Walczą na zawodach i ubiegają się o tereny do treningów
W Prudniku od pięciu lat istnieje drużyna sportowa „Team 111 Enduro”. Niezwykła, wszak chodzi o team motocyklistów. Aktualnie zamierzają oni po raz kolejny postarać się o przydzielenie im terenów treningowych. O ich ambitnych planach (zawierających m.in. promocję Ziemi Prudnickiej) rozmawiamy z liderem grupy Dawidem Żakiem, znanym także z udziału w rajdach samochodowych.
ROZMAWIA: MACIEJ DOBRZAŃSKI
Dawidzie, faceci lubią motory, tak przynajmniej słyszałem (śmiech). A ilu facetów w Prudniku lubi efektowne rozbijanie się takim sprzętem po lasach i nieużytkach? (śmiech)
Jeżdżących jest nas ponad trzydziestu, jednak ścisły skład drużyny (regularnie trenujący do zawodów oraz startujących w zawodach sportowych) stanowi siedem osób.
Do czego nawiązuje Wasza nazwa?
Powstała od numeru startowego (111) naszego rodaka, pięciokrotnego mistrza świata w konkurencji Super Enduro, Tadeusza Błażusiaka.
Wiem, że chcielibyście, aby gmina przydzieliła Wam teren do treningów. Gdzie miałby zostać zlokalizowany?
Tor miałby powstać na nieużytkach i łąkach zlokalizowanych na obrzeżach miasta od strony miejscowości Trzebina. Jest to miejsce znajdujące się daleko od zabudowań. Już kilkukrotnie chłopaki od nas próbowali coś zdziałać w kwestii przydzielenia nam tego terenu i budowy toru enduro (i/lub) toru motocross, jednak zawsze sprawa zatrzymywała się w martwym punkcie i kończyła fiaskiem. Z tego, co pamiętam, podobno ten teren nie nadaje się do tego typu rzeczy. My jednak wiemy, że zdecydowanie się nadaje! Mamy od 5 do 10 lat doświadczenia w jeździe enduro, startujemy w różnego typu zawodach, jak również przyglądamy się rozmaitym imprezom z całej Polski oraz zagranicznym – w Enduro, Cross Country, Super-Enduro i Motocross. Teren o który się ubiegali nasi poprzednicy jest niezwykle atrakcyjny do realizacji tego sportu, jego charakterystyka jest bardzo wymagająca, a wytyczenie na nim trasy oraz budowa toru MX (motocross) śmiało może znaleźć się w kalendarzu Mistrzostw Polski w Enduro jak i Cross Country, czy też coraz popularniejszych zawodów w Super Enduro.
Co takiego ma w sobie ten teren, że tak Wam na nim zależy?
Naprawdę jest to świetne miejsce do uprawiania tego sportu ze względu na naturalne uwarunkowania tych okolic, co wyklucza potężne pieniądze potrzebne do budowy sztucznych przeszkód, podjazdów i zjazdów. Nie każde miejsce, zaznaczmy, nadaje się do Enduro, budując od zera potrzebne są spore pieniądze, koszty takiego przedsięwzięcia są znacznie wyższe od inwestowania w tereny, gdzie natura sama nam podpowiada, jak coś ma wyglądać, ukształtowała już coś i jedynie – o ile w ogóle – trzeba to nieznacznie poprawić. Nie sztuką jest wydawać miliony, skoro można coś zrobić zdecydowanie taniej, osiągając zamierzony cel. Tutaj potrzebna jest dobra wola władz i ścisła współpraca, przydzielenie odpowiedniego terenu do uprawiania naszej pasji i propagowania tego pięknego sportu wśród młodzieży i nie tylko.
Uważacie, że na Waszej działalności mogłaby skorzystać też gmina?
Oczywiście. Powiem więcej, tym sportem można zdecydowanie ją ożywić – na zawody Enduro/MX często przyjeżdża ponad 100 zawodników z całej Polski, a nawet z Czech.
Takie miejsce jest potrzebne, będziemy próbować kolejny raz, być może nawet i w ramach projektu budżetu obywatelskiego. Chcemy też na pewno ukierunkować wszystkich rozpoczynających przygodę z tym sportem, żeby mogli się realizować i przekuwać swoją pasję w osiągnięcia sportowe, a tym samym promocję miasta i regionu.
A co z planowanym torem motocrossowym w Skrzypcu?
W lokalnej prasie znalazł się kiedyś artykuł o planowanej rzekomo budowie takiego toru na żwirowni w Skrzypcu, jednak jak do tej pory jest to tylko projekt. Uważam, że to trochę tak, jak rozmowa o UFO, ponieważ jest to milionowa inwestycja, która ma spełniać europejskie normy (lądowisko dla helikoptera, hotel, restauracja, szatnie, prysznice) i nie wiadomo, czy doczeka się realizacji.
Bądźmy realistami, zróbmy to, co jest możliwe do zrealizowania od „dziś, jutra, za tydzień”. Nam nie trzeba budować lądowisk dla helikopterów, lotnisk, baz kosmicznych czy baterii do startu rakiet balistycznych! Zajmijmy się tym co możemy naprawdę wspólnie osiągnąć! Nie życzymy źle projektowi budowy toru motocrossowego w Skrzypcu, ale z wyżej wspomnianych już powodów, realizacja tego zadania jest wątpliwa.
Jak radzicie sobie finansowo? Podejrzewam, że taki sprzęt „trochę” kosztuje.
Co do kwestii finansów, nie posiadamy sponsorów, realizujemy starty z własnych kieszeni, jak również wszystkie przygotowania siebie i sprzętu. Nie jest to tani sport, jednak zdecydowanie tańszy od rajdów samochodowych (uśmiech). Członkowie drużyny swoje motocykle kupili dzięki oszczędności, ciężkiej pracy, a często przy wsparciu rodziców.
A jak wygląda formalnie Wasze funkcjonowanie?
Jesteśmy drużyną sportową, jednak nie jesteśmy zrzeszeni w żadnym z działających stowarzyszeń, kilku z nas ma za sobą przynależność do takich formacji, ale często korzyści z takiej przynależności były wprost nieproporcjonalne do zaangażowania i wkładu własnego. Ostatnio byliśmy obecni na pikniku sportowym organizowanym przez stowarzyszenie sportowe „Tigers”, zbudowaliśmy stoisko na którym można było podziwiać nasze sprzęty, przeszkody z jakimi przychodzi nam się mierzyć podczas zawodów oraz treningów, a także odtwarzane nagrania z naszych startów w zawodach. Chcieliśmy w ten sposób przybliżyć ludziom jak to wszystko wygląda, ale przede wszystkim pomagaliśmy w zbiórce pieniędzy dla Patrycji (Łobos – przyp. red.), niezbędnych dla jej powrotu do zdrowia!
W takim razie życzę Wam powodzenia! Dziękuję za rozmowę.