Prudnik24

Willa kilku pokoleń fabrykantów. Jakie tajemnice kryje siedziba „Medyka”?

Willa kilku pokoleń fabrykantów. Jakie tajemnice kryje siedziba „Medyka”?
17 kwietnia
15:41 2021

Kontynuujemy cykl o rodach Fränkel i Pinkus. Dziś Maciej Dobrzański przybliża historię największej fabrykanckiej willi w mieście. Kto w niej mieszkał? Jakie skarby znajdowały się w jej pokojach? Co zostało z niej wywiezione i gdzie dotarło? Na te i inne pytania udało się znaleźć odpowiedź. Zapraszamy do pasjonującej lektury!

Pierwsza i największa. To najtrafniejsze określenia willi usytuowanej przy ulicy Piastowskiej 26 (niem. Obervorstadt 20). Obiekt, w którym dziś funkcjonuje Zespół Szkół Medycznych został oddany do użytku w 1873 roku, jako pierwszy reprezentacyjny gmach prudnickich fabrykantów. Willę wybudowano dla Emanuela Fränkla i Josefa Pinkusa, jednak byli z nią mocno związani także ich potomkowie. Rezydencja, której wnętrza do dziś zachwycają, to nie tylko rodowy dom, w którym przechowywano skarby na czele z krzesłami króla Serbii i kolekcją wyrobów z cyny, ale także miejsce odwiedzin wybitnych postaci ówczesnego Śląska.

Już na początku analizy historii tego wspaniałego budynku natrafiamy na nieznane dotąd informacje. Autor niniejszego tekstu w kontekście roku 1873 celowo użył stwierdzenia „oddana do użytku”. W istocie bowiem budowa gmachu rozpoczęła się cztery lata wcześniej – w 1869 roku, o czym świadczą dokumenty z Instytutu Leo Baecka. Data 1873 znajduje się jednak na jednym z ozdobnych okien willi, a także na wiatrowskazie, zatem nie można jej bagatelizować. Prawdopodobnie wtedy rodzina wprowadziła się do budynku. Zaprojektowano go w sposób, który dobitnie obrazował status, osiągnięcia obu rodzin i ich dominującą rolę na przemysłowej mapie XIX-wiecznego Prudnika.

Pałac Fränklów i Pinkusów (bo tym w zasadzie jest!) to eklektyczna, dwukondygnacyjna budowla na planie litery „L” z półokrągłymi i prostokątnymi ryzalitami. Od północy znajduje się półokrągła loggia z kolumnadą, przeszklona na górnej kondygnacji w formie angielskich okien. Z niej rozciąga się widok na ogród oraz sąsiednią willę fabrykancką (przy ul. Nyskiej 2). Czterospadowy dach budynku pokryty jest blachą. „Bogate klasycyzujące detale architektoniczne nadają willi reprezentacyjny charakter.”- zauważa Joanna Szot z Krajowego Ośrodka Badań i Dokumentacji Zabytków. Cechami elewacji willi jest boniowanie oraz alegoryczne sztukatorskie przedstawienia. To m.in. figury nad oknami z symbolami tkactwa i włókiennictwa. Joanna Szot wskazuje, że pierwotnie wokół dachu biegła jeszcze tralkowa balustrada zdobiona wazami, dziś już nieistniejąca.

Choć do czasów współczesnych wyposażenie willi zachowało się częściowo, to i tak świadczy o przepychu, z jakim ją wzniesiono. Ściany korytarzy w harmonijnym układzie amfilady wyłożone są drewnianą boazerią z wybudowanymi lustrami i szafami. W wielu pomieszczeniach znajdują się eklektyczne drewniane stropy lub sztukaterie z motywami florystycznymi i alegoriami. Wymieńmy tu m.in. żaby, które miały symbolizować liczne potomstwo. Jednym z najpiękniejszych pomieszczeń jest sala na parterze w zachodnim skrzydle, z której okna wychodzą na ulicę Nyską. Cechuje ją bogata sztukateria na suficie, ozdobny kominek i wspaniała stolarka drzwiowa.

Jedno z najpiękniejszych pomieszczeń willi. Jego okna wychodzą na ul. Nyską. Fot. M. Dobrzański

Na parterze willi w oczy rzucają się reprezentacyjne schody wykonane z drewna. Od strony wschodniej posadowiono wąską klatkę schodową przeznaczoną dla służby pałacu. Dziś stanowi ona ważny element komunikacyjny willi, łącząc wszystkie piętra, aż do rozległego strychu. Podobnież wielkie są piwnice budynku, które według dokumentów dostępnych w Zespole Szkół Medycznych przekraczają metraż ponad 500 metrów kwadratowych.

