Oznakowanie zamkniętego wiaduktu: powiat odpiera zarzuty

Do naszej redakcji dzwonią wściekli kierowcy. Twierdzą, że obwodnica Prudnika z obydwu stron ronda prowadzącego na ul. Nyską nie jest oznakowana na czas zamknięcia wiaduktu. Podobnie ma być od strony ul. Nyskiej (droga z Prudnika na Nysę). Z tego powodu wielu kierowców ma dojeżdżać niepotrzebnie aż do wiaduktu i potem zawracać, tracąc czas i nadrabiając kilometry. Inne zdanie na ten temat ma prudnickie starostwo, które uważa, że w przypadku obwodnicy błąd popełniła PKP.
– To oznakowanie zostało pominięte ze strony projektanta, który uzgadniał to z nami, jak i z GDDkiA (chodzi o PKP – przyp. red.). Już dziś na obwodnicy Prudnika (od ronda Szozdy do ronda przy Niemysłowicach – przyp. red.) ma być doklejony znak informacyjny mówiący o zamknięciu wiaduktu, a od strony Niemysłowic, znak taki jest zamontowany już od wczoraj od godziny 15:30 – informuje nas naczelnik wydziału inżynierii i ochrony środowiska Przemysław Kowalski. Wiele wskazuje więc na to, ze poza zaniedbaniem kolei, mamy tu do czynienia z „jazdą na pamięć” wielu kierowców i niezwracaniem uwagi na znaki.
– Na ulicy Nyskiej jest znak, około 600 metrów przed wiaduktem, tuż przed skrętem na Wa Bet. Na ulicy Wolności też jest oznakowanie, podobnie jak na Piastowskiej i Ogrodowej. Jak ktoś jeździ na pamięć, to nie zwraca uwagi na oznakowanie – podsumowuje nasz rozmówca.
Przypomnijmy – modernizacja wiaduktu na ul. Nyskiej ma potrwać do piątku, a w przypadku niekorzystnych warunków pogodowych nawet do poniedziałku.