Wygrał na zawodowym ringu
Niedziela 26 sierpnia to wielki dzień dla boksera Mateusza Kowalczyka pochodzącego z Lubrzy. Pięściarz zadebiutował wtedy na zawodowym ringu.
I od razu wygrał. Podczas gali w Międzyzdrojach transmitowanej przez Polsat Sport odnoszący wcześniej duże sukcesy na ringu amatorskim Kowalczyk rozprawił się w 4 rundach z Krzysztofem Stawiarskim (2-1, 2 KO).
Od pierwszego gongu obaj rozpoczęli bitkę na wyniszczenie. W tej burzliwej wymianie ciosów zdecydowanie lepszy był lubrzanin. „W drugiej rundzie Kowalczyk trafił krótkim prawym sierpem, za moment poprawił w wymianie lewym sierpowym i przeciwnik był w tarapatach. W kolejnych minutach trwała wojna na wyniszczenie, choć więcej sił zachowywał Mateusz i to on dyktował tempo. W końcówce wyczerpany Krzysiek walczył już tylko o przetrwanie, ale pomimo kilku przyjętych bomb dzielnie stał na nogach i nawet momentami się odgryzał. Sędziowie punktowali 39:37, 40:36 i zupełnie niezrozumiałe 38:38. Bo tylko pierwsza runda mogła pójść w drugą stronę. Stosunkiem głosów dwa do remisu zwyciężył Kowalczyk.” – opisuje strona bokser.org. „Sędziowie punktowali 39:37, 40:36 i zupełnie niezrozumiałe 38:38. Bo tylko pierwsza runda mogła pójść w drugą stronę. Stosunkiem głosów dwa do remisu zwyciężył Kowalczyk.” – informuje prestiżowa wityryna zajmująca się boksem.
– To było zupełnie inne, niż moje 150 walk amatorskich. Światła, dziewczyny, kamery, to wszystko dodatkowy stres – mówi naszej gazecie pięściarz. – Mój przeciwnik dwie poprzednie walki wygrał, więc poprzeczka byłą zawieszona wysoko. Rękawice są inaczej ułożone i bardzo twarde. Amatorskie chronią głowę przeciwnika, w zawodostwie mają raczej ochraniać jego pięści. Zwycięstwo zwycięstwem, ale to nie była moja dobra walka, nie jestem zadowolony – dodaje zawsze wymagający od siebie najwięcej Mateusz Kowalczyk. I mówi, że ma wiele do poprawy. Najbliższe plany? Dobić do kategorii wagowej 91, żeby nie dać się „obijać” zawodnikom o dużych gabarytach.
– Napędzało mnie wsparcie bliskich, znajomych i sąsiadów. Szczególne podziękowania dla Martyny Gromek. Tak mi kibicowała, że nawet zagłuszała mojego trenera – uśmiecha się nasz rozmówca. Fot. bokser.org
Maciej Dobrzański