Szeroko komentowane jest wczorajsze wystąpienie burmistrza i starosty (wraz z szefem prudnickiej straży pożarnej bryg. Krzysztofem Wiciakiem) w trakcie którego po raz kolejny wezwali oni do ewakuacji mieszkańców Łąki Prudnickiej i Moszczanki, a także ostrzegli, że tama w Jarnołtówku może się nie utrzymać. Zapytaliśmy dziś zarówno burmistrza Grzegorza Zawiślaka, jak i starostę Radosława Roszkowskiego na czym opierali swoją opinię odnośnie tamy.
Tama w Jarnołtówku, ponadstuletni obiekt ufundowany dla regionu przez cesarzową Prus Augustę Wiktorię po powodzi w 1903 roku, uratował wczoraj nas wszystkich. Słowo uratował jest tu jak najbardziej adekwatne, bo gdyby tama padła, skala zniszczeń byłaby wręcz niewyobrażalna. Moszczanka i Łąka Prudnicka prawdopodobnie zniknęłyby z powierzchni ziemi, bardzo ucierpiałby też Prudnik.
Apel dwóch samorządowców i szefa straży miał miejsce po informacji od pracujących na miejscu strażaków. Ci z OSP Jarnołtówek zamieścili na fb alarmujący wpis:
Pojawił się też film nagrany przez jednego ze strażaków, pokazujący, że z ziemi na wale wycieka woda. Aby doprecyzować i rozwiać wszelkie wątpliwości zapytaliśmy Grzegorza Zawiślaka, czy straż faktycznie informowała o przecieku z wałów.
– Mieliśmy informację od straży, ze taki przeciek istnieje. – odpowiada burmistrz. I dodaje, że w takiej sytuacji nie ma czasu na rozmyślania, czym wyciek może być spowodowany.
– U podstawy tamy w Jarnołtówku przesiąkała woda. Tego samego dnia runęły wały na niemal identycznej tamie w Bystrzycy Kłodzkiej. Decyzja mogła być tylko jedna. Lepiej przenocować poza domem przed dzień lub dwa lub stracić życie. – uzasadnia słowa o zagrożeniu na tamie burmistrz.
To samo zdanie ma starosta Radosław Roszkowski.
– Żaden inżynier znający budowę tego typu obiektów, jak tama w Jarnołtówku, nie gwarantował nam, że ona wytrzyma! – usłyszeliśmy. – Decyzja o ewakuacji pochodziła z Komendy Wojewódzkiej Państwowej Straży Pożarnej.
Czym mógł być zatem wysięk z wałów?
– Istniała pewność, że jeśli jest to wyciek z tamy – z jej wewnętrznej strony – to w krótkim okresie może on spowodować przerwanie wału i zalanie okolicznych miejscowości, bardzo raptowne. Druga możliwość jest taka, że była to woda podskórna, wówczas ryzyko przerwania wałów byłoby niewielkie – dopowiada starosta.
Część internautów twierdziła, że cały dyskurs dotyczący tamy był niepotrzebnym straszeniem mogącym wzniecić panikę. Warto jednak zadać sobie pytanie, co by było, gdyby burmistrz, starosta i szef straży zignorowali ostrzeżenia spod tamy i nie przekazali komunikatu o możliwym zagrożeniu, a tama by runęła. I jakie wówczas byłyby komentarze internautów… Fot. fb: WOPR Powiatu Prudnickiego
Maciej Dobrzański