Willę okala ozdobne, żelazne ogrodzenie na kamiennej podmurówce, które stanowi przykład XIX-wiecznego kowalstwa artystycznego. Ogrodzenie płynnie łączy się z sąsiednią rezydencją fabrykancką przy ul. Nyskiej. Tajemniczym (i klimatycznym) elementem przestrzeni obok dzisiejszej szkoły medycznej są zachodnie schody, które prowadzą bezpośrednio na chodnik przy ul. Nyskiej, obecnie niewykorzystywane. To tu znajduje się furtka, na której znajdziemy monogram PF utworzony od nazwisk inwestorów budynku.

Monogram powstały od nazwiska Emanuela Fränkla i Josefa Pinkusa – budowniczych pałacu. Fot. M. Dobrzański

Zasadne jest pytanie, czy ogród pałacu łączył się z sąsiednią willą przy ul. Nyskiej 2, gdzie przez długie lata mieszkał Max Pinkus. Jego wnuk, John Peters, wspomina, że ogród znajdował się „w jednym z dwóch pawilonów, z których korzystaliśmy my i rodzina Ernsta Fränkla”. Ponieważ fabrykant ten mieszkał w willi przy ul. Nyskiej, można domniemywać, że pomiędzy ogrodami obydwu budynków zachowano jakiś podział.

Willa rodzinna i…reprezentacyjna

Moment wyposażania pałacu na użytek rodziny opisują dokumenty w Instytucie Leo Baecka. Rachunek datowany na 1 stycznia 1876 roku (składa się z 23 stron!) wymienia kompletne wyposażenie poszczególnych pokoi. Wśród asortymentu znajdują się m.in. firany, karnisze, rolety i meble, zasłony z tkaniny gobelinowej, dywany, a także materiały na obicie ścian. Przedmioty te trafiły m.in. do palarni, salonu, pokoju dziennego, jadalni, salonu żeńskiego, pokoju córki i syna, sypialni, toalety, czy pokoju kucharza.

W porównaniu ze swoimi trzema siostrzanymi obiektami (przy ul. Nyskiej, Kościuszki i Parkowej), które przecież można uznać za duże budynki, willa przy ul. Piastowskiej jawi się jako prawdziwy kolos z metrażem 2399,5 m. kw. powierzchni użytkowej i kubaturą 16 tysięcy 391 m. sześciennych. W czasach, gdy pełniła funkcję domu fabrykantów, posiadała łącznie sześćdziesiąt osiem pomieszczeń plus dwa urządzone do mieszkania pomieszczenia w pawilonie ogrodowym. Aby uzupełnić wcześniejszy jej opis, warto przytoczyć dokładny rozkład pałacu. W jego piwnicach znajdowały się: mieszkanie portiera, sypialnia służby, toaleta, spiżarnia, pralnia, i pomieszczenie z winami. W podziemiach umieszczono kotłownię. Parter stanowiło dwanaście pokojów mieszkalnych i sypialni (razem), dwie kuchnie wraz ze spiżarniami, łazienka i toaleta. W korytarzu z klatką schodową znajdowały się ponadto specjalne schody dla dostaw pożywienia. Na pierwsze piętro składało się natomiast jedenaście pomieszczeń mieszkalnych i sypialnie (razem), dwie łazienki i toalety, dwie kuchnie i spiżarnie. Na poddaszu urządzono trzy pokoje gościnne i dziewczęce, łazienkę i toaletę i dwie suszarnie. Lokatorzy mogli też korzystać z dwóch pomieszczeń gospodarczych. Jak widać, obiekt zapewniał komfortowe warunki życia, godne przedsiębiorców, których fabryka wysyłała produkty na cały świat, a działalność tak mocno wpłynęła na rozwój Prudnika.

