Prudnik24

Niska frekwencja to wróg zmian na lepsze

Niska frekwencja to wróg zmian na lepsze
08 października
20:07 2018

Jednym z czterech kandydatów w wyborach na burmistrza Prudnika jest Grzegorz Zawiślak. O tym, jak wyobraża sobie zarządzanie gminą Prudnik zapytaliśmy go kilka dni po debacie kandydatów na to stanowisko.

ROZMAWIA: MACIEJ DOBRZAŃSKI

Pańskie hasło wyborcze brzmi dość odważnie. „Nowe życie dla gminy” może sugerować, że obecnie tego życia nie ma, albo zamiera. Aż tak źle ocenia Pan obecne władze?

Jeśli mówi Pan o odwadze, to już źle się świadczy o Prudniku. Obecny stan rzeczy wynika w wielu przypadkach z niedbalstwa, braku chęci czy zaangażowania. Niekiedy świeże spojrzenie i odpowiednia motywacja wystarczą, by zmienić coś, co wydawało się niemożliwe do zmiany. Myślenie wielu osób obecnie zarządzających naszą gminą jest dokładnie takie samo, jak kilkanaście czy nawet kilkadziesiąt lat temu – uważają, że jeśli coś zdawało egzamin wtedy, to zadziała i dzisiaj. Tymczasem świat rozwija się bardziej dynamicznie niż kiedykolwiek i potrzeba wielkiej czujności, by pozostawać z nim na bieżąco. Czuję, że nasza gmina zatrzymała się już dawno i potrzebuje nowego impulsu. Jestem najmłodszym kandydatem na burmistrza, wśród obecnie startujących. Mam w sobie wiele energii , a przy tym doświadczenie z pracy zawodowej i społecznej. Przeprowadzę takie zmiany, które sprawią, że nasza gmina stanie się miejscem lepszym do życia i pracy. We wszystkich działaniach najważniejszy jest człowiek – mieszkaniec – prudniczanin , a nie tylko „piękne pomniki” – one mogą poczekać, ludzie nie. Moim marzeniem jest by mieszkańcy gminy Prudnik, po moich kadencjach, powiedzieli, że udało mi się przywrócić to miasto do życie.

Dużo Pan mówi o potrzebie służby na eksponowanych stanowiskach, czy też szerzej, w polityce. Chce Pan być też otwarty na rozmowy z mieszkańcami. Jak jednak pogodzić to wszystko z obowiązkami szefa gminy? Nie zdoła Pan usiąść do stołu z każdym, kto będzie tego od Pana oczekiwał.

Polityka powinna być służbą, powtarzam to zawsze. W Prudniku przez ostatnie 12 lat byliśmy świadkami sytuacji odwrotnej. O czym świadczy sytuacja z zabraniem świetlicy LZS-owi Dębowiec–Niemysłowice. Zarząd klubu dowiedział się o tym po fakcie. Obecny burmistrz prowadzi monolog społeczny. Ja postawię na dialog. Oczywiście burmistrz musi mieć czas by administrować gminą, bo do tego celu zostaje przez mieszkańców powołany na swoje stanowisko. Na pewno będę chciał wydłużyć godziny przyjęć mieszkańców w urzędzie. Oprócz burmistrza dostępni będą także naczelnicy i jego zastępca. Chcę otwartego i transparentnego urzędu, z którego petenci będą wychodzić z uśmiechem na twarzy.

Osobny dział w Pana programie wyborczym stanowi transparentność urzędu gminy. Jak chciałby Pan ją osiągnąć?

