Przejechałam Opolszczyznę wzdłuż i wszerz

Rozmawiamy dziś z poseł Katarzyną Czocharą, która w ostatnich tygodniach często wypowiadała się na wiele tematów związanych z ziemią prudnicką. Parlamentarzystkę pytamy m.in. o obwodnice wschodnią, kwestię mostu tymczasowego, czy ciągle nieznanego kandydata PiS-u na burmistrza Prudnika.
ROZMAWIA: MACIEJ DOBRZAŃSKI
W ostatnim czasie informowała Pani opinię publiczną o co najmniej kilku swoich działaniach dotyczących ważnych z punktu widzenia mieszkańców Prudnika zagadnień. Wymieńmy je zatem i podsumujmy. Lobbowała Pani w Warszawie o środki na dokumentację obwodnicy wschodniej miasta. Już niegdyś, przed EURO 2012, środki takie były zapewnione, ale ostatecznie nic z tego nie wyszło. Jakie tym razem mamy gwarancje, że uda się przeprowadzić tą inwestycję?
To, że złożyłam poprawkę w budżecie państwa na zabezpieczenie środków w celu przygotowania dokumentacji, to prawda. Myślę ze warty przypomnienia jest fakt, że w tej kwestii kilkanaście miesięcy wcześniej prowadziłam rozmowy z premier Szydło, wicepremierem Morawieckim, jak również w Ministerstwie Infrastruktury, Ministerstwie Rozwoju, a także w GDDKiA w Warszawie i jego oddziale opolskim. Działania te prowadziłam jak widać na wielu szczeblach, a wspierał mnie również wojewoda opolski Adrian Czubak. Sam moment złożenia tej poprawki wynikał z decyzji zarówno Ministerstwa Finansów, jak i akceptacji Ministerstwa Infrastruktury. Jeżeli nie byłoby takiej zgody na moją poprawkę, to po prostu by przepadła. Jest więc duża chęć i wola realizowania tego właśnie zadania i nie tylko tego – dodatkowo wspólnie udało nam się wprowadzić jeszcze dwie obwodnice Strzelec Opolskich oraz Brzegu. W odniesieniu do tych trzech obwodnic przygotowany został harmonogram prac. I tego harmonogramu będę się trzymać w najbliższym czasie.
Kiedy więc może nastąpić symboliczne wbicie łopaty pod tę inwestycję?
Myślę, że możemy brać pod uwagę nawet kolejne dwa lata, czy trzy lata.
A inne zadania drogowe w naszym powiecie? Czy są jeszcze jakieś sprawy drogowe w sprawie których Pani zabiegała?
Temat naszego powiatu prudnickiego jest moim oczkiem w głowie. Nie ukrywam, że zawsze kiedy jest ku temu okazja, staram wspierać się nasz powiat. Tym bardziej, że za rządów PO, pomimo tego iż mieliśmy również swojego przedstawiciela w parlamencie, za wiele się nie zmieniło. A sytuacja jaka jest, to każdy wie. W przeciągu dwóch lat wystarałam się o konkretne środki finansowe (około 3 mln. zł.) z Ministerstwa Infrastruktury na bardzo ważne inwestycje drogowe na terenie naszego powiatu, między innymi na podniesienie ładowności mostu na ul. Nyskiej, remontu mostu w Skrzypcu, czy modernizację drogi powiatowej z Niemysłowic do Szybowic oraz na most tymczasowy, na czas remontu mostu na ulicy Batorego.
Kwestią podnoszoną nieustannie przez media i mieszkańców jest sprawa utworzenia mostu tymczasowego na czas remontu przeprawy na ul. Batorego. Gmina informuje, że doszła do porozumienia z wojskiem i to ono właśnie – w wyniku unieważnionego przetargu, wybuduje taki obiekt.