Pałac przeszedł jednak do historii nie tyle jako okazały i piękny budynek, ale głównie za sprawą zbierackiej pasji Josefa Pinkusa. Niemiecki pisarz Kurt Schwerin wspomina go jako poważnego przywódcę niemieckiego przemysłu tekstylnego, tajnego radcę handlowego na dworze królewskim, który zajmował ważne miejsce w życiu publicznym. „Dom Pinkusów w Prudniku stał się dzięki rozumiejącej sztukę parze małżeńskiej, przybytkiem wyszukanej kultury. Brązy japońskie, fajans i porcelana, śląskie szkła i cyna, dzieła starej sztuki tkackiej i hafciarskiej i szczególnie cenny zbiór żydowskich przedmiotów kultowych, wiele ze starych świątyń – wypełniały pomieszczenia, w których na porządku dziennym była skromna i ochoczą gościnność” – opisywał Schwerin. Do tego zestawu dodajmy eleganckie krzesła zamordowanego w 1903 roku króla serbskiego Aleksandra Obrenovica i jego żony Dragi. Przy czym nie wiadomo, w jaki sposób Pinkusowi udało się je zdobyć.

Pomieszczenie z krzesłami króla serbskiego Obrenovica. Zdjęcie fotografii zamieszczonej w książce R. Kaszy „Ulicami Prudnika z historią i fotografią w tle” (2020).

Powyższe wspaniałości nie były zarezerwowane wyłącznie dla członków rodziny. Z uwagą oglądali je zapewne znamienici goście willi, którzy licznie odwiedzali fabrykantów. Za pewnik można uznać obecność w domu Pinkusów biskupa wrocławskiego kardynała Georga von Koppa, pruskiego ministra Wilhelma von Hammersteina i feldmarszałka pruskiej armii Gottlieba von Häselera. Fakt ich odwiedzin opisał w tekście ze „Schlesische Lebensbilder” poświęconym Josefowi Pinkusowi jego wnuk Hans Hubert .

Reprezentacyjne schody. Fot. M. Dobrzański

Jak już ustaliliśmy, willę wybudowali wspólnie Emmanuel Fränkel i Josef Pinkus. Od chwili powstania budynek był po połowie ich własnością. Badacz dziejów obu rodzin Marcin Domino, wskazuje, że fabrykanci zawarli umowę o możliwości prawa wykupu drugiej części. Po śmierci Josefa Pinkusa obiekt stał się własnością jego żony Augusty (1900 rok), a po jej śmierci (1919 rok) własność połowy przeszła na wnuka Josefa – Hansa Huberta Pinkusa. Druga połowa należała wówczas do Ernsta Fränkla, który z kolei przejął ją po swojej matce. Fabrykant ten w 1927 roku z nieznanych nam powodów przeprowadził się do wymienionej już willi przy ulicy Nyskiej, a obiekt przy Piastowskiej wynajął kilku osobom. W tym również…Hansowi Hubertowi Pinkusowi. Za 1240 marek rocznie wynajmował on od swego wuja cztery pokoje wraz z korytarzem na pierwszym piętrze. Odzwierciedleniem tego faktu jest fotografia z archiwum Leo Baecka, na której Hansa Huberta Pinkusa ujęto razem z jedną z córek w pokoju na pierwszym piętrze. W tle zdjęcia uważny obserwator dojrzy okna strychowe kamienicy znajdującej się po przeciwległej stronie willi. Jakimś wyjaśnieniem decyzji Hansa o wynajmie może być fakt narodzin bliźniaczek. Poza tym, to on odziedziczył po dziadku opisane wcześniej zbiory. Można przyjąć, że eksponowano je na parterze pałacu i zajmowały sporo miejsca.

Hans Hubert Pinkus z jedną z córek bliźniaczek w pokoju na 1 piętrze willi. W tle okno strychowe kamienicy znajdującej się na przeciw pałacu. Zdjęcie wykonane około 1930 roku. Fot. Leo Baeck Institute

Obiekt zamieszkiwali nie tylko członkowie rodziny. Na podstawie dokumentów z Instytutu Leo Baecka Marcin Domino jako lokatorów domu wymienia syndyka firmy S. Fränkel Ericha Klusta (I piętro – 8 pomieszczeń mieszkalnych: kuchnia łazienka, ubikacja plus balkon), kierownika zakładowego atelier kreślarskiego Goldberga (poddasze – 2 lub 3 pomieszczenia mieszkalne plus pomieszczenie piwniczne ) oraz córkę dawnej służącej Josefa i Augusty Pinkusów pannę Seeliger, która mieszkała w suterenie. Było tak w latach 1927-1938, a więc do Nocy Kryształowej.

