Legatus

Pamiętamy o śląskim rozprawianiu

Pamiętamy o śląskim rozprawianiu
29 sierpnia
16:37 2021

7 września mijają dwa lata od śmierci Anny Myszyńskiej, autorki, która propagowała śląską mowę i kulturę.

Znana mieszkanka Białej zakończyła osiemdziesięcioośmioletnie życie jeszcze przed pandemią, więc na miejscowy cmentarz odprowadził ją spory kondukt, a wcześniej – na zakończenie mszy pogrzebowej – nie brakowało gorących przemów.

Mniej szczęścia miał syn Anny Myszyńskiej – Piotr, także publicznie znany, który umierając przeszło rok później, pożegnany został w nieporównywalnie mniejszym gronie. O nim napiszę szerzej kiedy indziej, tymczasem pora wspomnieć panią Annę w sposób, w jaki zwykłem także za życia odnosić się do tej postaci, a więc z uznaniem, ale i realizmem.

Myślę (i na tym etapie ewentualnie podpowiadam pomysł), że najlepszym uczczeniem pamięci Anny Myszyńskiej i najwłaściwszą formą zaopiekowania się spuścizną po niej, byłoby wydanie jej tekstów raz jeszcze, jednakowoż we współpracy z solidnym gremium redaktorskim. Należałoby znaleźć osobę poruszającą się sprawnie w temacie śląskich dialektów – kogoś, kto by porządnie pewne wyrazy zapisał oraz ujednolicił pisownię w obrębie jednej publikacji. Taka osoba musiałaby wykazać się wystarczającym dystansem, żeby popracować nad tekstami pochodzącej z Kórnicy autorki, a jednocześnie posiadać wyczucie, które pozwoliłoby zachować ich niezbędny ludowy klimat i osobisty charakter.

Anna Myszyńska pisała też stricte po polsku oraz po niemiecku. Redaktorów tych dwóch języków na pewno łatwiej byłoby znaleźć. Do zestawu przydałby się solidny korektor, redaktor techniczny, składacz komputerowy, autor okładki. I tym sposobem mielibyśmy ładnie opracowane dzieła zebrane. Za życia autorki treściom brakowało niestety odpowiedniej formy redaktorsko-korektorsko-graficznej. Ludzie często (choć nie zawsze) przymykali na to oko, uznając że w ogólnym rozrachunku Anna Myszyńska robi fajną robotę, konkurencji za bardzo nie ma, a poza tym jest to wiekowa i życzliwa osoba…

Nie spotkałem się natomiast z kontrowersjami (choć może takie istniały) wokół twórczości mówionej, którą uprawiała Anna Myszyńska i od której zresztą zaczęła przygodę z publicznymi prezentacjami. Trudno oprzeć się wrażeniu, że właśnie radio, a później płytowe nagrania były najlepszą przestrzenią dla śląskiej gawędy, osobistego opowiadania o historii i zwyczajach na podgłogóweckiej czy podbialskiej wsi. Audio rodziło mniej problemów niż zapis tekstowy.

Szeroko pojęta twórczość Anny Myszyńskiej była na wskroś autobiograficzna. Autorka m.in. “Śląskiego rozprawiania” opowiadała i pisała o swoim barwnym życiu, w którym dane jej było pracować w zawodzie położnej i fotografa, zmagać się z chorobą męża i syna, zachowując w tym wszystkim motywację i pogodę ducha. Lubiła mówić o swoim polsko-niemiecko-śląskim poplątaniu, opowiadać o specyfice regionu, w którym żyła. Podkreślała, że każdy ma swój “heimat” i innego mieć nie będzie – chodzi nie tylko o miejsce, z którego pochodzi, ale także o unikalny zestaw wczesnych, formujących doświadczeń. 

Twórczością pisarsko-mowioną pani Anna zajmowała się dopiero na emeryturze, ale długowieczność pozwoliła jej sporo po sobie zostawić. Warto korzystać, doceniać i pamiętać.

Bartosz Sadliński

Gazeta Prudnik24 – numer 305

Reklamy

Reklamy



















Facebook