Serwety z Prudnika na Titanicu? Walter Pinkus nie ma dla nas dobrych wieści
Informacje, jakie kilka dni temu uzyskałem od członka rodziny Pinkusów – Waltera Pinkusa z Ann Arbor w USA zadają kłam twierdzeniu, że serwety i obrusy powstałe w fabryce S. Fränkel (późniejszy „Frotex”) znalazły się na pokładzie legendarnego „Titanica”. Poniżej szczegóły tego niezwykle interesującego wątku historii naszego miasta.
W największym skrócie – informacje o tym, że produkty z prudnickiej fabryki poszły na dno Oceanu Atlantyckiego w nocy z 14 na 15 kwietnia 1912 roku, kiedy to „Titanic” zatonął, pojawiają się od dłuższego czasu w różnego rodzaju opracowaniach, czy przekazach słownych, a temat wpisał się w kanon jednej z prudnickich legend. Zarówno statkiem jak i rodzinami Fränkel/Pinkus interesuję się od dawna, więc przy okazji powstania cyklu o prudnickich fabrykantach, jaki Czytelnicy regularnie śledzą na naszym portalu, postanowiłem „podrążyć” w źródłach. Efektem było pierwsze tak szczegółowe (i chyba jedyne) opracowanie w tym temacie, jakie opublikowałem 8 lipca 2020 roku na portalu prudnik24.pl. Z moich ustaleń wynikało, że istnieją mocne przesłanki (przy czym nie twarde dowody), na to, że produkty z Prudnika faktycznie znalazły się na najsłynniejszym statku świata. Przypomnę tylko – w tekście powoływałem się m.in. na relację Johna Petersa, wnuka Maxa Pinkusa, artykuł Kurta Schwerina (pisał w nim o płótnach i adamaszkach z fränklowskiej fabryki wprost, że: „Leżały na stołach wielkich parowców oceanicznych (…)”), a także na opinie pracowników instytutu Leo Baecka, którzy wyrażają takie przekonanie (w instytucji znajdują się archiwalia firmowe). I tu zainteresowanych odsyłam do artykułu: Prudnik i Titanic. Co mają wspólnego? – Prudnik24
Nowe światło na sprawę rzucają informacje, jakich udzielił mi niedawno Walter Pinkus z Ann Arbor w stanie Michigan w USA. Walter to pośredni potomek prudnickich Pinkusów – jego pradziadkiem był Beniamin Pinkus (1831 – 1879), brat Josefa Pinkusa (Josef na przełomie XIX i XX wieku zamieszkiwał willę przy ul. Piastowskiej – dzisiejszy „Medyk”). To osoba mająca swoje zasługi dla wiedzy o fabrykanckiej rodzinie – nie tylko opracował bardzo szczegółowe drzewo genealogiczne Pinkusów, ale badał też sprawę losów biblioteki Maxa Pinkusa, proponując rosyjski kierunek poszukiwań. W korespondencji mailowej Walter w sposób nie pozostawiający wątpliwości „uciął” temat „Titanica”, odpowiadając na moje pytanie w ten sposób (cytat): „Przykro mi, że muszę Cię rozczarować. RMS Titanic Linens Supplier (link do strony – przyp. red.) publikuje raporty, że pierwotnym dostawcą była irlandzka firma Lissadell Liddell. W końcu był to statek brytyjski.”
Informację o prawdziwości tego twierdzenia każdy może sobie „wygoglować” i przekonać się, że nie jest to fake. W jednym z artykułów czytamy, że „Dostawca pościeli i ręczników Monarch-Cypress współpracował z irlandzkim producentem pościeli Lissadell Liddell w celu wyprodukowania nowej gamy pościeli dla hoteli z okazji 100 rocznicy zatonięcia <Titanica>”. W artykule wypowiada się m.in. Barry Sims, dyrektor do spraw sprzedaży Lissadell Liddell. To, co mówi, raczej nie zostawia cienia wątpliwości w interesującym nas temacie. A mówi tak: „Byliśmy zaszczyceni, że sto lat temu zostaliśmy wybrani przez White Star (firma wybudowała statek – przyp. red.) jako wyłączny dostawca bielizny na <Titanica>, a od ponad wieku naszą misją jest utrzymanie tego samego poziomu luksusu i jakości we wszystkich naszych produktach lnianych.”. Co jeszcze wynika z tekstu? Między innymi, że irlandzki producent wyprodukował oryginalne obrusy używane w kabinach na „Titanicu”, w tym obrusy do stołu kapitańskiego! Wykrzyknik daję nie bez przyczyny – jeśli ktoś próbowałby „łapania za słówka” na zasadzie – „pościel być może nie, ale obrusy, czy serwety tak”, to niestety – tekst mówi wprost o serwetach. Poniżej googlowskie (dlatego nieco…łamaną polszczyzną 😉 ) tłumaczenie oryginalnego artykułu, a pod nim link do niego.
Link do oryginalnego tekstu: Monarch-Cypress uses Titanic linens supplier to make 100th anniversary commemorative range for hotels (bighospitality.co.uk)
A więc – boooom i legenda rozpadła się jak domek z kart? Na to wygląda. Choć – zapyta ktoś – może jest jakaś szansa, że na stołach liniowca znajdowały się produkty zarówno z Irlandii, jak i Niemiec (a więc ówczesnego Neustadt)? Zawsze można oczywiście wierzyć w cień szansy, że w zdaniu o wyłączności firmy Lissadell Liddell na dostawy pościeli na statek, jest jakiś błąd, aczkolwiek będzie to już chyba tylko objaw romantycznego myślenia o historii i tego, jak fajnie to brzmiało: PRODUKTY Z PRUDNIKA BYŁY NA „TITANICU”. Komuś, dla kogo brzmi to i brzmiało zawsze cholernie fajnie (jestem w tym gronie) – ta informacja może nieco popsuć humor. I można – jak wierny fan Jamesa Bonda – łudzić się, że w ostatnim odcinku serii bohater jakimś cudem przetrwał zrzut rakiet skierowany bezpośrednio w niego, a można – i to chyba lepsze – po prostu zmierzyć się z faktami. Wszystko wskazuje, że te stały się dla naszej prudnickiej legendy czymś podobnym, czym góra lodowa dla „Titanica”.
Maciej Dobrzański
PS To, że produkty z fabryki S. Fränkel niemal na pewno nie znalazły się na statku (to „niemal” dajemy chyba tylko dlatego, że też jesteśmy romantykami 😉 ) wcale nie sprawia, by historia prudnickich fabrykantów stała się mniej atrakcyjna. Obrusy i serwety produkowane w halach przy ul. Nyskiej były bowiem w innych miejscach na świecie – niemal tak samo luksusowych, jak wnętrza „Titanica”. O tym również napisał Walter Pinkus w korespondencji z autorem. A my napiszemy już za tydzień!