Prudniczanie od dawna mówili o jawnym rejestrze wszelkich umów zawieranych przez urząd czy jednostki mu podległe. Każdy mieszkaniec będzie mógł sprawdzić z kim i za ile gmina podpisała umowę. Przy ew. zmianie na kluczowych, z punktu widzenia gminy, stanowiskach będą rozpisywane konkursy, w których będzie mógł wziąć udział każdy, kto posiada odpowiednie kwalifikacje . Nie będę kierował się przynależnością partyjną czy poglądami danej osoby. Dla mnie liczy czy ktoś jest dobrym specjalistą i człowiekiem uczciwym. Chce zauważyć, że w naszej gminie jest bardzo wielu doświadczonych urzędników i to nie będzie tak, że nowy burmistrz zacznie pracę od roszad kadrowych.  Ci ludzie bez skrępowania będą mogli wykazać się swoją kreatywnością i przedstawić swoje pomysły na usprawnienie działania gminy, tak aby te jak najlepiej służyły mieszkańcom. Podobną przejrzystość wprowadzę do przetargów, które będą prowadzone w formie elektronicznej.

Do tego punktu trzeba także zaliczyć jawność głosowań radnych. Będę organizował cykliczne otwarte spotkania dla mieszkańców i mediów, podczas których poinformuję o najważniejszych moich działaniach.

Jednym z postulatów jest „wsłuchanie się w potrzeby sołectw”. Rozumiem, że dostrzega Pan jakieś zaniedbania ze strony obecnie rządzących na tym polu?

Chcę wprowadzić cykliczne spotkania z rolnikami i mieszkańcami wsi. Tradycja takich spotkań skończyła się praktycznie wraz z końcem kadencji śp. Zenona Kowalczyka. Mieszkańcy sołectw mówią dzisiaj, że czują się obywatelami drugiej kategorii.  Trzeba to zmienić i pamiętać, że sami mieszkańcy wiedzą lepiej niż burmistrz, co jest dla nich najlepsze. Trzeba się wsłuchać w ich potrzeby, a nie siłą narzucać swoje rozwiązania.

W swoim programie wyborczym pisze Pan m.in.:  „Patrząc na nasze miasto widzę olbrzymi potencjał i mnóstwo przedsiębiorczych osób. Niestety potencjał ten jest obecnie krępowany, a chociażby na przykładzie lokalnych firm widać brak odpowiedniego wsparcia od aktualnie zarządzających gminą.”. Jak chciałby Pan zatem – że zacytuję po Panu – odpowiednio wspierać przedsiębiorców? I, co istotne – ważniejsze będą te mniejsze, czy większe firmy?

Każde miejsca pracy są ważne, ale powtarzam to wielokrotnie, że najwięcej podatków płacą mikro, małe i średnie przedsiębiorstwa. Prosty przykład: jeżeli w Strefie Ekonomicznej ulokuje się przedsiębiorstwo zatrudniające 120 osób i wypłacające każdemu pracownikowi 3500 zł netto, zakładają, że ci pracownicy w 100% zamieszkują gminę Prudnik, to z tytułu odprowadzonych do gminy przez nich podatków PIT, rocznie zasili budżet gminny kwota ok. 200 tyś. zł. Z tytułu  podatku CIT przy założeniu, że firma generuje dochód 10 mln zł, to do kasy gminnej wpłynie rocznie ok. 55 tys. zł. Co daje roczne wpływy do budżetu gminy na poziomie ok. 250 tyś zł. W tym samym czasie mikro przedsiębiorca zatrudniający siebie + 4 osoby,  przy założeniu dochodu rocznego przedsiębiorcy ok. 250tys.  a pracowników 3500 zł netto/miesiąc, to roczny wpływ do budżetu gminy wyniesie ok. 24 tys. zł. Zatem łatwo policzyć że 11-tu mikro przedsiębiorców generuje dochód równoważny w/w firmy. Dodatkowo płacą oni podatek od nieruchomości tez do gminy, którego to firma w strefie nie odprowadza. Tych 11 przedsiębiorców da zatrudnienie ok 55 osobom.  Zatem 22-óch mikro przedsiębiorców zasili budżet gminny kwotą dwukrotnie wyższą niż przykładowa firma ulokowana w strefie  kwotą ok. 500 000 zł. Oczywiście ci przedsiębiorcy i pracownicy muszą być zameldowani na trenie gminy Prudnik. Dlatego tak ważne jest, żeby pobudzać i wspierać własne tą grupę nie zamykając się na innych.