Powyższa analiza dziejów budynku prowadzi do wniosku, że spośród czterech fabrykanckich willi, to właśnie z tą przy ulicy Piastowskiej związanych było w różny sposób najwięcej członków rodziny. Co więcej, jest jedyną, którą za życia widział założyciel fabryki – Samuel Fränkel (zmarł w 1881 r.). Wznieśli ją jego syn Emanuel Fränkel i zięć Josef Pinkus. Mieszkały – w swoich najmłodszych latach – dzieci obydwu, w tym przyszli udziałowcy w spółce – Ernst Fränkel i Max Pinkus, a także jego siostra Hedwig. Hans Hubert Pinkus to kolejna postać, która tu żyła. Księga adresowa Neustadt z 1937 roku stanowi tego najlepszy dowód – fabrykant jest wymieniony pod adresem Obervorstadt. A skoro on, to mieszkańcem willi był zapewne jego syn John Peters, który spędził tu swoje dzieciństwo. Od 1927 roku pałac zamieszkiwały też córki bliźniaczki Hansa Huberta z drugiego małżeństwa, a także synowie jego drugiej żony oraz jej siostra Ella. Wszystko zmieniło się w 1938 roku, gdy sytuacja polityczna zmusiła rodzinę do wyjazdu z Prudnika. Nie spowodowało to jednak, że nić łącząca Pinkusów z pałacem przy ówczesnej Obervorstad została całkowicie zerwana. Przynajmniej na jakiś czas…

Willa…wywieziona

Jest lato 1939 roku, w przededniu II wojny światowej. Hans Hubert Pinkus zasiada do pisania listu w swoim nowym domu w Belfaście (Irlandia Północna) przy Derryvolgie Avenue 15. Wcześniej, 31 grudnia 1938 roku, po ponad miesięcznym pobycie w więzieniu, do którego wysłali go naziści, opuścił Prudnik. Jedyną alternatywą była zsyłka do obozu koncentracyjnego. Teraz siedzi przy biurku z piórem w dłoni, kalendarz wskazuje 29 lipca. Fabrykant kreśli imię i nazwisko rzeczoznawcy i rewidenta księgowego Hansa Stephana. Człowiek ten przebywa prawdopodobnie w Prudniku i ma mu pomóc odzyskać przynajmniej część wyposażenia willi przy ul. Piastowskiej 26.

Po zgoła 82 latach do listu Hansa Stephana, przechowywanego w Instytucie Leo Baecka, dociera Marcin Domino. List ten – datowany na 10 sierpnia 1939 roku – jest odpowiedzią rzeczoznawcy, na korespondencję Pinkusa z 29 lipca. Na tej podstawie można określić, co z prudnickiego domu fabrykantów zostało drogą morską przewiezione do Irlandii.

I tak też – Hans Hubert Pinkus prosił Stephana o zapakowanie z „czarnego salonu” (znajdował się na parterze) japońskich brązów (wystawione na korytarzu parteru willi), drewnianego zegara stojącego, składanego stolika, przy którym pito likier i palono, szklanek oraz czajniczków do herbaty i mleka. Hans, który interesował się geologią, wskazał ponadto, by zapakowano jego kolekcję kamieni oraz stalowe kasety z biżuterią. Fabrykant wspominał również o zapakowaniu pięciu par nart, komody kuchennej, rachunków z pralni, zegarka, dwóch świeczników i dwóch lamp, zasłon, lamp gazowych, a także ciężarków (hantli). Poza tym prosił o zapakowanie z „niebieskiego salonu” Madonny z brązu, dwóch obrazów olejnych oraz czterech popielnic i lampę stołową z ogrodu zimowego. To wszystko dotarło do Belfastu dwoma transportami, z czego na pierwszy składało się pięć skrzyń.

W Instytucie Leo Becka znajdziemy znacznie więcej korespondencji pomiędzy Hansem Pinkusem, a Hansem Stephanem. W kolejnych listach, między innymi z kwietnia i – znów – z lipca 1939 roku, fabrykant wymienia całą gamę przedmiotów z poszczególnych pokoi willi, prosząc o zapakowanie i wysłanie na Wyspy. Jest tam wyraźnie określone, z którego pokoju danego członka rodziny bądź innych mieszkańców, pochodzi konkretny przedmiot. Jako najciekawsze wymieńmy tu piecyk elektryczny (słoneczko) z sypialni Hansa, obraz fabryki, stół do gier i radio (pokój męski), a także duży żyrandol przeznaczony dla kościoła (również z pokoju męskiego) Bardzo dużo przedmiotów wywieziono z pokojów gościnnych willi, że wymieńmy: żyrandole, łóżka, stoliki nocne, dywany, szafy, fotele, stojaki na walizki i umywalki. Część rzeczy Hans Pinkus przeznaczył na sprzedaż. Wśród nich m.in. obraz „Syn marnotrawny”, który wisiał w jadalni.

