PCM z oddziałem covidowym
Od wtorku w prudnickim szpitalu funkcjonuje oddział przeznaczony wyłącznie dla osób chorujących na COVID-19. Jak relacjonuje nam prezes PCM Witold Rygorowicz, pozostałe oddziały pracują jednak normalnie.
Sprawa otwarcia w Prudniku oddziału covidowego ma związek m.in. z konfliktem na linii szpital w Korfantowie-wojewoda. Adrian Czubak zrezygnował z przekształcenia tamtejszego Centrum Rehabilitacji w placówkę zakaźną m.in. po tym, jak pracujący w nim specjaliści uznali, że nie mają kwalifikacji, by zajmować się chorobami płuc. W efekcie wojewoda musiał szukać innych placówek, gdzie można by leczyć zakażonych koronawirusem.
Po ogłoszeniu decyzji w Prudniku od razu zabrano się do niezbędnych prac. Szpital już od dawna funkcjonuje w nadzwyczajnych warunkach, jakie tworzy cała koronawirusowa otoczka (przypadki COVID-19 były już tu odnotowywane, w jednostce znajdowały się też łóżka dla pacjentów z koronawirusem, którzy z Prudnika zabierani byli do jednostek zakaźnych), więc zadanie było dużym wyzwaniem. Na szczęście wszystko udało się zorganizować tak, by pozostałe oddziały PCM-u mogły nadal funkcjonować.
– Oddział covidowy zajął całe piętro interny. Pozostałe oddziały są rozlokowane na innych piętrach, działają normalnie – wyjaśnił nam prezes PCM Witold Rygorowicz.
Nadmieńmy, że w Prudniku są już więc leczeni pacjenci spoza naszego powiatu, podobnie jak to ma miejsce w przypadku bialskiego szpitala. Cały prudnicki oddział obejmuje 35 łóżek. Sytuacja jest o tyle wymagająca, że w związku z decyzjami wojewody PCM nie mógł liczyć na zwiększenie personelu, a już teraz sporo osób przebywa na zwolnieniach lekarskich.
– W Krapkowicach, Prudniku i szpitalu wojskowym znalazłem osoby godne stanowiska i bycia lekarzem. Tam natychmiast zgodzono się, aby zwiększyć bazę łóżkową dla pacjentów. Za to organom założycielskim tych szpitali, dyrektorom i lekarzom serdecznie dziękuję – stwierdził wojewoda Adrian Czubak na konferencji prasowej.
Maciej Dobrzański