Wyniki wysokie, ale nieintuicyjne
Ukazał się raport „Gminy dobre do życia. Wskaźnik jakości życia w gminach 2021”. Badanie przeprowadził prof. Przemysław Śleszyński z Polskiej Akademii Nauk (Instytutu Geografii i Przestrzennego Zagospodarowania), a opublikował Serwis Samorządowy Polskiej Agencji Prasowej. W czołówce (a właściwie czołówkach, bo kategorii jest kilka) nie brakuje gmin z terenu Opolszczyzny. Również Prudnik może poszczycić się sukcesem.
Zajął 20. miejsce w kategorii Gmina z siedzibą powiatu. To bardzo wysoki wynik. Spośród gmin opolskich wyprzedziły nas: Olesno (16), Kędzierzyn-Kozle (13), Głubczyce (11), Strzelce Opolskie (8), Krapkowice (6). Na pierwszym miejscu znalazł się Lubin (woj. dolnośląskie).
Głogówek zajął (w kategorii Gminy z miastem powyżej 5 tys. mieszkańców) miejsce 8. Liderem tej kategorii okazał się podkrapkowicki Gogolin.
Lubrza zajęła (w kategorii Gminy wiejskie i wiejsko-miejskie z miastem poniżej 5 tys. mieszkańców) – miejsce 13., a Biała – 83. Wysoko w tej kategorii uplasowały się (znów podkrapkowickie) Strzeleczki (3) i Walce (2).
Gminy porównywane były przez prof. Śleszyńskiego w oparciu o różne zmienne. Badacz brał pod uwagę budżety gmin, liczbę występujących w nich kół zainteresowań, wskaźniki bezrobocia, ale też różne czynniki przyrodnicze, zanieczyszczenie środowiska, występowanie… gołoledzi. Brany był pod uwagę dostęp do żłobków, przedszkoli, służby zdrowia w przeliczeniu na liczbę mieszkańców. Sprawy mieszkaniowe, zarobkowe. Długo by wymieniać… Raport dostępny jest w całości na stronie samorzad.pap.pl.
Wysokie wyniki rankingu mają (a na pewno mogą mieć) dla Prudnika i gmin okolicznych znaczenie wizerunkowe. Posiadanie po swojej stronie wyników badań naukowych stanowi także argument w ewentualnym sporze. Z wynikami badań jest jednak – dość często – pewien problem: zdają się nie pokrywać z intuicją. Tym gorzej dla intuicji? Czy może – tym gorzej dla badań? Sprawa jest bardziej złożona.
A z grubsza sprowadza się ona do stwierdzenia: w zależności od tego, jak postawimy pytanie, taką uzyskamy odpowiedź. Pojęcie „jakości życia” na danym terenie można mierzyć różnymi kryteriami – jest to w zasadzie pojęcie filozoficzne. Stopień zaspokojenia potrzeb – także zależy od obranego kryterium. Badanie, które tu opisujemy, miało charakter ilościowy, liczbowy, umowny.
Osobiście, mieszkając w Prudniku już ładnych parę lat, stwierdzam, że z jednej strony jego rozwój postępuje – odnowiono wiele ulic, placów, dróg, budynków i terenów zielonych. Powstało trochę – nazwijmy to – miejskich instytucji, jak inkubatory przedsiębiorczości, kino, ostatnio galeria handlowa. Miłośnicy aktywności fizycznej mają wiele możliwości, by trenować to, co lubią. Nie brakuje grup zainteresowań. Mamy parę ciekawych, cyklicznych imprez, jak wyścig kolarski czy festiwal jazzowy. Bezrobocie się zmniejszyło, na ulicach też jakby bezpieczniej. Położenie Prudnika jest niezłe – sporo terenów zielonych, bliskość granicy z Czechami.
Można jednak spojrzeć na Prudnik z innej strony. Miasto pozbyło się wielu młodych ludzi, szpital nie utrzymał porodówki, wiele małych firm poznikało z rynku, pojawiło się za to sporo banków i parę sieciowych aptek, zaś ławeczki przy ul. Sobieskiego oblegają osoby, którym (najdelikatniej mówiąc) w życiu nie wyszło. Aspekty ekonomiczne miasta – ważne, a często najważniejsze – pozostawiają trochę do życzenia. Czy miasto jest atrakcyjne dla inwestorów, albo dla ludzi wchodzących w życie, mających w dodatku rozbudzone przez współczesną kulturę oczekiwania? A w zasadzie – nie tyle „czy jest”, ile „czy jest jako takie postrzegane”.
A może wysoka lokata Prudnika i okolic w ogólnopolskim raporcie oznacza, że nie doceniamy tego, co mamy, lub nie wykorzystujemy potencjału, który według mierzalnych danych istnieje?
Bartosz Sadliński