Jak zauważa Marcin Domino, dzięki licznym znajomościom biznesowym oraz prywatnym, jeszcze przed wybuchem II wojny światowej Pinkusom udało się przetransportować drogą morską na Wyspy sporą część majątku, głównie w postaci mebli. Do Irlandii Północnej dotarły także cenne zbiory znaczków, których wyprzedaż umożliwiła godziwe życie rodzinie Hansa Huberta Pinkusa w późniejszym czasie. Sprzedaż willi zatwierdzono natomiast i wymuszono pod koniec 1937 roku. Według dokumentów z Instytutu Leo Becka, sprzedano ją za 50 tysięcy ówczesnych marek. Rodzina zamieszkiwała jednak dom aż do wyjazdu z Prudnika w grudniu 1938 roku.

Zrzut ekranowy z książki adresowej Neustadt z 1937 roku. Hans Hubert Pinkus opisany jest jako fabrykant. Adres Obervorstadt 20 to właśnie willa przy dzisiejszej ulicy Piastowskiej. Materiał: Śląska Biblioteka Cyfrowa

Do dziś w pałacu pozostały wyraźne ślady po dawnych mieszkańcach i epoce. To wspomniane już wcześniej zdobienia i sztukaterie, piękne lustra, kominek w salonie na parterze, jak również oryginalne elementy mechanizmu otwierania angielskich okien w loggi. W długich, przestronnych korytarzach na parterze i pierwszym piętrze willi oraz w dawnych salonach i pokojach, przez dziesięć miesięcy w roku rozbrzmiewa śmiech i rozmowy uczniów Zespołu Szkół Medycznych. Taką właśnie rolę pełni dziś dom przedwojennych prudniczan.

Szkoła w pałacu

Po wojnie obiekt był własnością Zakładów Przemysłu Bawełnianego. Fabryka przekazała go na cele oświatowe na długo przed tym, jak do jej oficjalnej nazwy włączono słowo „Frotex” (co miało miejsce w 1965 r.). Oficjalna strona Zespołu Szkół Medycznych w Prudniku podaje, że w lipcu 1957 roku rozpoczęto remont dawnej willi Emanuela Fränkla i Josefa Pinkusa. „Po odpowiednim przystosowaniu budynku i wyposażeniu w sprzęt oraz pomoce dydaktyczne w dniu 5 października 1957 roku otwarto Państwową 2-letnią Szkołę Pielęgniarstwa w Prudniku.” – czytamy na stronie placówki. Patrona szkoły ustanowiono natomiast w 1978 roku. Decyzją Urzędu Wojewódzkiego w Opolu od 1 czerwca 1973 roku nosi ona imię Janusza Korczaka. Znana nam dziś nazwa szkoły pojawiła się 25 kwietnia 1996 roku na wniosek ówczesnej dyrektor placówki, Jadwigi Wiśniewskiej z 1995 roku. Natomiast od roku 2002 nosiła nazwę Zespołu Szkół im. Janusza Korczaka w Prudniku, co miało związek z powstaniem Liceum Profilowanego.

Od roku 2014 powróciła nazwa Zespół Szkół Medycznych. Popularnej w regionie szkole w dalszym ciągu patronuje Janusz Korczak. Do rejestru zabytków willa została wpisana w 1978 roku.

Obecna, zółto-niebieska, kolorystyka elewacji obiektu to efekt remontu, jaki miał w miejsce w latach 2009-2010. Joanna Szot w swoim tekście o willi na portalu zabytek.pl pisze, że wówczas miały miejsce prace remontowe dachu i instalacji oraz renowacja wnętrz, stolarki drzwiowej i ogrodzenia.

Podkreślmy jednak, że prac tych nie zakrojono na tak wielką skalę, jak w przypadku remontu willi Hermanna Fränkla (dzisiejszy POK) z lat 2010-2011. A zatem wciąż jest szansa, że w niektórych pomieszczeniach obiektu Zespołu Szkół Medycznych, pod tynkiem mogą kryć się ślady (np. w postaci arabesek, czy stiuków) z czasów, gdy zamieszkiwała go rodzina fabrykancka. Być może ktoś kiedyś je odkryje.