Systemy ulg podatkowych to nie remedium na wszystkie problemy przedsiębiorców i wiem, co mówię, bo sam prowadzę działalność gospodarczą. Często potrzebujemy pomocy w szybkim załatwieniu prostych sprawy w urzędzie. Chcę by urząd w jeden dzień pracował do późniejszych godzin niż 15:15. Powołam także komórkę do wsparcia przedsiębiorców. Jej pracownicy pomogą firmom we wszelkich formalnościach związanych z pozyskiwaniem środków zewnętrznych (unijnych, rządowych). Wspomożemy także obecne firmy w promocji na zewnątrz naszej gminy. Internet czy różne targi w których bierze udział gmina, to miejsc do promocji  produktów i usług naszych lokalnych przedsiębiorców.

Jednym z głównych postulatów środowiska, z którego Pan kandyduje, jest połączenie wszystkich gminnych spółek. Na czym opierają Państwo swoje kalkulacje dotyczące możliwości uzyskania z tego tytułu znacznych przychodów do gminnej kasy? I  na co miałaby by ona być przeznaczona?

Kalkulacje opieramy na sprawozdaniach finansowych spółek, które otrzymaliśmy w tym roku od Gminy Prudnik. W marcu tego roku Prudniczanie złożyli wniosek o udostępnienie w trybie informacji publicznej dostępu do danych finansowych. Nasz kolega Paweł Licznar za pomocą wskaźników finansowych wskazał na mocne i słabe strony spółek. Dodatkowo przeprowadził analizę Du Ponta, która wskazała nam kierunek działania. Niektóre spółki pasują do siebie pod względem technologicznym, a inne pod względem finansowym np. mają duże aktywa, ale już słabe wyniki finansowe. Drugie mają małe aktywa, ale wysokie przychody. Osobno, są słabe kapitałowo, jednak razem połączone dają nam możliwości finansowania dużych inwestycji takich jak budowa sieci cieplnej dla miasta. Warto też zwrócić uwagę na ekipy budowlane. ZWiK je posiada, a ZEC nie i tym sposobem z ZEC-u uciekają pieniądze na zewnątrz. Analizowaliśmy przetargi z ostatnich lat, i w przeciągu 4 lat z ZEC-u uciekło nam 4 mln złotych! Podsumowując osobno spółki są słabe, mają po 2 dyrektorów, prezesów dla politycznych przyjaciół burmistrza, a możliwości finansowe są małe. W przypadku brania kredytów pod inwestycje ZWIK-u, jest groźba, że tzw. dźwignia finansowa nie zadziała, a spółka nie pomnoży swojego kapitału.

Chce Pan, by gmina przejęła w całości strefę płatnego parkowania. Co Pan powie obecnemu zarządcy strefy?

Dziękuję, do widzenia.

Współpraca gminy z miastami ościennymi wydaje się obecnie dość dobrze rozwinięta. Mam tu na myśli choćby współpracę w ramach Subregionu Południowego z Nysą, czy Głubczycami. W jej ramach dozbrojono choćby ulicę Przemysłową. W programie wspomina Pan o tworzeniu – w tym kontekście – „dalekosiężnych strategii rozwoju”. Co chciałby Pan poprawić na tym gruncie?

Choćby współpracę z najbliższym naszym sąsiadem – gminą Lubrza, która za względu na prywatne animozje obecnego burmistrza kolokwialnie mówiąc „leży”. Gdyby działała dobrze, to  moglibyśmy razem wykorzystywać wspólne tereny inwestycyjne. Współpraca w ramach Subregion Południowego będzie kontynuowana, tak samo jak w przypadku Euroregionu Pradziad, ale musimy inaczej postawić akcenty – nie tylko turystyka, a także przedsiębiorczość.