O potrzebie remontu mostu na ul Batorego mówiło się już od kilku lat, a mianowicie od 2012 r. gmina Prudnik miała naprawdę dużo czasu na przygotowanie się do tej inwestycji poprzez zapewnienie mieszkańcom właśnie takiego mostu tymczasowego. W sprawie mostu tymczasowego wystosowałam kilka pism z mojego biura poselskiego. W roku 2016 wystąpiłam z pisemnym wnioskiem do Ministerstwa Infrastruktury o zabezpieczenie dodatkowych środków finansowych na most tymczasowy. 10 lutego 2017 r. otrzymałam informację, iż takie środki w kwocie około miliona zł. zostały zabezpieczone. Pierwotny termin zamknięcia mostu na ul. Batorego to czerwiec 2017 r. Ponieważ ani powiat prudnicki, ani gmina Prudnik nie były w ogóle przygotowane do tej inwestycji, wystąpiłam z kolejnym pismem (NR BP-53/2017) w sprawie przesunięcia terminu remontu mostu na ul. Batorego. 18 kwietnia ubiegłego roku otrzymałam odpowiedź, iż inwestycja realizowana będzie pod koniec kwietnia 2018 r. Ministerstwo Infrastruktury zgodziło się na przedłużenie terminu remontu mostu do końca 2018 roku. Zgodziło się także sfinansować budowę przeprawy tymczasowej, która miała stanąć pomiędzy ul. Wańkowicza i Kochanowskiego tylko na czas głównego remontu. Bez mostu tymczasowego, Prudnik czekałby komunikacyjny paraliż miasta. Ministerstwo Infrastruktury przyznało środki na budowę mostu, natomiast gmina Prudnik miała obowiązek przygotować dokumentację przetargową i przeprowadzić przetarg. Przetarg burmistrz ogłosił dopiero w grudniu 2017. Było więc dużo czasu na przygotowanie tego przetargu w odpowiednim terminie. Jak dowiadujemy się , cena, którą zaoferowała jedyna firma, która zgłosiła się do przetargu, była co najmniej dwukrotnie wyższa, niż przewidują to standardy. Dlatego też przetarg unieważniono. Uważam, że zdecydowanie za długo przygotowywano proces przetargowy. Na początku stycznia pan burmistrz pojawił się u wojewody „błagając” o pomoc w związku z krytyczną sytuacją, do której, według mnie, swoim nieudolnym działaniem, doprowadził. W tej sprawie odbyłam również spotkanie z wojewodą opolskim, przedstawiając mu całą sytuację z mostem tymczasowym w Prudniku. 19 stycznia bieżącego roku wojewoda opolski skierował do dowódcy generalnego RSZ pismo w sprawie konieczności pilnej budowy mostu tymczasowego. Wojsko podjęło pozytywną decyzję i będzie budować most w Prudniku. Kolejna sprawa, która zaistniała w moim biurze poselskim, dotyczyła kopalni w Dębowcu. Przedstawiciele kopalni przedstawili propozycję, również do mojego biura, żeby na czas remontu mostu na ul. Batorego skierować ruch ciężarowy (czasowo od momentu zamknięcia obiektu mostowego do zakończenia jego remontu) drogą powiatową przez Dębowiec do drogi na Trzebinię. Drugą alternatywą było skierowanie ruchu drogą gminną, następnie drogą znajdującą się w pasie kolejowym na trasie Prudnik – Nysa i włączeniu się do ulicy Słowiczej. Wariant ten wymagałby wzmocnienia dróg gminnych, kopalnia mogłaby uczestniczyć w tym przedsięwzięciu dostarczając potrzebne kruszywo. Tutaj zabrakło po raz kolejny konkretnych działań ze strony samorządu gminnego i powiatowego. To bardzo smutne, kiedy rodzima firma, która na co dzień wspiera gminę Prudnik, przekazując rokrocznie około 500 ton kamienia nieodpłatnie na drogi wiejskie i wspiera wiele wydarzeń gminnych o charakterze kulturalnym, w takiej sytuacji nie może liczyć na gminę. Tym bardziej zastanawiające jest to, że tak naprawdę były alternatywy. Było wystarczająco dużo czasu. Przypominam – o remoncie mostu dowiedzieliśmy się już w roku 2012. Skuteczny i mający na uwadze dobro swoich mieszkańców burmistrz przez okres pięciu lat byłby w stanie zrobić wiele, a nasz burmistrz…
Podczas ostatniej – dość burzliwej rozmowy w Radio Opole (program „Loża Radiowa” transmitowany 17 lutego – przyp.red.) burmistrz Franciszek Fejdych powiedział wyraźnie, że w sprawie drogi obok zakładu meblarskiego, która miałaby włączać się do ulicy Słowiczej, trzykrotnie wysyłał pisma do kolei i nie uzyskał żadnej odpowiedzi. Ciężko oskarżać burmistrza w sytuacji, gdy mówimy o odcinku drogi nie należącym do niego.