Tajemnicza studnia

Opis willi byłby niepełny bez wspomnienia o odkryciu, jakiego we wrześniu 2019 roku dokonała ekipa prowadząca prace odwodnieniowe przy fundamentach szkoły. Oczom pracowników ukazała się potężna, głęboka na 15-20 metrów kamienna studnia. Przykryta była metrową warstwą ziemi, a tuż nad nią znajdowały się kamienne płyty. Wewnątrz studni, na wysokości odsłoniętego gruntu, widać było metalowe rury, dno pokrywała warstwa wody. Obiekt znajduje się na wprost ulicy Piastowskiej, niedaleko bramy wejściowej do willi, blisko fundamentów. W związku z tym ostatnim faktem pojawiło się pytanie, czy studnia to część budowli, która istniała w tym miejscu przed 1869 rokiem, czy może została wzniesiona wraz z willą.

Studnia została nadbudowana i dziś jest ozdobą ogrodu willi. Fot. M. Dobrzański

Za drugą z opcji przemawia układ odsłoniętych rur przy fundamentach. Ponieważ kierują się one wyraźnie w stronę studni, sugeruje to, że powstała wraz z budynkiem. Jednak w miejscu tym, przed budową pałacu istniał folwark. A to już przeważa szalę na korzyść pierwszej z wersji. Autor licznych publikacji o historii Prudnika, Ryszard Kasza, wypowiadając się na temat studni dla „Gazety Prudnik24” powołuje się na relację kronikarza Johannesa Chrząszcza. Pisał on, że w sąsiedztwie folwarku wójtowskiego (ten zlokalizowano po drugiej stronie ulicy w pobliżu ul. Piastowskiej i Placu Wolności) – był folwark, którego budynki znajdowały się częściowo na dziedzińcu zamkowym i częściowo na przedmieściu przed Bramą Górną. Były to dwie stodoły, owczarnia i dom owczarza. Według Ryszarda Kaszy „lokalizacja może się zgadzać, a to uzasadnia istnienie jednej, a nawet kilku studni w tym miejscu.” Co więcej, budynek szkoły jest cofnięty względem ul. Piastowskiej, natomiast folwark znajdował się bezpośrednio przy ulicy. Z tego wniosek, że studnia znajdowała się w podwórku zabudowań i służyła folwarkowi.

Do tej tezy przychyla się inny z badaczy prudnickiej historii – Piotr Kulczyk, który bardzo dokładnie zbadał studnię, opuszczając się przy pomocy specjalistycznego sprzętu na samo dno. Jak jednak podkreśla, rozważania są czysto hipotetyczne, ponieważ nie udało mu się znaleźć studni na żadnym z dostępnych mu planów. Kulczyk stawia tezę, że budowniczy willi nie zasypali jej, ponieważ uznali, że będzie sprawnie odprowadzać wodę od budynku. Prudniczanin dodaje, że studnia miała ocembrowanie 60-80 cm. poniżej poziomu gruntu, dzięki czemu była doskonale zabezpieczona przed zasypaniem.

Władze placówki zgłosiły odkrycie do Urzędu Ochrony Zabytków, dzięki czemu studnia została nadbudowana i dziś stanowi atrakcyjny element ogrodu pałacu, a przy okazji także jedną z jego wciąż nieodkrytych tajemnic.

Maciej Dobrzański

Bibliografia, źródła:

https://zabytek.pl/pl/obiekty/prudnik-willa-ob-zespol-szkol-im-janusza-korczaka

http://www.zskorczak-prudnik.pl./strona_11.html

Baron A., Max Pinkus – śląski przemysłowiec i mecenas kultury, Opole 2008

Baron A., J.I. Zaprucka, Max Pinkus we wspomnieniach, Jelenia Góra 2010

Schwerin K. Max Pinkus, jego „Biblioteka Śląska” i przyjaźń z Gerhartem Hauptmannem, Ziemia Prudnicka – Rocznik 2006

Kasza R., Ulicami Prudnika z historią i fotografią w tle”, Prudnik 2020

Pinkus H., Schlesische Lebensbilder, Breslau, 1926 r.

Archiwum Leo Baeck Institute w Nowym Jorku

Dokumenty Urzędu Wojewódzkiego w Opolu udostępnione autorowi przez Opolskiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków

„Opis techniczny budynku szkoły położonego w Prudniku przy ul. Piastowskiej 26” udostępniony autorowi przez Zespół Szkół Medycznych w Prudniku

Za pomoc w przygotowaniu artykułu autor dziękuje Marcinowi Domino.

Fot. (4) M. Dobrzański

Gazeta Prudnik24 – numer 288

Reklamy

Reklamy





Facebook