Potomkowie prudnickich fabrykantów są rozproszeni po całym świecie. Poza więzami krwi, łączy ich to, że nie interesują się historią swoich przodków. Nie wiadomo nawet, czy są jej świadomi. Można znaleźć jednak kilka wyjątków.
W obu rodzinach, zwłaszcza w przypadku drugiego pokolenia Fränklów, urodziło się wiele dzieci (pisząc to bierzemy pod uwagę również osoby bezpośrednio spokrewnione z udziałowcami, które jednak nie pełniły w firmie żadnej roli ani nie były z nią związane). Nie jest więc niczym dziwnym, że potomkowie uczestników i świadków wielkiej historii sprzed lat żyją w Anglii, USA, Chile, Australii, Izraelu i Niemczech.
Grono tych, którzy byli zainteresowanych losami współczesnego Prudnika i historią fabryki mocno uszczupliło się wraz ze śmiercią wnuka Maxa Pinkusa – Johna Petersa. Syn Hansa Huberta zmarł w 2019 roku w szwajcarskiej Lozannie. Wiele lat po wojnie często bywał w Prudniku. Niezauważony i nierozpoznany przez nikogo spacerował w pobliżu fabryki (wówczas już „Froteksu”), obserwował wille i odwiedzał tutejszy kirkut.
Latem 2002 roku oficjalnie spotkał się z uczniami Zespołu Szkół Zawodowych nr 2, którzy pod przewodnictwem Krystyny Pielak realizowali projekt edukacyjny poświęcony Maxowi Pinkusowi (do obejrzenia film na youtubie – w przeglądarkę należy wpisać: „Max Pinkus story”). Na poniższych zdjęciach zrzuty ekranowe z tego filmiku:
John Peters zaprzyjaźnił się też z biografem swego dziadka – Arkadiuszem Baronem. Miał dużą kolekcję zdjęć dotyczących rodziny, to od niego pochodzi też informacja, że serwety z fabryki Samuela Fränkla znajdowały się na pokładzie „Titanica”. W Anglii żyją do tej pory dzieci Petersa – syn Anthony (dyrektor Banku Amerykańskiego w Londynie) i córka Helen. Oboje są bezdzietni i to na nich zakończy się, niestety, bezpośrednia linia prudnickich Pinkusów.
W Ann Arbor (USA) w stanie Michigan żyje inna osoba z rodziny – Walter Pinkus (autor nawiązał z nim kontakt mailowy, stąd pewność tego twierdzenia). Jego pradziadkiem był Beniamin Pinkus – brat Josefa Pinkusa – wspólnika Samuela Fränkla i ojca Maxa. Walter jest więc dalekim kuzynem Johna Petersa. Postać ta ma swoje ważne miejsce w teraźniejszej historii rodu. Amerykanin stworzył imponujące drzewo genealogiczne Pinkusów (link: http://freepages.rootsweb.com/~prohel/genealogy/names/pinkus/pinkus.html) oraz badał losy zaginionej Biblioteki Śląskiej. Raport ze swych badań przesłał Arkadiuszowi Baronowi, potwierdzając bardzo możliwy, rosyjski kierunek wywiezienia najcenniejszych zbiorów z książnicy Maxa Pinkusa. Autor na tym etapie nie jest w stanie jednak napisać nic konkretnego w temacie wieku mieszkańca Ann Arbor (można się jedynie domyślać, że nie jest to człowiek młody).
W USA żyją także bezpośredni potomkowie siostry Maxa Pinkusa – Hedwig Echrlich (jej mąż Paul to noblista z 1908 roku za badania w zakresie immunologii). Jest to dość pokaźna grupa osób, którą w swoim drzewie genealogicznym wymienia Walter Pinkus. Wątpliwie, by ludzie ci byli świadomi swego górnośląskiego pochodzenia. Kontynuacja linii rodowej Pinkusów nie zachowała się natomiast od strony wnuczek Maxa, dla których matką była jego córka Alice. Zarówno, Ruth, jak i Lilly zmarły bezpotomnie. Dzieci nie miała także Hilda Frankel, którą wychowywał Ernst Frankel, a która faktycznie była córką jego żony i Klausa Valentina Pinkusa. Hilda zmarła bezpotomnie w 2004 roku w Wielkiej Brytanii.
