Powrócili ze zdwojoną siłą
Po pandemicznej przerwie powrócił festiwal jazzowy. I to od razu w zmienionej – rozszerzonej formule. XIV edycja imprezy to nie tylko nowa oficjalna nazwa i logo (Jazz Prudnik Festival), ale jeden dzień więcej znakomitej muzyki i nowych atrakcji. Bo w końcu…nie samą muzyką musi żyć festiwal.
To, co w dniach 6-7 sierpnia działo się pod willą Frankla najlepiej obrazowała mapka festiwalowa, którą fani prudnickiej kultury mogli znaleźć w sieci. Bajkowa grafika ilustrowała liczne wydarzenia okołotowarzyszące, które były zupełną nowością. Zadbano m.in. o miłe spędzenie czasu dla najmłodszych (dziecięca muzyczna czytelnia, warsztaty plastyczne i wokalne – te ostatnie z Patrycją Zarychtą, a więc jedną z uczestniczek imprezy), ale i dorośli mieli co robić. Także ci, którzy… lubią klasyczny smak włoskiej pizzy. Tą przyjemność zapewniał wóz z food trackami, a konkretnie popularnej głuchołaskiej pizzerii Pasji Kęs. Wyśmienita kawa z Czech uzupełniała ofertę tej części przestrzeni wokół siedziby Prudnickiego Ośrodka Kultury, która nazwano – po prostu – strefą chillout. Inne atrakcje to muzyczna czytelnia dla dorosłych, czy stoisko Polskiego Wydawnictwa Muzycznego.
Głównym wydarzeniem obu festiwalowych dni była oczywiście muzyka. Tą, na najwyższym poziomie, zapewniły uznane marki w świecie polskiego jazzu: Judyta Pisarczyk Quartet i Piotr Wójcicki Quintet (pierwszego dnia) oraz Gary Moore Tribute Band i Patrycja Zarychta Sekstet (drugiego dnia).
Pisząc o tegorocznej edycji festiwalu, który 15 lat temu zapoczątkował muzyk i radny – Ryszard Czeczel, nie sposób pominąć i innych nowości. To przede wszystkim spotkanie autorskie z Witoldem Wnukiem, autorem książki „Jazz w Piwnicy Pod Baranami”, które 7 sierpnia poprowadziła dyrektor POK Sylwia Gawłowska (jednocześnie pomysłodawczyni rozszerzenia formuły festiwalu o jeden dodatkowy dzień i wszystkie opisywane tu nowinki), jak również projekcja filmu „Ikar. Legenda Mietka Kosza” w reżyserii M. Pieprzycy. Ta odbyła się tego samego dnia „pod chmurką” od strony siedziby Urzędu Miejskiego, ale wciąż w obrębie fabrykanckiej willi Frankla. Nowością była też wystawa fotografii obrazujących dotychczasowe edycje imprezy, którą 6 sierpnia otwarto w galerii na poddaszu.
– Miejmy nadzieję, że tegoroczny festiwal dostarczy państwu muzyki o wielkich walorach improwizacyjnych. Muzyka rzeźbi człowieka, oddziałowując na jego psychikę. A muzyka jazzowa robi to jeszcze lepiej – zwrócił się do zgromadzonych pod sceną w ogrodzie POK-u Ryszard Czeczel w trakcie oficjalnego otwarcia imprezy. Wtórowała mu Sylwia Gałowska.
– Bardzo chcę podziękować Państwu, że możemy się spotkać. Mam nadzieję, że ten festiwal będzie świętem muzyki jazzowej, sztuki i naszej wrażliwości. Takim wyrażeniem tęsknoty za normalnością, spotkaniem się w kulturze. Jestem zaszczycona, że mogę tu z Państwem być. – stwierdziła szefowa instytucji. Za trud organizacji z wysokości sceny dziękował też pełniący obowiązki gospodarza miasta wiceburmistrz Prudnika Jarosław Szóstka.
Festiwal został zauważony w przestrzeni ogólnopolskiej. Zapraszało nań Polskie Wydawnictwo Muzyczne, a jednym z patronów medialnych były Jazz Forum i Jazz Press. Patronat honorowy pełniło Narodowe Centrum Kultury. Również nasza gazeta objęła wydarzenie swoim patronatem. Wśród mecenatów wymieńmy m.in.: Stoart, Henniges, ZEC, ZUK, ZWiK, Powiat Prudnicki i Nadleśnictwo Prudnik.
Pierwszą tak dużą imprezę plenerową od ponad półtora roku należy zaliczyć do udanych. Jednocześnie pytanie, czy kolejne miesiące pozwolą wrócić prudnickiemu życiu kulturalnemu do normalnego trybu, pozostaje otwarte.
Bogata galeria zdjęć z festiwalu dostępna jest na naszym fanpage’u na fb. Fot. M. Dobrzański
Maciej Dobrzański