Ja całą korespondencje dotycząca remontu mostu na ul. Batorego bardzo chętnie udostępnię. Skoro burmistrz ma również takową, proszę o to samo.
Inną z poruszanych przez Panią spraw, była kwestia ministerialnych dotacji na obiekty sakralne na południu Opolszczyzny, które udało się uzyskać. Jak na te informacje zareagowali proboszczowie?
Proboszczowie są bardzo zadowoleni. Te środki trafiły do małych parafii, gdzie potrzeby są ogromne i gdzie ciężko jest zebrać odpowiednią ilość gotówki na przeprowadzenie remontu zabytkowego kościoła. W Szybowicach będzie miał miejsce remont zabytkowego ołtarza, w Trzebini zostanie odmalowany kościół, w Lubrzy planowane jest osuszenie tynków i odwodnienie tych zawilgoconych, w Dytmarowie odnowiona zostanie z kolei elewacja. Hajduki Nyskie to natomiast remont dachu, Włodary – remont elewacji, Rynarcice – również remont dachu. W Nysie dużą inwestycją będzie remont elewacji w kościele gimnazjalnym. W dotacjach znalazła się poprawka dotycząca remontu katedry opolskiej, o co zabiegał poseł Antoni Duda. To wszystko było omawiane też z senatorami i chociaż, jako inna izba, nie mogli się podpisać pod tą poprawką, to zarówno Jerzy Czerwiński jak i Jerzy Peczkis poparli moje pomysły.
Wymienia Pani wiele miejscowości. Mam rozumieć, że proboszczowie każdej z nich składali akces dotyczący remontu?
Owszem. Mam pięć biur poselskich i trafiają do nich osoby z różnymi problemami. Czy to w Prudniku, czy w Nysie, Opolu i Głubczycach, wszędzie trafiali do mnie księża, bądź przedstawiciele rad parafialnych, z prośbą o wskazanie możliwości pozyskania takich środków na ochronę danego zabytku. Mając tą wiedzę, gdy pojawiła się możliwość złożenia takich poprawek, po prostu to zrobiłam. Byłam też osobiście w niektórych parafiach, żeby naocznie przekonać się, jakie są potrzeby.
Niedawno informowała Pani o możliwości przybycia do Prudnika Wojsk Obrony Terytorialnej, które miałby mieć siedzibę w dawnych koszarach. Gmina Prudnik przychylnie podeszła do tej lokalizacji. Czy ten temat w jakiś sposób posunął się do przodu?
Zapewniam pana redaktora, że nieustannie prowadzę rozmowy, które mają nas przybliżyć do punktu, w którym moglibyśmy utworzyć w Prudniku WOT. Ostatnie takie spotkanie w Sejmie odbyło się z udziałem generała Witolda Kukuły, dowódcy WOT-u. Rozmawialiśmy na wiele tematów związanych z tworzeniem i funkcjonowaniem tych wojsk, pojawił się też temat potencjalnych lokalizacji, w tym Prudnika. Przekonywałam pana generała, że to świetna lokalizacja. Mam nadzieję, że moje argumenty będą przekonujące. Szansa jest w każdym razie bardzo duża.
Pani działalność poselska nieodłącznie związana jest z tematem reaktywacji „Aleksandrówki”. Na ten temat powstała cała masa artykułów, wydawało się, że wizja odtworzenia tego ośrodka jest realna. No właśnie – na ile obecnie?