Sam temat turystyki nie jest stracony, ale żeby Prudnik mógł cokolwiek zarobić, to trzeba w naszym regionie turystę zatrzymać na minimum trzy dni. Sami nie jesteśmy w stanie tego dokonać, ale tworząc klaster turystyczny wraz z Nysą, Otmuchowem, Paczkowem, Głuchołazami, Głogówkiem, Lubrzą, Moszną (gm. Strzeleczki), jesteśmy w stanie przedstawić turystom atrakcyjną ofertę. Najlepiej, gdyby taki klaster swoim patronatem objął marszałek województwa. Dodatkowo foldery i ulotki są dzisiaj przestarzałymi formami promocji – internet to jest medium, z którego czerpiemy informacje i na jego podstawie decydujemy o miejscu docelowym naszej wycieczki. Adwordsy, reklama na Facebook’u tam musimy prezentować nasze walory.

W swoim programie społecznym zapowiada Pan m.in. wymianę pieców z opcją – w razie braku możliwości podłączenia do sieci cieplnej – dopłat na ten cel wynoszących nawet 100% na wymianę starych pieców. Jakie źródła finansowania takich inwestycji mógłby Pan wymienić?

Wobec skali problemu, jakim jest smog, uruchomiono wiele programów rządowych i wojewódzkich. Środki możemy pozyskać z Regionalnego Programu Operacyjnego „ Ochrona powietrza w ramach osi priorytetowej V Ochrona środowiska, dziedzictwa kulturowego i naturalnego”. Rząd wprowadził program „Czyste powietrze”, na który chce przeznaczyć 25-30 mld złotych. Sięgniemy po te środki.

Jedną z większych zapowiadanych inwestycji to zapowiedź budowy Domu Dziennego Pobytu dla seniorów. Dlaczego Pana zdaniem, prudnickim seniorom potrzeba czegoś więcej ponad budowany przez gminę Klub Seniora w budynku dawnej „małej jedynki”?

Same nazewnictwo klub-dom już wskazuje okrojoną ofertę. Gmina chce zatrudnić do obsługi klubu jednego pracownika na pełen etat oraz dwóch pracowników socjalnych na 1/2 etatu. To nie wystarczy by odpowiednio podtrzymać aktywność społeczną, kondycje i sprawność ruchową. Jeśli chcemy aby nasze działania odniosły skutek w postaci aktywizacji seniorów, to nie róbmy czegoś na pół gwizdka.

Przejdźmy do kultury. Tu proponuje Pan połączenie POK-u i OsiRu. Czemu miałaby służyć taka roszada?

Połączenie dwóch tych instytucji pozwoli na lepsze zarządzanie i polepszenie oferty skierowanej do mieszkańców. Chcemy połączyć POK z OSiR-em, postawić na sprawne zarządzanie kulturą i sportem. Synergie tych dwóch podmiotów, by oferta kulturalna i sportowa była dostosowana do mieszkańców i ich potrzeb. Do tego sprawnie działająca rada programowa, która będzie służyła wsparciem przy wyborze tematyki imprez. Chcemy by instytucje kulturalne na terenie gminy konsultowały terminy imprezy i całoroczne programy, by mieszkańcy nie musieli wybierać pomiędzy ciekawymi imprezami.

Odpowiednim komentarzem do pracy dyrektora OSiR-u jest ciągle świeża sprawa z krzesełkami przywiezionymi ze stadionu Polonii Bytom przez Czesława Stefańskiego. Dyrektor niczego nie może, jest bezwładny.

Dla przeciętnego mieszkańca nieomal szokująco brzmieć może chęć utworzenia w Prudniku filii uczelni wyższej, a to jeden z najbardziej ambitnych punktów Pana programu. Kilkanaście lat temu podobną próbę podejmował powiat i wtedy nic z tego nie wyszło. Dlaczego miałoby się udać tym razem?

Żałuję, że tych działań zaprzestano, bo gdyby dalej próbowano, to możemy już dzisiaj mielibyśmy tutaj filię uczelni wyższej. Trzeba próbować, jeździć, rozmawiać i lobbować. Mam dobre kontakty w wielu opolskich uczelniach, także w Państwowej Wyższej Szkole Zawodowej w Nysie. Takich spraw nie załatwia się pstryknięciem palcami, szczególnie, że poprzedzić trzeba je głęboką analizą i potrzebami rynku pracy i samych mieszkańców.