Jak odkrył Marcin Domino, w 2015 roku zmarł wnuk Kurta Fränkla (1876-1927), a zarazem prawnuk Alberta Fränkla (1837-1909), dawnego właściciela wilii przy ul. Parkowej. Mężczyzna ten nazywał się Patrick De Jonhge (1955-2015) i był synem Susan Jacobs – z domu Fränkel (córka Kurta Fränkla) z drugiego małżeństwa z Holendrem Albertem De Jonghe. Urodzona w 1921 roku w Prudniku Susan zginęła w wypadku samochodowym w 1992 roku w Mount Barker w Australii. Z informacji, do których dotarł Marcin Domino wynika, że Patrick zmarł bezpotomnie. Bardzo możliwe, że podobnie, jak matka, również zamieszkiwał „Kraj Kangurów”.
Na końcu tego zestawienia odnotujmy osobę, która stosunkowo niedawno pojawiła się w Prudniku, informując o swoich związkach z fabrykantami, przy czym od razu brzmią one niemal sensacyjnie. Mowa o mieszkającym na Bawarii (i mającym polską żonę!) Bjoernie Pinkusie. Jak relacjonował autorowi, na ślad Prudnika natrafił pod postacią starych zdjęć, które odkrył w swoim domu. Neustadt to jednak nazwa kilku miejscowości w obecnych Niemczech, dlatego trochę trwało, nim bawarczyk zorientował się, że chodzi o górnośląskie miasto po polskiej stronie granicy. Bjoern Pinkus utrzymuje, że w jego domu znajduje się kilka egzemplarzy książek z biblioteki Maxa Pinkusa, oznaczonych charakterystyczną literą „P”. Według ustaleń Bjoerna słynny bibliofil i fabrykant był jego prapra dziadkiem.
Sensacyjnym wątkiem tego pokrewieństwa jest fakt, że choć Max Pinkus (1857-1934) oficjalnie miał troje dzieci (synowie Hans Hubert, Klaus Valentin i córka Alice), to nie od nich miałaby iść linia owego pokrewieństwa! Tajemniczą postacią, a zarazem pra dziadkiem Bjoerna i nieznanym literaturze dzieckiem Maxa ma być Carl Pinkus. Jeśli te ustalenia są precyzyjne, znaczy to, że twórca Biblioteki Śląskiej miał dziecko z niezidentyfikowaną historycznie kobietą i to prawdopodobnie w czasie, gdy był już żonaty. Te informacje wymagają z pewnością poważnej i pogłębionej analizy. Czy tak się stanie? Bjoern Pinkus wydaje się zdeterminowany w dotarciu do bardziej szczegółowych ustaleń i pozostaje mu w tym kibicować. Z jego zapowiedzi wynika, że Polskę odwiedzi jeszcze nie raz, a zatem można się spodziewać dalszego ciągu w odkrywaniu zagadek rodzinnych. I na pewno warto śledzić tą tajemniczą historię. Na głównym zdjęciu budynek dawnej tkalni. Fot. M. Domino
Maciej Dobrzański
Bibliografia:
Baron. A. „Max Pinkus. Śląski przemysłowiec i mecenas kultury”. Wydawnictwo mS Opole, 2008
Pielak. K. „Zaznaczyć swój ślad”, Ziemia Prudnicka Rocznik 2003, Spółka Wydawnicza Aneks
Źródła internetowe:
Dr. Kurt i Rena Fränkel – mieszkańcy „Parkowej” – Prudnik24
Nazywa się Pinkus i poszukuje śladów po fabrykanckim rodzie – Prudnik24