Problemem okazał się fakt, że „Aleksandrówka” nie ma przygotowanej żadnej dokumentacji dotyczącej zakresu prac remontowych oraz kosztorysu. Dlatego należy przygotować taki dokument, który później pozwoli wyłonić na podstawie kosztorysu i zakresu prac wykonawcę. Ta sprawa nieustannie leży – niestety – w gestii zarządu województwa opolskiego, ponieważ „Aleksandrówka” wchodzi w skład spółki „Stobrawskie Centrum Medyczne”, która jest w 100% własnością zarządu województwa opolskiego – czytaj: marszałka Kolka. W rozmowach, które były prowadzone, usłyszeliśmy, że zarówno zarząd województwa opolskiego, jak i sama spółka nie ma koniecznych środków na to, żeby przygotować taką dokumentację, a te konieczne środki to kwota 100 tys. zł. Jak rozumiem, z tego powodu nie można też przejść do kolejnych działań, chociaż środki w wysokości nawet 5 mln. zł. były możliwe do pozyskania. Widzę totalny brak działań ze strony zarządu województwa opolskiego, a nie wierzę, że w budżecie województwa nie znalazło się wspomniane 100 tys. zł. na przygotowanie takiej dokumentacji. Oni potrafili znaleźć milion zł. na ochronę trzmiela w Filharmonii Opolskiej!
Przepraszam. Nie rozumiem. Trzmiela?
No tak. Z jednej strony twierdzą, ze nie mają stu tysięcy na przygotowanie odpowiedniej dokumentacji technicznej w przypadku „Aleksandrówki”, a w Filharmonii Opolskiej funkcjonuje projekt na ochronę trzmiela. Jak się chce, to można wszystko, prawda?
Prokuratura umorzyła sprawę hydrantu w Szybowicach (sprawa pożaru tamtejszego tartaku – przyp. red.), nie dopatrując się znamion zaniedbań ze strony ZWiK-u. Pani tymczasem – zgłaszając tą sprawę – uważała, że urządzenie to było niesprawne. Jak skomentuje Pani decyzję śledczych?
Otrzymałam pismo z prokuratury, w którym poinformowano mnie o tym że prokuratura odmawia wszczęcia dochodzenia w tej sprawie. Więc skoro nie prowadzono działań mających na celu gruntowne zbadanie sprawy, tak naprawdę dzisiaj dalej ta sprawa nie jest wyjaśniona.
Co więc dalej? Będzie Pani odwoływała się w jakiś sposób od tej decyzji?
Wielokrotnie wypowiadałam się na ten temat. Jako osoba publiczna zareagowałam, gdy zgłosiły się do mnie osoby poszkodowane w tej sprawie. Zgłosiłam z urzędu zawiadomienie na prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstwa w sprawie. Decyzja – taka a nie inna – została podjęta przez naszego Prokuratora Rejonowego. Jako osoba niebędąca bezpośrednio pokrzywdzona w tej sprawie, nie mam żadnych możliwości, żeby móc w tej kwestii działać dalej. Mówię to z dużą przykrością.
Sprawa hydrantu to kolejna, w której opinia Pani była odmienna od stanowiska władz. Od dawna krytycznie ocenia Pani działania gminy. Co konkretnie zarzuca Pani jej włodarzom?
Władza doprowadziła miasto do zapaści. To, co mamy w powiecie prudnickim i gminie Prudnik, to zresztą pokłosie decyzji zarządu województwa opolskiego w postaci Sejmiku, gdzie Platforma Obywatelska traktowała nasz powiat po macoszemu. Pomimo tego, że burmistrz Fejdych jest w zarządzie wojewódzkich władz PO, nie potrafił tak ważnych – np. drogowych – spraw dla naszego powiatu i gminy załatwić wówczas, gdy ministrem infrastruktury był minister z PO. Prudnik jest w stagnacji i to dobitnie potwierdzają dokumenty przygotowane przez Ministerstwo Rozwoju, ale nie tylko, również dokumenty przygotowane przez Urząd Marszałkowski w Opolu. Choćby budowa basenu na Jasionowym Wzgórzu, to bezsensowne wyrzucanie pieniędzy w błoto.
