Nowe przepisy uderzą w rolników

Gminy w całym województwie protestują przeciwko decyzji PKP, która zakłada, że przejazdy kolejowo – drogowe, w miejscach, gdzie samorządy nie będą nadawały drodze statutu publicznego, zostaną likwidowane lub otrzymają kategorię F, czyli z rogatką otwieraną tylko okazjonalnie. To efekt zmiany ustawy w zeszłym roku, która na nowo reguluje przepisy w ustalaniu przejazdów kolejowych na drogach. – Zamierzenia kolei mocno uderzą w rozwój rolnictwa na naszym terenie – alarmuje sołtys Szybowic Damian Szepelawy.
Rozporządzenie dotyczy miejsc, gdzie tory krzyżują się z lokalnymi drogami, z których korzystają głównie rolnicy, chcący dostać się do swoich pól. Jednym z argumentów podnoszonych przez kolej, poza oszczędnościami, były kwestie bezpieczeństwa, na przykład na przejazdach, po których jeździ Pendolino. Co jednak z tymi, gdzie ruch nie jest tak duży?
– Te informacje bardzo uderzyły w naszą społeczność. Szybowice to wieś długości 7 km, funkcjonuje tu 13 takich przejazdów. To utrudni funkcjonowanie nie tylko rolnikom, w pobliżu działa przecież agroturystyka, odbywają zabiegi z końmi – mówił na antenie TV Prudnik Pogranicza sołtys. Samorządowiec wskazuje też, że pogorszy się czas dojazdu służb bezpieczeństwa. Podobną opinię ma dyrektor tutejszej szkoły i historyk – Franciszek Dendewicz.
– Ruch polowy zostanie przeniesiony na drogi główne, co pogorszy na nich warunki jazdy. Te założenia wynikają zapewne z chęci oszczędności, ale kolej powinna dbać o infrastrukturę, skoro została do tego powołana – mówił w rozmowie z telewizją Dendewicz.
Na razie gmina Prudnik zadeklarowała, ze zachowany zostanie przejazd na drodze gminnej relacji Szybowice – Łąka Prudnicka.
– Przekształcenie wszystkich szutrówek w drogi publiczne nie wchodzi w grę, bo w sytuacji, gdy z konkretnego przejazdu korzysta tylko kilka osób, byłoby to fikcją – powiedział Nowej Trybunie Opolskiej Franciszek Fejdych, burmistrz Prudnika. Jak dodał, poprzez zmianę statusu dróg gmina przejęłaby na siebie także szereg nowych obowiązków związanych z ich utrzymaniem i odśnieżaniem.
Jednym z proponowanych przez kolej rozwiązań dawałoby gminie lub rolnikom możliwość zainstalowania na własny koszt w takich miejscach szlabanów, które następnie zostałyby zamknięte na kłódkę. Takie przejazdy byłyby otwierane tylko przez rolnika posiadającego klucz i na jego odpowiedzialność. Jeśli nie znajdą się chętni do otwierania i zamykania szlabanów, PLK zdemontuje betonowe płyty i wykopie wzdłuż torów rowy.
W kwietniu doszło w tej sprawie do spotkania samorządowców z kolejarzami, gdzie ci pierwsi tłumaczyli absurdalność nowych rozwiązań. Argumentowali m.in, że w wieli miejscach zaczną powstawać dzikie, wypełnione np. gruzem przejazdy. Argumenty te nie zostały jednak przyjęte i przedstawiciele PLK poinformowali, że muszą wprowadzić w życie zapisy rozporządzenia.
Gminy i samorządowcy zapowiadają wspólną petycję do premier Beaty Szydło, w której będą się domagać zmian w przepisach, np. w formie pewnych odstępstw.