel koloryzmu polskiego, częściowo jego prace mają związek z ekspresjonizmem. Widać inspiracje takimi artystami jak: Cezanne, czy z malarzy polskich Waliszewski i Cybis. Każdy, kto się orientuje trochę w malarstwie, z pewnością odnajdzie te podobieństwa – mówiła Agata Wilczek, kuratorka wystawy.

Tadeusz Skurkiewicz – urodzony w Olkuszu, w roku 1923 – kształcił się w Szkole Przemysłu Artystycznego w Sosnowcu, a następnie w krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych, gdzie w pracowniach profesorów Jerzego Fedkowicza i Zbigniewa Pronaszki studiował malarstwo, u Konrada Srzednickiego – grafikę, rzeźbę pod kierunkiem Xaverego Dunikowskiego, a architekturę wnętrz u Jerzego Gałęzowskiego.

– Jestem zupełnie pewna, że mój ojciec – patrząc z nieba na tę cudowną galerię – jest zachwycony i zaszczycony. W jego imieniu bardzo dziękuję państwu za przybycie – powitała przybyłych Bożena Wieczorek, córka artysty, dodając, że powiązania jej rodziny z Prudnikiem są „potężne”.

– W 1945 roku rodzina mojego ojca przeniosła się tutaj z Sosnowca i mieszka do dzisiaj. Na tutejszym cmentarzu pochowana jest siostra ojca, podobnie jak i jego pierwsza żona – wyjaśniła.

Przyznała, że Tadeusz Skurkiewicz pochodził z pokolenia „bardzo trudnego, ale dążącego wszelkimi siłami, by przeżyć i tworzyć”. Mówiła, jak z kolegami z sosnowieckiej szkoły zorganizowali w Katowicach pierwszą w powojennej Polsce wystawę sztuki współczesnej.

– Trwała tylko 10 dni, gdyż kazano twórcom zapisać się do Związku Młodzieży Socjalistycznej, na co oni woleli zwinąć wystawę – opowiadała Bożena Wieczorek.

Młodzi artyści udali się więc na krakowską ASP, gdzie przyjęto ich od razu na kończący się właśnie drugi, a praktycznie już na trzeci rok studiów. W 1947 roku Tadeusz Skurkiewicz wraz z kolegami z wyróżnieniem ukończyli akademię.

– Ojciec wrócił do Prudnika, bo tutaj poznał swoją pierwszą żonę, Władysławę, z domu Kulińską. Podjął pracę w liceum pedagogicznym, gdzie wykładał rysunek i geometrię, oraz w szkole przemysłu odzieżowego, gdzie uczył materiałoznawstwa. Niestety, żona zmarła po urodzeniu naszego najstarszego brata – kontynuowała córka artysty.

Po pewnym czasie Tadeusz Skurkiewicz w prudnickim liceum poznał muzę swojego życia –   matkę pani Bożeny. Po kilku latach oboje przenieśli się do Chorzowa, gdzie urodziła się im córka, a następnie syn.

– Przez długie lata jej ojciec był bardzo częstym gościem w Prudniku, o którym mawiał, że „to takie miejsce, w którym jak wsadzisz kij w ziemię, to od razu wyrośnie piękny kwiat”. Ja też kocham Prudnik, mieszkałam tutaj przez 6 lat – przyznała Bożena Wieczorek.

Malarstwo ojca określiła jako bardzo radosne: „Zmarł w wieku 88 lat, a najbardziej kolorowe obrazy pochodzą z ostatniego okresu jego życia”. Przyznała, że charakterystyczne dla jego twórczości było też wielokrotne przemalowywanie niektórych obrazów, co wynikało poniekąd z wysokich kosztów materiałów.

Córka artysty wypowiedziała się także na temat „Galerii na poddaszu”:

– Bywałam w wielu przecudnych galeriach, na całym świecie. Galeria musi mieć duszę. Nowe budynki, to nie jest to. Jeśli nie ma przeszłości, historii, nigdy nie będzie to prawdziwa galeria. Tu jest po prostu przepięknie – oceniła.

Na zakończenie dyrektor POK, Ryszard Grajek, przytoczył jeszcze kilka informacji o Tadeuszu Skurkiewiczu, który podobno miał wyjątkowe poczucie humoru i ogromny dystans do siebie. Najbardziej liczyło się dla niego po prostu malowanie. Artysta porównywał tworzenie obrazu do komponowania muzyki – nanoszenie kolejnych plam do tworzenia akordów. Nie lubił także pytań w stylu „co artysta miał na myśli?”, na które nigdy nie potrafił udzielić zadowalającej odpowiedzi. Uważał natomiast, że dzieło powinno pobudzać wyobraźnię odbiorcy, zmuszać do myślenia.

Dodajmy, że podczas wernisażu wystąpiły wokalistki Młodzieżowego Studia Piosenki w POK: Oliwia Jurkiewicz i Anna Mazurek, którym akompaniował Tomasz Kanas (piano).

Gazeta Prudnik24 – numer 298

Reklamy

Reklamy



















Facebook