To bardzo mocne słowa, zastanawiam się, czy nie mocno przesadzone. W minionych latach powstało w Prudniku kino, buduje się wspomniany basen, jest uzbrojona strefa ekonomiczna, swój zakład otworzył tu inwestor z USA. W umierającym mieście takie inwestycje nie miałyby racji bytu. Czy Pani ocenia nie jest na wyrost?
W mieście, które jest w tak słabej kondycji finansowej, z dużym bezrobociem i odpływem młodych ludzi, uważam, że budowa basenu, to bardzo zły pomysł. Budowanie kolejnego basenu, w sytuacji, gdy nie ma środków, żeby go wykończyć, jest kompletnie niezrozumiałe. Zastanawiam się, jak magistrat zamierza utrzymać taki obiekt, skoro forsowane jako wspaniały obiekt turystyczny schronisko w Wieszczynie, będzie przekazane powiatowi, a przypomnijmy, że co roku gmina musiała do niego dopłacać ponad 200 tysięcy zł. rocznie. To kolejny przykład tragicznego myślenia ekonomiczno-gospodarczego burmistrza Fejdycha.
Rozmawiamy w lutym. Do wyborów pozostało siedem lub osiem miesięcy i nadal nie znamy kandydata PiS-u na burmistrza Prudnika. Kogo, jeśli nie Panią, szefową partii rządzącej na województwo opolskie, mam zapytać o to, kim będzie ten – tajemniczy dotychczas – kandydat?
Będzie to kandydat, który ma konkretną wizję, w jakim kierunku powinna podążać gmina Prudnik po to, żeby zmienić tą sytuację, w której się znalazła przez błędne decyzje obecnego burmistrza. Nasz burmistrz będzie stawiał przede wszystkim na rozwój gospodarczy, czyli stworzenie odpowiednich miejsc pracy i przygotowanie odpowiedniej infrastruktury wraz z elementami tworzącymi gminę przyjazną dla młodych ludzi. W Prudniku muszą znaleźć się miejsca pracy, które zagwarantują zarobki na odpowiednim poziomie.
Macie już takiego kandydata i na razie nie zdradzacie jego nazwiska, czy po prostu ciągle się wahacie?
Mamy kandydata, ale na razie nie zdradzamy, kim on jest. Wszystko w odpowiednim czasie. Wówczas zaprezentujemy i kandydata i program dla gminy i powiatu.
A może Pani zdradzić, kiedy ta kandydatura zostanie zaprezentowana? W przyszłym miesiącu, czy może wcześniej?
Na pewno dużo później, panie redaktorze.
Na jaki wynik jako PiS liczycie w województwie opolskim?
Niedawno w NTO ukazał się artykuł, w którym stwierdzono, że PiS ma bardzo duże szanse na to, aby nasza partia przejęła władzę w sejmiku wojewódzkim. Od początku mówiłam, że jako szefowa PiS w województwie, będę do tego dążyć i robić wszystko, żeby ten wynik uzyskać. W przeciągu roku przejechałam Opolszczyznę wzdłuż i wszerz, uczestnicząc w różnego typu spotkaniach, nie tylko z przedstawicielami terenowymi Prawa i Sprawiedliwości. To byli również mieszkańcy poszczególnych powiatów i gmin, nawet w tych najmniejszych miejscowościach, gdzie nikt nie pokazywał się przez wiele lat. Można powiedzieć, że w temacie problematyki dotykającej województwo opolskie jestem doskonale obeznana. Chcemy przygotować – na bazie analiz i danych – szczegółowy program dla województwa opolskiego i poszczególnych powiatów. Potem będziemy chcieli go skutecznie realizować. Podobnie było wcześniej – niegdyś ubiegaliśmy się o przejęcie władzy państwowej i każdy, kto weźmie do ręki program z 2015 roku dostrzeże, że staramy się spełniać obietnice. W tym wypadku, na tym niższym szczeblu, będzie podobnie.