Jest Pan zwolennikiem obcinanie diet radnym, którzy nie biorą udziału w sesji. To dość radykalny krok, jak Pan motywuje swoje plany?

Nie uważam tego kroku za radykalny, jeszcze w 2017 roku w razie nieobecności radny otrzymywał tylko 33% diety, później rada przegłosowała, że niezależnie od obecności rajcom przysługuje 50% diety. Każdy z nas dostaje wynagrodzenie za swoją pracę, a przypomnijmy, że w przypadku radnego nie jest to etat.

Chciałby Pan co roku organizować referendum dla mieszkańców, w którym wypowiadaliby się w temacie pomysłów na rozwój gminy. Jak jednak wyobraża Pan sobie jego techniczne przeprowadzenie? Ile pytań miałoby zawierać, no i – z jakiej puli środków miałoby być finansowane?

Nie będę marnotrawił środków publicznych. Będziemy chcieli przygotować odpowiednią aplikację do głosowań w internecie. Wiadomo nie każdy z internetu korzysta, dlatego referendum i głosowanie nad budżetem obywatelskim w „formie analogowej” będzie odbywać się w jednym czasie.

Skoro jesteśmy przy finansach, to porozmawiajmy o zadłużeniu i rozwoju gminy. Podczas konferencji prasowej kilka dni temu powiedział Pan, że rozwój gminy może się odbywać bez jej zadłużania. Jak miałoby to wyglądać w praktyce?

W 2018 r. plan zadłużenia przekroczył 10 mln zł, a kwota deficytu ma przebić 9,18 mln zł. Koszty obsługi kredytu mają wynosić ok. 0,93 mln zł. Ważne, aby by nie zaciągać kredytów na spłatę kredytów i tracić w ten sposób milion złotych, jak to ma miejsce obecnie. Nie trzeba oszczędzać na ludziach czy funkcjonowaniu sportu. Wystarczy zoptymalizować zarządzanie, przejść na elektroniczny obieg dokumentów, termodernizować budynki miejskie, stawiać na odnawialne źródła energii. Połączenie spółek miejskich i przejęcie strefy parkowania też wygeneruje odpowiednie oszczędności. Nie mówię, że nie wieziemy kredytów, ale przy ich zaciąganiu będę zwracał uwagę na odpowiednie kryteria: obniżenie kosztów, albo poprawa życia mieszkańców.

Zakończmy tematem środowisk politycznych, w ramach których się Pan obraca. Do tej pory kojarzony był Pan z Ruchem Kukiza. Obecnie jest Pan kandydatem Prudniczan – po wyborach, niezależnie od ich wyniku, zamierza Pan kontynuować tą współpracę, czy też to tylko koalicja związana z obecną kampanią samorządową?   

Prowadząc negocjacje ze stowarzyszeniem Prudniczanie rozmawialiśmy nie tylko o wyborach ale o wizji rozwoju gminy i miasta . Nasza koalicja ma za zadanie wprowadzić nowe życie do Prudnika i jest to plan na kolejne pięć lat, który będziemy wspólnie realizować. Burmistrz potrzebuje wsparcia w postaci sprawnie działającej rady, a nasi kandydaci, to osoby, które mogą dużo wnieść do tego gremium rady.

Powtarzam wielokrotnie: dla mnie nie ma znaczenia, kto z jakiego środowiska się wywodzi. Korzystając z okazji już teraz zapraszam do współpracy, wszystkich tych, którym dobro Prudnika leży na sercu. Nasza gmina będzie się rozwijać, jeśli zaangażują się w jej rozwój również mieszkańcy. Nasza koalicja jest właśnie przykładem tego, że takie porozumienie jest możliwe. Dziękuję za możliwość rozmowy i apeluję: 21 października idźmy do urny, bo niska frekwencja to wróg zmian na lepsze.

Dziękuję za rozmowę.

Gazeta Prudnik24 – numer 297

Reklamy

Reklamy









Facebook