Coroplast – finał opery mydlanej
Coroplast wypowiedział Gminie Prudnik umowę na dzierżawę hali na terenie byłego Froteksu. Do końca roku firma definitywnie więc zniknie z Ziemi Prudnickiej.
Stało się to, o czym mówili pracownicy już od dawna i na co – wbrew oficjalnemu stanowisku firmy – wskazywały kolejne działania jej centrali. Dużo mówiącymi znakami, że Coroplast nie wiąże przyszłości z Prudnikiem były przede wszystkim: ustawiczne redukowanie kadry pracowniczej, a także budowa zakładu w Strzelcach Opolskich. Pomimo to, w rozmowach z burmistrzem Franciszkiem Fejdychem szefostwo Coroplastu długo zapewniało, że planów likwidacji prudnickiej filii w najbliższej przyszłości nie ma.
– Firma nigdy nie mówiła o swoich długofalowych planach. Na pytania zwykle odpowiadali, że na razie są, funkcjonują, nigdy nie było natomiast zarzutów co do gminy, współpracy czy stawki. Według inwestora, kierowali się określoną strategią firmy i w ramach tego planu biznesowego zdecydowali się definitywnie wyjść z Prudnika. Podjęli taką decyzję, bo tutaj prowadzili kończącą się produkcję. Oczywiście każdego miejsca pracy jest szkoda, ale od pewnego czasu liczyliśmy się z tym, że prędzej czy później Coroplast wyjdzie z Prudnika – stwierdza burmistrz Franciszek Fejdych.
Pracownicy, do których docierały niepokojące sygnały, wciąż żyli w stresie, niepewni jutra i swojej przyszłości. Część z nich otrzymała propozycję pracy w sąsiednich filiach m.in. w Krapkowicach. Niektórzy z propozycji skorzystali, dla innych takie rozwiązanie z przyczyn choćby logistycznych nie wchodziło w grę. Teraz przynajmniej wszystko jest już jasne.
Umowa dzierżawy przez firmę hali na terenie Froteksu wygaśnie z końcem grudnia. Burmistrz Fejdych zwrócił się już do zarządu Wałbrzyskiej Strefy Ekononicznej „Invest Park” o jej włączenie do prudnickiej podstrefy.
– Wstępnie z ich strony akceptacja jest, mają być jeszcze oględziny i po nich być może hala znajdzie się w ich ofercie. My ze swojej strony też uwzględniliśmy ją w ofercie gminy. Musimy znaleźć kogoś, kto będzie chciał prowadzić w niej działalność – mówi burmistrz.
Zapewnia, że chociaż hala cały czas była użytkowana (Coroplast prudnicki etap działalności rozpoczął w 2004 roku), nie jest ona w złym stanie technicznym. Jedynym problemem jest to, że trzeba szukać firmy z odpowiednim profilem działalności, bo z punktu widzenia technicznego hala nie jest użyteczna dla każdego typu produkcji.
– Myślę jednak, że kogoś znajdziemy. Dzisiaj wiele firm nie chce budować hal, ale woli wejść do gotowych obiektów i spróbować działać na określonym rynku, a dopiero później podejmować decyzje o inwestycjach – uważa Franciszek Fejdych.
Przypomnijmy, że gmina poszukuje także chętnych do prowadzenia działalności w sąsiednich halach, jakie wiosną tego roku nabyła od syndyka Froteksu. Obecnie trwa remont tych obiektów.
– Próbujemy naprawić szedy – pokrycia dachowe – aby nie zaciekało, bo jak wiadomo, przez kilka lat obiekty stały nieużywane. Obecnie sytuację mamy opanowaną, pozostała jedna część hali, która przecieka i tam musimy zrobić większe inwestycje – wyjaśnia burmistrz.
Dodaje, że na ten cel gmina stara się zdobyć fundusze zewnętrzne. Jeżeli je otrzyma, pozwoli to przyspieszyć prace i być może jeszcze w tym roku zakończyć remont poszyć dachowych. Bez tych środków trzeba liczyć, że prace przeciągną się na rok 2016, przynajmniej do półrocza.
– Jak skończymy z całością, będziemy już „na poważnie” szukać kogoś. Podmioty, które wcześniej deklarowały swoje zainteresowanie, po przeanalizowaniu wysokości i rozstawu słupów postanowiły jeszcze wstrzymać się z decyzją, szukamy więc cały czas – kończy burmistrz.