Przejdźmy do kwestii ogólnopolskich. Niektórzy do tej pory nie rozumieją, czemu miała służyć wymiana na stanowisku premiera. Z sondaży wynikało, że Beata Szydło jest lubiana i cieszy się dużym poparciem społecznym.
Pierwsze dwa lata rządów Prawa i Sprawiedliwości skierowane były na programy pro-społeczne. Te programy zostały w pełni zrealizowane. Kolejne dwa lata będą natomiast nowym rozdziałem – skupionym na rozwoju gospodarczym, o którym wielokrotnie mówiliśmy. Osobą, którą w pełni mogłaby to zrealizować, jest premier Mateusz Morawiecki. Chociażby z racji jego wykształcenia i doświadczenia zawodowego, czy wielu umiejętności, choćby w postaci posługiwania się kilkoma językami obcymi. Za chwilę kończy się perspektywa unijna. Negocjacje w sprawie kolejnych środków finansowych z UE nie rozpoczynają się w 2020 roku, one muszą rozpocząć się dużo wcześniej. Z racji doświadczenia pana premiera Morawieckiego, można liczyć, że będzie on gwarantował uzyskanie korzystnych dla Polskich zapisów.
A czy nie jest przypadkiem tak, że ten ruch to po prostu namaszczenia przez prezesa Kaczyńskiego Morawieckiego na nowego lidera PiS-u? Aby nie być gołosłownym dodam, że takie informacje podają bliskie rządowi pisma prawicowe.
Wiem, że media lubią spekulacje, niejednokrotnie same wywołując pewne tematy. Głównym zamiarem i celem zmiany premiera jest jednak ten, o którym mówiłam wcześniej.
Prosiłbym Panią jeszcze o komentarz dotyczący zarzutów Izraela, którego władze oskarżają Polskę, że ustawą dotyczącą IPN-u nasz kraj chce uniemożliwić dialog dotyczący holokaustu i zakłamuje prawdę historyczną. Ta według premiera tego państwa jest taka, że gro naszych rodaków kolaborowało z Niemcami w mordowaniu Żydów. To, że Polacy mają najwięcej tytułów Sprawiedliwych Wśród Narodów Świata, że tylko w Polsce była kara śmierci za ratowanie Żydów, jakoś nie przebija się w izraelskiej opinii publicznej, a na pewno politycznej.
Jest to absurdalny zarzut. Każde państwo Polskie mamy obowiązek dbania o prawdę historyczną. Jest niedopuszczalne, żeby ktoś mógł stwierdzić, że obozy, które znajdowały się na terenie naszego kraju, były polskimi obozami zagłady. Nie kto inny, jak Goebbels powiedział, że kłamstwo powtórzone sto razy staje się prawdą. Proszę zwrócić uwagę, że od kilku lat te tak zwane „pomyłki językowe” były coraz częstsze. Jest tu więc konieczna interwencja państwa polskiego, bo my jako naród, który został najbardziej spośród innych narodów poszkodowany w czasie II wojny światowej na wielu płaszczyznach, mamy prawo domagać się prawdy.
Czy jako PiS jesteście zadowoleni z ostatecznego kształtu reformy sądownictwa? Ten kurz, który wzniosły weta Andrzeja Dudy już opadł, czy ciągle – być może nieoficjalnie, ale jednak – partia ma głowie państwa za złe ówczesną decyzję? Z różnych wypowiedzi polityków PiS-u można oceniać ten kompromis jako – mówiąc wprost – zgniły.
O tym, czy ta reforma przyniesie realne zmiany, będziemy mogli mówić dopiero za jakiś czas. Natomiast ta reforma przynosi z pewnością nowe podejście do obywatela i daje szansę na prawdziwe zmiany w sądownictwie.
Dziękuję za rozmowę.
(Fot. Radio Opole)